Cóż... Trochę czasu zajęło mi, aż zbiorę się do napisania czegokolwiek. Mam nadzieje, że się podoba i czekam na komentarze!!!~ <3
Przemierzałaś kolejne kilometry tej samej, asfaltowej drogi, przy której stały podobne do siebie drzewa. Jechałaś autokarem z nieznajomymi ci ludźmi, którzy tak samo jak ty jechali do Gwangju. Twoim celem była trzymiesięczna praca w niewielkim, ale jakże dobrym hotelu, który znajdował się właśnie tam. Potrzebowałaś pieniędzy, więc kiedy nadarzała się okazja zebrania jej - podejmowałaś wyzwanie. Miałaś długie wakacje pomiędzy drugim, a trzecim rokiem studiów, dlatego wybrałaś się do innego miasta do pracy. Całe zarobki szły na opłacenie następnego roku nauczania. Co jak co, ale studia nie są tanie - biorąc pod uwagę to, że chodzisz wieczorami.
W podróży byłaś już dwie i pół godziny plus krótkie przerwy na zebranie ludzi z innych obszarów miasta, w którym mieszkałaś. Nie uniknęłaś pełnego pęcherza, bolących pleców i tak samo ubolewających pośladków. Powoli zaczynałaś kręcić się na małym, twardym siedzeniu, a kobieta, która siedziała koło ciebie posyłała ci "lekko" irytujące spojrzenia. Promienie porannego, lipcowego dnia wdzierały się przez okno, które zakrywała pomarańczowa - dziwnie brązowa - zasłona.
Nagle się zatrzymaliście. Pierwsze o czym pomyślałaś to stacja benzynowa, ale kiedy zauważyłaś po drugiej stronie zza okna, że wciąż jesteście na drodze coś ci nie pasowało. Albo czystym przypadkiem zgasł im silnik, albo autokar się popsuł. Pasażerowie, w tym ty, cierpliwie, albo i nie, czekali na przebieg wydarzeń. Po kilku ciężkich, dla ciebie, minutach, między siedzeniami pojawił się wasz kierowca.
- Niestety muszę państwa poinformować, że jedne z drzwi się zacięły i nie mogą się zamknąć. Nie mogę jechać z otwartymi drzwiami, więc postaram się je teraz naprawić, jednak może to zająć nawet do czterdziestu minut. - Zszokowana słowami tego starszego pana spojrzałaś na wyświetlacz. Nie mogłaś sobie pozwolić na półgodzinne spóźnienie, jeśli twoja szefowa pierwszego dnia zauważy twoje spóźnienie to od razu mogłaś pożegnać się z pracą.
Zgarnęłaś torbę z podłogi, twoim celem było wydostanie się z tego pojazdu i jak najszybsze dostanie się przed hotel. Na przeciwko twej osoby znalazł się kierowca.
- Potrzebuje swoją walizkę - Grzecznie poprosiłaś, jednak on po prostu się w ciebie wpatrywał, jakby przetwarzał to co własnie powiedziałaś. - Szybko. - Warknęłaś dosyć nieprzyjemnie, ale wiedziałaś, że to jedyny sposób, aby ten koleś wreszcie zrobił to na co czekałaś. Ciekawscy ludzie patrzyli przez okno jak otrzymujesz swój bagaż. Złapałaś za rączkę i odeszłaś kilkanaście metrów od autokaru, aby na spokojnie móc złapać stopa. Wyciągnęłaś rękę w dobrze każdemu znanym geście, aby ktoś łaskawie się zatrzymał. Po około dziesięciu minutach i kilkudziesięciu przejeżdżających autach, żadne się nie zatrzymało. Powoli kończyła się twoja cierpliwość, a czas nieubłaganie leciał. Zrezygnowana spoczęłaś na szarej walizce, ale chwile później się z niej podniosłaś usłyszawszy z niej dziwny dźwięk - nie chciałaś jej zepsuć, była ci jeszcze potrzebna. Ręka powoli zaczęła opadać, a ty niecierpliwie opierałaś się to na lewej, to na prawej nodze.
Na szczęście, chwilę później, koło ciebie zatrzymał się czarny Jeep. Nie widziałaś kierowcy, ponieważ promienie słońca cię oślepiały. Z dłoni zrobiłaś daszek i czekałaś na rozwój wydarzeń. Z auta wyszedł wysoki, przystojny mężczyzna w koszuli w kratę. Jak zaczarowana wpatrywałaś się w jego oczy.W twoim mieście nie było takiego towaru, a jeśli już takowy się znalazł to nie miałaś z nim kontaktu.
Poprawiłaś granatowy t-shirt, który dziś postanowiłaś założyć. Postanowiłaś poczekać, aż on się pierwszy odezwie.
- Mówisz po koreańsku? - Upewnia się zauważając twoje nie skośne oczy.
- Mieszkam tu od kilku lat, więc jako tako umiem się dogadać. - Odpowiedziałaś bez problemu posyłając mu jeden ze swoich uśmiechów.
- To dobrze, bo nie za dobrze władam językiem angielskim. Gdzie jedziesz? - Spytał, ciekawsko się w ciebie wpatrując.
- Gwangju. - Rzuciłaś szybko.
- Tak się składa, że ja też tam zmierzam. Wskakuj do samochodu, a ja wpakuję walizkę do bagażnika. - Patrzyłaś na niego uważnie, zapamiętując każdą część jego twarzy. Musiałaś szybko dokonać wyboru czy będziesz z nim bezpieczna. Koreańczyk wyglądał na miłego i raczej nie sądziłaś, że mógłby cię gdzieś wywieźć. Jednak mama zawsze mówiła ci, że nie powinnaś ufać nieznajomym.
- Za ile powinniśmy być w centrum Gwangju? - Spytałaś kiedy chłopak zamykał bagażnik.
- Za jakieś czterdzieści minut. - Spojrzałaś szybko na tablice rejestracyjną i zapisałaś ją w wiadomości dodając, że jedziesz z tym chłopakiem i za około 40 minut powinnaś zadzwonić do swojej przyjaciółki, do której właśnie wysłałaś sms-a.
Ostrożności nie za wiele - w głowie rozbrzmiewa głos rodzicielki.
Kiedy już usiadłaś, zatrzasnęłaś drzwiczki i cierpliwie czekałaś aż siedzący koło ciebie, no właśnie, jak on się nazywa? Nie ważne, czekałaś aż przyłączy się do aut jadących, tym razem na autostradzie.
Jechaliście dopiero pięć minut, ale ty się nie odezwałaś. Twoje zakłopotanie było wręcz namacalne. Zazwyczaj byłaś osobą otwartą, więc cię to zszokowało. Niezauważalnie spojrzałaś w lewo na mężczyznę. Świadomie, albo i nie, uśmiechał się pod nosem. Oczy miał lekko zmrużone, a na gładkim czole powstała zmarszczka pomiędzy brwiami. Wyraźnie był skupiony na jeździe.
- Nie powiedziałaś mi jak się nazywasz. - Rzucił w przepaść zwaną ciszą, zaskakując cię przy tym. Wiedział, że mu się przyglądasz? A może jednak nie widział? Ale przecież to nie było nic złego... Przecież każdy może sobie popatrzeć.
- Zupełnie jak ty. - Odpowiedziałaś poprawiając się na siedzeniu.
- Ach, no tak. - Szybko na ciebie zerknął. - Choi Siwon. -Zrobił pauzę na zaczerpnięcie powietrza. - Podałbym ci rękę, ale nie chcę ryzykować naszym zdrowiem.
- ______ ____.
Tak jak wspominał Siwon, po wyznaczonym czasie wysadził cię w centrum. Koreańczyk znał trochę to miasto, dlatego pokierował cię na najbliższe metro. Z wcześniejszego, domowego, studiowania gdzie właśnie dziś będziesz musiała wsiąść i po ilu przystankach wysiąść; wiedziałaś, że metro będzie za pięć minut to na miejscu będziesz za piętnaście, a miałaś dwadzieścia pięć minut.
Azjata nalegał, aby podwieźć cię tam gdzie miałaś zamiar dotrzeć, ale ty grzecznie odmówiłaś. Już i tak sporo ci pomógł. W oczekiwaniu na transport udało ci się wykonać telefon do przyjaciółki i wyjaśnienia całej sytuacji.
Metro na szczęście nie było zatłoczone, a ludzie w nim dość szczupli, więc bez problemu znalazło się miejsce dla ciebie i... O cholera! Zapomniałaś wziąć od niego swojej walizki! Trzymając się jednej z rur pojazdu zaczęłaś myśleć i lekko panikować. Miałaś tam prawie wszystko. Jednak na szczęście pieniądze, dokumenty i komórkę przy sobie. ALE CO Z TEGO JAK NIE WIEDZIAŁAŚ JAK JĄ ODZYSKAĆ.Był w nim laptop, ubrania i inne potrzebne rzeczy. Nie miałaś tyle gotówki by móc kupić sobie nowe rzeczy. Wolną ręką złapałaś się za głowę. Myśl ___, myśl. Cholera, nie wiem. Trudno. Postanowiłaś spytać się przełożonej co powinnaś zrobić, może ona będzie miała jakiś dobry pomysł, a nie taką pustkę jak ty teraz.
Wykończona i trochę spocona dotarłaś do hotelu, na drugim końcu centrum tego miasta. Myślałaś, że lepiej przeżyjesz tą podróż, ale to nie ważne. Jak F1 wystartowałaś do obracanych drzwi głównych mijając jednego z pracowników. Podeszłaś do recepcji.
- Dzień dobry, ____ ____. Ja przyjechałam tu, na trzymiesięczną pracę jako pokojówka. Chciałabym spotkać się z panią Goo. Recepcjonistka o kruczoczarnych włosach zlustrowała cię od stóp do głów zatrzymując się na twej twarzy.
- Już szukam. - Odpowiedziała miłym - nie wydaje ci się - głosem. Poklikała w klawiaturę, czegoś wypatrywała w ekranie. - Tak, jest pani tu zapisana. Zapraszam do windy - Pokazała na nią ręką. - Na drugie piętro do drzwi numer trzydzieści cztery. Tam znajduję się biuro pani Goo. - Odpowiedziałaś jej niezbyt szczerym uśmiechem i pokierowałaś się tam gdzie ci kazała. Przez chwilę nawet zapomniałaś o swojej zgubie, jednak kiedy znów pojawiła się ona w twojej głowie popędziłaś przez korytarz. Był on w odcieniach kawy, przyjemne dla oczu barwy, jednak ty, nigdzie nie patrząc i lustrując tylko numerki na drzwiach sunęłaś przez całą jego długość. Nagle się pojawił, te dwie, szukane przez ciebie cyferki. Trzy i cztery... spadły jak grom z jasnego nieba. Zdecydowanie i mocno kilka razy zapukałaś pięścią o drewno. Po kilku sekundach z środka usłyszałaś kobiecy głos mówiący - proszę!
Już nie tak pewnie wyjrzałaś głową zza uchylonych wrót i wzrokiem sunęłaś po pokoju szukając koreanki, jednak nigdzie jej nie widziałaś.
- Tutaj, tutaj. - Nakierowała miła, ciepła barwa. Przeszłaś przez próg i jak się okazało, jej biurko było za otwieranymi drzwiami tak, że skutecznie ją uniewidoczniało.
Na skórzanym fotelu siedziała skośnooka, szczupła kobieta po trzydziestce. Widząc ciebie ciepło się uśmiechnęła, po czym wstała by podać ci rękę.
- Spodziewałam się ciebie. - Powiedziała. - W sumie nie mamy o czym rozmawiać, bo wszystko załatwiłyśmy wcześniej. Załatwiłam ci pokój na pierwszym piętrze, numer dziesięć. - Wręczyła ci klucz i ręką przejechała po twych plecach, lekko pchnęła cię w stronę drzwi. - Zaczynasz od jutra, siódma trzydzieści w szatni. Masz być już przebrana. - Nie wiesz jak i kiedy, ale znalazłaś się za jej drzwiami. Pani Goo miała już zatrzaskiwać drzwi.
- Chwila! - Krzyknęłaś podnosząc jedną rękę. Spojrzała na ciebie pytająco. - Jak tu jechałam to niestety byłam zmuszona wziąć stopa i jechałam z nieznajomym mężczyzną. Tak byłam przejęta tym, żeby się nie spóźnić, że zapomniałam wziąć od niego mojego bagażu, wie pani co mogę teraz zrobić? - Spytałaś pełna nadziei.
- Hmm - Wpatrywała się w jeden punkt na ścianie, wyraźnie się zastanawiając. - Może spróbuj popytać w rzeczach znalezionych. Szkoda, że nie masz jego numeru. No wiesz, tego kierowcy. Przykro mi, nic więcej nie mogę ci podpowiedzieć, ale mam nadzieję, że go znajdziesz. - Stojąc na sama, na środku długiego korytarza przypomniało ci się, że masz jego numer rejestracyjny. Szczęśliwa, szybko zjechałaś windą na dół, chciałaś jak najszybciej znaleźć się ponownie przy recepcji, żeby zaczerpnąć trochę informacji.
Uchylające się drzwi od windy, wpuściły orzeźwiające powietrze dostające się przez ciągle otwierające się główne drzwi. Ruszyłaś pełną parą do czarnowłosej recepcjonistki, jednak coś, a może jednak ktoś ci to uniemożliwił.
Tuż przy końcu jednego z korytarzy zauważyłaś skręcającego mężczyznę, tak samo ubranego i na dodatek za sobą ciągnął identyczną walizkę do twojej, a w drugiej ręce miał inną, zieloną. Jak torpeda zerwałaś się w jego stronę. Ludzie stojący w tym samym pomieszczeniu dziwnie na ciebie patrzyli. W ciągu kilku sekund pokonałaś większą odległość i właśnie teraz znalazłaś się na zakręcie - tam, gdzie, chyba, był Siwon. Myślałaś, że uda ci się go zobaczyć, jednak na darmo. Tuż za zakrętem, okazało się, że znajdują się drzwi do windy. Serio?
Zniechęcona swoją późną reakcją, powróciłaś do recepcji ze zwieszoną głową. Kosmyki włosów już nie spadały na twą twarz, gdyż wcześniej zebrałaś je do szybkiego kuca.
- Przepraszam. - Powiedziałaś z wyraźnie udawaną uprzejmością. Ta sama koreanka podniosła wzrok znad monitora, obdarzając cię zimnym spojrzeniem.
- Tak? - Powiedziała przez zaciśnięte zęby.
- Czy mogłabym wiedzieć w jakim pokoju przebywa Siwon....Choi...Choi Siwon?
- Nie ma takiej możliwości. - Odpowiedziała od razu przewracając oczyma.
- Jak to nie ma?! - Powiedziałaś ciut za głośno, bo niektóre spojrzenia przystanęły na tobie. Zawstydzona, podparłaś policzek o otwartą dłoń, by było cię mniej widzieć.
- Nie mogę ci od tak powiedzieć gdzie mieszka każda osoba o której chcesz wiedzieć. To wbrew zakazom. - Naciskała na ostatnie zdanie. Wyraźnie odczułaś, że nie jesteś tu mile widziana.
Pizda. Tym słowem określiłabyś czarnowłosą dziewczynę stojącą w recepcji. Zdenerwowana i nie wiedząca co zrobić poszłaś do swego pokoju. Przecież nie będziesz chodzić po wszystkich piętrach i pukać do każdych drzwi. Rzuciłaś się na duże łóżko ze śnieżnobiałą pościelą i wpatrywałaś się w sufit tego samego koloru co pościel. Ustaliłaś, że twoja posada dużo ci pomoże, bo poprzez chodzenie i sprzątanie pokoi, będziesz mogła rozejrzeć się, czy gdzieś nie ma rzeczy należącej do ciebie.
Wykorzystując wolne popołudnie skoczyłaś na rynek kupić pastę do zębów, szczotkę, bluzkę na jutro i jakąś piżamę. Do kąpieli wykorzystasz ręcznik hotelowy i darmową próbkę żelu pod prysznic w jednej z drogerii. Na koniec nie wiedziałaś jak i w którą stronę powinnaś wrócić. W skutek czego w pokoju zjawiłaś się po dwudziestej pierwszej. Zaraz po orzeźwiającym prysznicu, nałożyłaś na nagą skórę białą, luźną bluzkę z krótkim rękawem. Do tego zwyczajne czarne majtki i położyłaś się pod ciężką pierzyną. Oparłaś głowę na dwóch poduszkach. Mrok panujący w tym pomieszczeniu rozświetlał mały cień żarówki, zamkniętej pod brązowym abażurem. Mam nadzieję, że Siwon nie zaglądał do środka. Pomyślałaś. Koreańczyk mógł być od ciebie o jakieś cztery-pięć lat starszy. Przewróciłaś się na prawy bok, twarzą do ściany, która za zakrętem łączyła się z drzwiami wejściowymi. Wyciągnęłaś dłoń, by wyłączyć lampę, po czym zasnęłaś z prośbą szybkiego odzyskania swojego bagażu.
Obudził cię seksowny głos Justin'a Timberlake'a dochodzący z budzika twojego telefonu. Zirytowana, na ślepo zaczęłaś szukać swojej komórki, by wyłączyć muzykę. Godzina siódma,a ty musiałaś wstać, by zdążyć się wyszykować. Po wyjściu z łazienki założyłaś jasne jeansy i wczorajszy zakup. Zwykła bluzka na ramiączka w białe paski. Ponieważ twój żołądek na razie protestował o spożyciu jakiegokolwiek jedzenia, postanowiłaś zjeść w przerwie na lunch. Już pozytywnie nastawiona na swą nową pracę opuściłaś swój pokój, zamknęłaś drzwi przesunięciem karty i powędrowałaś do szatni dla pracowników.
Mijając szary, dość zimny korytarz i przewijających się pracowników hotelu; wreszcie przekroczyłaś jedne z wrót podpisanych jako "Szatnia damska". Znajdując się już w pomieszczeniu, prawie żadna dziewczyna nie zwróciła na ciebie uwagi. Wszystkie w pośpiechu zakładały swe stroje, a ty podeszłaś do szafki numer siedem. Otworzyłaś ją i zauważywszy czarny wieszak z szarą sukienką zapinaną na środku białymi guziczkami do kolana. Zdobiły ją białe wykończenia rękawów i tego samego koloru kołnierz. Na półce ujrzałaś mini fartuszek do przepasania sobie przez pas.
Zauważając, że już ta godzina szybko zmieniłaś strój i jak na zawołanie, do szatni weszła Pani Goo.
Twoja szefowa, każdej ze sprzątaczek przydzieliła piętro do sprzątania. Hotel miał 24 piętra, a zatrudnionych było dwanaście. Ty dostałaś dziewiętnaste i dwudzieste. Chwyciłaś za jeden z metalowych wózków, na których było to co jest niezbędne do pracy. Czysta pościel, worek na śmieci, szczotka, mop i woda, uprane ręczniki, ścierki, co tylko chciałaś.
Od swojej pracodawczyni dostałaś kartę, która pasuje do wszystkich czytników. Zdarzały się pokoje, bardzo, ale to makabrycznie brudne, które niestety trzeba było wyczyścić. Wysprzątałaś już dwadzieścia trzy pokoje i zostało ci jedynie pięć. Miałaś nadzieje, że w którymś z nich ujrzysz swą walizkę, bo jak na razie nic nie było.
Tak jak za każdym razem, najpierw zapukałaś by upewnić się czy ktoś tam jest, bo jeśli takowe by wystąpiło to musiałaś krzyknąć "Wymiana pościeli, czyste ręczniki!". Nie słysząc żadnej odpowiedzi, tylko głuchą ciszę, użyłaś karty i weszłaś do pomieszczenia. Stanęłaś na środku i chwyciłaś za pościel, aby ją zmienić. Zdaje się, że nie ma właściciela tego pokoju. Nie chciałaś rozglądać się po nim - jak po wcześniejszych dwudziestu trzech - ale teraz postanowiłaś spojrzeć.
O! W rogu zauważyłaś coś znajomego. Rzuciłaś pościel i podeszłaś bliżej. TAK! W kącie, za szafą, stała twoja walizka. Chwyciłaś uchwyt i pociągnęłaś do siebie, aby opuściła róg pomieszczenia.
Do twojej głowy dotarło to, że jest to pokój Siwon'a, bo to w końcu on miał twoją walizkę. Żeby się upewnić odpięłaś suwak bagażu, by zobaczyć czy na pewno są w nim twoje rzeczy.
Pozwoliłaś sobie o spojrzenie w jego szafki, no bo w końcu coś za coś - on też powinien się starać znaleźć ciebie i oddania tego co twoje.
Otworzyłaś dużą, czarną szafę w której były jedynie koszule w każdym kolorze. W kratkę, w paski, gładkie - jakie tylko chcesz. Żeby nie zapomnieć, ustawiłaś walizkę przy wejściu. Ten apartament był trzy razy większy od twojego. Ciekawe jaką ma łazienkę. Pomyślałaś i poszłaś w stronę wielkich drzwi. Chwyciłaś za klamkę i pociągnęłaś w dół, popychając ją w tym samym czasie.
Nieoczekiwanie zobaczyłaś stojącego przed lustrem Siwona z przewieszonym ręcznikiem na biodrach, który się golił.
-Kurwa! - Krzyknęłaś po polsku, tak aby nie zrozumiał. Koreańczyk tylko spojrzał na ciebie i po chwili wrócił do swej czynności. Może on wiedział, że jesteś w pokoju?
- Przepraszam, ja tylko chciałam posprzątać.
- Dlatego zaglądasz do mojej szafy? - Speszona jego tonem opuściłaś głowę, jednak kiedy kątem oka na niego zerknęłaś zobaczyłaś, że się śmieje.
Nie słuchając swojego mózgu pozwoliłaś sobie zjechać na dół, na jego brzuch. Idealne linie oddzielające każdy mięsień od siebie.
- Kiedy kończysz? - Spytał, wyrywając cię z podziwiania jego sześciopaku. Spojrzałaś w jego oczy i już wiedziałaś, że zauważył twoje wcześniejsze podglądanie. Poprawiłaś włosy jak gdyby nigdy nic i wyprostowałaś się.
- Zostało mi jeszcze kilka pokoi, więc za niecałą godzinę powinnam skończyć. - Odpowiedziałaś łapiąc ręką za framugę.
- W jakim pokoju jesteś? - Wytarł pozostałości pianki w ręcznik.
- Dziesięć, ale po co ci to wiedzieć?
- Świetnie. Idź sprzątać inne pokoje, a za godzinę spotkamy się w twoim pokoju, ok?
- Okej... - Rzuciłaś cicho. Podeszłaś do drzwi.
- Nie bierz walizki! Przyniosę ci ją. - Wyciągnięta ręka powróciła do stanu pierwotnego. Zmarszczyłaś brwi, po co ma ci ją przynosić, jeśli zarówno sama mogłabyś ją wziąć. Zamykając drzwi wejściowe, usłyszałaś jego głos.
- Ładne masz nogi! - Zatrzasnęłaś wrota z lekkim uśmiechem na ustach.
Nareszcie! Posprzątałaś tyle pokoi w cztery godziny, a teraz najchętniej poszłabyś spać. Podeszłaś do małego, drewnianego stoliczka, włączyłaś radio i usiadłaś na małym, szarym fotelu; który stał obok niego.
Stukając paznokciami o blat, czekałaś aż twój nowy kolega odda ci walizkę. Chwilę później, rozległo się pukanie.
- Proszę! - Krzyknęłaś, wyłączając właśnie jedną z piosenek BTS. Siwon kroczył ku tobie, a zaraz przy łóżku odstawił bagaż.
-Chodź, pójdziemy na obiad. - Zaproponował.
- Dobra, ale daj mi się przebrać. - Odpowiedziałaś, czując narastający głód w żołądku. Chłopak kiwną głową i usiadł na materacu odprowadzając cię wzrokiem do łazienki. Utrzymywałaś z nim kontakt wzrokowy, aż do zatrzaśnięcia drzwi.
Wysiadłaś z jego auta. Przystanęłaś na chwilę, aby Choi mógł cię dogonić. Szłaś z nim ramie w ramie po betonowym parkingu. On - ubrany w czarną, o dziwo, zwyczajną, przylegającą koszulkę, szare jeansy i buty New Balance. Ty - w białych sandałkach, szarej, bawełnianej spódnicy z wyższym stanem i białej podkoszulki. Mocno trzymałaś rączki swej mysiej torebki. Najprawdopodobniej byliście w centrum miasta. Podejrzewałaś , że możecie zmierzać w stronę jednej z tutejszych restauracji.
W jej wnętrzu przeważał kolor beżowy, przez co całe pomieszczenie wydawało się bardzo rodzinne i przyjemne dla oczu. Zajęliście jeden z dwuosobowych stolików przy ścianie, na której znajdowało się ogromne lustro. Kelnerka, zaraz po tym jak zajęliście miejsca wręczyła wam menu, a ty od razu je otworzyłaś. W sumie to ciągle nie znałaś koreańskiej kuchni, dlatego zdałaś się na gust swojego towarzysza. Do tego zamówiliście jakieś picie i czekaliście na zamówienie. Koreańczyk opowiedział ci jak to chciał dostać się do jednej z wytwórni, ale mu się nie udało i właśnie tak został zastępcą prezesa z jednej z firm. Usłyszałaś też, że zbiera pieniądze dla potrzebujących i przed snem czyta biblię - co cię zdziwiło, bo ty aż taka religijna nie jesteś.
Ty mu opowiedziałaś o swojej rodzinie, o tym jak się tu znalazłaś, i że właśnie teraz dorabiać by starczyło ci na kolejny rok studiów.
- Wiesz... w sumie mógłbym ci pomóc finansowo. - Zaoferował. Cicho się zaśmiałaś.
- To miło z twojej strony, ale muszę odmówić. Źle bym się czuła, gdyby ktoś dawał mi pieniądze od tak. Poza tym... nie znasz mnie.
- Zdziwiła byś się. - Odważnie odpowiedział, patrząc ci w oczy.
- Jak to? - Zapytałaś wyraźnie zaskoczona. Teraz to cię dopiero zaciekawił.
- _____ od dwóch lat próbowałem do ciebie zagadać. Poznać cię. Kiedy jechałem do Gwangju i zobaczyłem, że łapiesz stopa, wiedziałem, że to był dar od boga. W każdej modlitwie prosiłem, abym mógł cię poznać. Kiedyś widziałem cię kilka razy w jednym ze sklepów z twoją koleżanką. Tak ślicznie wyglądałaś kiedy się śmiałaś. Od razu przykułaś moją uwagę. - Na światło dziennie, po raz pierwszy zobaczyłaś słodką stronę Choi'a Siwon'a. - A teraz, gdy ja cię poznałem, a ty mnie. Nie ma mowy, żebym nie mógł ci pomóc... Możemy zrobić tak, jak dziś wieczorem ze mną wyjdziesz na miasto to w ramach podziękowań opłacę ci studia. - Zrobił maślane oczka. - A jeśli się nie zgodzisz to i tak dam ci pieniądze. - Dodał po chwili łapiąc swoją dłonią twoją, która leżała na stole niedaleko szklanej szklanki z wodą.
~Rin
A! Zapomniałam dodać! W imieniu Lin Young i moim DZIĘKUJEMY ZA PONAD 100 000 WYŚWIETLEŃ!
(Chyba was kocham) :)
Jejku bardzo rozbawiło mnie to opowiadanie, chodź nie wiem czemu aż tak xD
OdpowiedzUsuńNa samą myśl o Siwonie w łazience w samym ręczniku to robiło mi się słabo ^^
Ogólnie to znalazłam trochę błędów stylistycznych.
No, ale całość i tak wyszła cudnie :)
http://www.kochamkoreanskichchlopcow.blogspot.com
Mam świadomość, że są błędy, ponieważ śpieszyłam się, aby coś dodać. xD
UsuńDziękuje za komentarz. <3
~Rin (Sorki, że z anonima, ale nie na swoim komputerze jestem)
*rozpływa się i nie wstaje*
OdpowiedzUsuńHej dziewczyny, musimy przyznać, że jesteśmy pod wielkim wrażeniem, naprawdę genialne scenariusze! Podobał mi się ten z prześladowcą, no po prostu świetny. ^u^ Jeżeli chciałybyście zamówić jakiś scenariusz od nas, albo podzielić się opinią, serdecznie zapraszamy! dopiero zaczynamy. c:
OdpowiedzUsuńhttp://ourasiandreamworld.blogspot.com/
Świetne! Świetne opisy i pomysł na fabułę. Bez problemu mogłam sobie to wszystko wyobrazić. Nawet jeśli nie do końca znam Siwona to ten scenariusz idzie do moich najulubieńszych. :) I to wyznanie na końcu, normalnie się rozpłynęłam, a zarazem bardzo zdziwiłam, kiedy to przeczytałam. Ale tak na serio, to to jest bardzo dziwne, że dowiaduje się takich rzeczy i póxniej masz świadomość, że ktoś Cię przez ten czas ciągle obserwował... ;-; Wha, dobra. Czekam na kolejne scenariusze! <3
OdpowiedzUsuńA jak ja jadę do szkoły tto autobus ma zawsze otwarte drzwi i jest taki miły wiaterek XD Strasznie się śmiałam i chyba sama nie wiem z czego. Cudowny rozdział i weny życzę :)
OdpowiedzUsuń