czwartek, 7 sierpnia 2014

Changjo - Kawa~prześladowca


                                                       Love Lala ♥

 
                        


Wszystko rozpoczęło się cztery miesiące temu kiedy to zaczęłaś być z chłopakiem ze swojej klasy. Z normalnego związku powstała dziwna relacja prześladowania. Zaczął za tobą chodzić i kontrolować to z kim idziesz i gdzie. Powoli odczuwałaś nacisk z jego strony. Próbowałaś to parę razy zakończyć, ale nie byłaś w stanie, ponieważ nie potrafiłaś zranić jego uczuć. Dziś-dwudziesty ósmy luty miałaś się z nim spotkać. Ubrałaś się w granatowy sweterek zapinany na małe guziki, pod to założyłaś czarną bluzkę, rurki opinające twoje nogi optycznie ci je wyszczuplały, włosy lekko skręcone opadające na plecy, spięte jedną małą spinką na boku. Umówiłaś się z nim przy wielkim zegarze o godzinie siedemnastej. Byłaś na miejscu trochę wcześniej, aby jakoś się przygotować i przemyśleć co chciałabyś powiedzieć. W końcu się pojawił, szedł spokojnie i powoli w twoją stronę. Przytulił cię na przywitanie przyjaźnie się uśmiechając.

-Musimy ze sobą zerwać.-powiedziałaś szybko, tak, aby było już po wszystkim.

-Ale jak to? Co ja zrobiłem?

-Musze już iść.-odwróciłaś się idąc przed siebie przyspieszając kroku. Chłopak złapał cię za dłoń ciągnąc do siebie.

-Przepraszam.-wyrwałaś się z jego uścisków. Pobiegłaś do przodu chcąc zgubić ciemnookiego. Zauważyłaś go w oddali, z brakiem chęci ponownego spotkania z natrętem wsiadłaś do jednego z aut, zniżając się na siedzeniu.

-Przepraszam, co pani robi ?

-Ja..ja.-rozglądałaś się przez szybę sprawdzając, czy przypadkiem chłopak cię nie zauważył.-myślę, że pan jedzie do miasta, a tak się składa, że ja również tam potrzebuje dotrzeć, czy mógłby mnie pan podwieźć?Proszę.

-Tak się składa, że mógłbym. Jestem Choi Jong Hyun. 

-Dziękuje, a ja ______-dyskretnie zapięłaś pasy.


-Widzę, że chowa się pani za swoim wielbicielem.-zaśmiał się wyjeżdżając na drogę. 


-Można tak powiedzieć.-przez resztę drogi nie odzywałaś się patrząc w szybę samochodu.-To gdzie cię podwieźć?-zapytał.


-W sumie możesz mnie tu wysadzić.-zjechaliście na pobocze, nie wiedziałaś za bardzo gdzie jesteś, ale sądząc po twojej dobrej orientacji w terenie zaraz się dowiesz patrząc na pobliską tabliczkę z nazwą miasta.-Dziękuję.-schyliłaś głowę w ramach wdzięczności. Mężczyzna odjechał,a ty szłaś poboczem przyglądając się otaczającym cię kolorowych budynkom. Po jakiś dwudziestu minutach byłaś już u swojej mamy, którą zamierzałaś odwiedzić, po spotkaniu z można już powiedzieć byłym chłopakiem. Windą wjechałaś na dziewiąte piętro. Już po chwili zdejmowałaś buty. Szukając mamy w najbliższym pomieszczeniu pobiegłaś do niej obejmując ją w pasie i mocno ściskając.-Moje dziecko, zaraz mnie udusisz.-śmiejąc się odwzajemniła uścisk nie wiedząc o co chodzi. -Mamusiu, czy to wszystko musi być takie skomplikowane, czemu nie możemy mieszkać razem? Czemu zawsze natrafiam na złych chłopaków, którzy albo mnie prześladują, albo są debilami troszczącymi się tylko i wyłącznie o siebie? 


-Kochanie, masz dopiero <wiek> lat, to jasne, że wszystko przed tobą, zobaczysz jeszcze spotkasz tego jedynego, a co do mieszkania, wiesz przecież jaki jest ojciec, dwa lata temu kiedy nie zgodziłaś się wyjść za jego kandydata, którego tak cenił obraził się i nie chce utrzymywać z tobą kontaktu, jest egoistycznym i aroganckim dupkiem, ale wciąż pozostaje twoim ojcem i tego nie zmienisz. Przez resztę popołudnia użalałaś się nad swoim życiem, nie często ci się to zdarzało, więc raz na jakiś czas nie zaszkodzi. 


***


<Twoje mieszkanie>

Szykowałaś się do kąpieli, było około godziny dwudziestej pierwszej. Zajęło ci to nie więcej niż piętnaście minut. Rozścieliłaś łóżko i dokładnie wyszczotkowałaś swoje zęby. Włączyłaś telewizor przeglądając wszystkie możliwe kanały. Po pół godzinnym oglądaniu zasnęłaś. Rano twoje nudne życie wyglądało wciąż tak samo jak dotychczas. Jedząc śniadanie słuchałaś radia w którym mówili o najciekawszych zdarzeniach młodych gwiazd czy wpadkach stylistycznych. Przeżuwając płatki zastanawiałaś się nad sensem plotkowania na temat prywatnego życia wszystkich sławnych osób. Po co utrudniać sobie sytuację, skoro każdy może być szczęśliwy, nawet jeśli prowadzi takie nudne i przeciętne życie jak ty. Patrząc przez okno zauważyłaś, że pogoda jest piękna, niebo niebieskie nie kiedy przelatujące małe, białe chmurki przypominające kształtem postacie z bajek. Włożyłaś na siebie zwiewną sukienkę. Robiąc małe porządki w kuchni usłyszałaś dzwonek do drzwi. *A to kto? Przecież nikogo nie zapraszałam*-zdziwiona zastanawiałaś się kierując w stronę drzwi wejściowych. Podnosząc się na palcach zobaczyłaś przez oczko w drewnie kto zawitał do ciebie. Jednak nie wiedziałaś co to za człowiek, przekręciłaś zamek i otworzyłaś ukazując wysokiego chłopaka.

-W czym mogę pomóc?-spojrzałaś się pytająco.Mężczyzna uśmiechnął się.-Nie wpuścisz mnie do środka?

-Znamy się?-Czując niepewność złapałaś za klamkę ciągnąć w swoją stronę by móc je zamknąć. Brunet włożył buta w szparę, której już po chwili miało nie być.

-Może się pan odsunąć?

-Nie, bo mam do ciebie sprawę. 

-Od kiedy jesteśmy na ty?

-Wpuście mnie to się dowiesz.- Po chwili zastanowienia postanowiłaś zaryzykować i wpuścić nieznajomego. Chłopak wszedł do środka rozglądając się po pomieszczeniu. Wciąż śledziłaś go wzrokiem, aż usiadł na jednym z pobliskich foteli w salonie. Nagle z jego plecaka podróżnego wyjął średniej wielkości torbę prezentową. Zajęłaś miejsce na przeciw niego. Brunet położył przedmiot na stole przysuwając go do ciebie.

-Co to takiego?

-Otwórz i zobacz.-zaśmiał się po czym założył nogę na nogę. Złapałaś i otworzyłaś tajemniczy prezent. Przed twoimi oczami ukazał się twój czerwony portfel i dokumenty również należące do ciebie.

-Skąd to masz? Czy my... się już wcześniej spotkaliśmy?

-Nadal mnie nie pamiętasz?-pomachałaś głową na potwierdzenie pytania.-Dokładnie wczoraj wsiadłaś do mojego auta, podwiozłem cię niedaleko tego miejsca. Potem na siedzeniu w moim samochodzie zobaczyłem te rzeczy, domyśliłem się, że należą do Ciebie, a żeby móc ci je oddać musiałem zajrzeć do środka.

-Skoro tak, to dziękuje.-spojrzałaś na niego po czym delikatnie skłoniłaś głowę.

-Widzę, że gdzieś się wybierasz.- powiedział wstając z miejsca.

-ymm.. miałam iść na spacer, bo jest ładna pogoda.-jeszcze raz spojrzałaś na prawie bezchmurne niebo.

-No dobrze, to ja już ci nie przeszkadzam.

-Poczekaj!-zawołałaś.- Może chcesz iść ze mną na kawę?-zapytałaś troszkę speszona.

Changjo zgodził się niemalże od razu. Założyłaś balerinki i wyszliście do kawiarni kilometr od twojego domu. Po drodze za dużo nie rozmawialiście. Gdy już dotarliście na miejsce zajęliście stolik przy oknie.

-To jaką kawę chcesz?-zapytałaś wstając z miejsca.

-Ymm.. nie znam się na kawach, weź tą samą co ty. - Po chwili już wróciłaś ze swoim ulubionym zestawem.Chłopak przyjął picie patrząc w filiżankę.

*Perspektywa Changjo*

~`I jak ja mam jej teraz powiedzieć, że nie lubię kawy?! Odważyła się nawet zaprosić mnie na kawę z własnego pomysłu. Dobra, może nie będzie taka zła.-Pomyślałem. Złapałem za ucho od kubka i wziąłem duży łyk, aby mieć mniej do wypicia potem. Szybko przełknąłem nie dobrą ciecz uśmiechając się do uroczej dziewczyny.No nie,czemu musiała mnie zapytać czy mi smakowała? Nie lubię okłamywać ludzi.

-No wiesz, ona była .. ymm..

-Cześć!-zawołała jakaś dziewczyna w krótkich, brązowych włosach prawdopodobnie znajomą ____. Wstałem witając się z nieznajomą, w sumie była nawet ładna i uratowała mnie od wpadki przed dziewczyną która mi się podoba.

*Wracamy do narracji*

Nagle zobaczyłaś swoją dawną koleżankę.-Oo.. Co ty tu robisz? - zapytałaś ściskając ją mocno.

-Wczoraj wróciłam z Ameryki, ale widzę, że jesteś zajęta. Zadzwonię do ciebie i się umówimy.- powiedziała kierując się do wyjścia. Minęły dwie godziny od czasu wejścia do kawiarni,po mimo tego, że w waszych małych szklaneczkach nie było już żadnego picia, wciąż nie chcieliście zmieniać lokalizacji. W końcu przerwał wam telefon chłopaka. Musieliście się pożegnać, bo wracał do pracy. Poszliście na przystanek, wymieniliście się numerami telefonów i ruszyliście w swoje strony. Ty również dostałaś telefon o pomoc swojej siostrze przy robocie. Czasem przychodziłaś do jej biura, żeby pomagać przy ułożeniu papierów, czasem też przynosiłaś pracownikom kawę lub coś do jedzenia. Dzisiaj zrobiłaś to samo i zakupiłaś wszystkim ciepły napój. Wchodząc do wielkiego budynku przywitałaś się z ochroniarzami. Czekając na windę obok ciebie pojawiła się kobieta wyższa od ciebie, obje weszłyście do pomieszczenia. Poprawiłaś swoją fryzurę i już po chwili wysiadłaś.

-Cześć wszystkim! - zawołałaś donośnym głosem do wszystkich pracowników siedzących przy biurkach. Każdemu po kolei podawałaś picie mówiąc jego imię i zadając pytanie "co u nich słychać ? " Potem pojawiła się przed tobą twoja siostra, która zaprosiła cię do jej gabinetu.

-Co słychać siostra? Chcesz kawę?

-Wszystko dobrze, ja nie chce, ale możesz ją zanieść do mojego wspólnika. Jest w tamtym pokoju, jakbyś mogła tam iść ?

-Jasne.-uśmiechnęłaś się biorąc jedną z kaw.Zapukałaś do drzwi po chwili słysząc odpowiedź. Wchodząc do środku zobaczyłaś wielki fotel, zasłaniający postać siedzącą na nim. Położyłaś picie witając się z nieznajomym.

-Dzień dobry, przyniosłam kawę.- uśmiechnęłaś się plącząc ręce z tyłu.

-Znowu kawa? - mężczyzna mówił to odwracając się w twoją stronę. Przed tobą pojawił się kolejny raz w tym samym dniu Changjio.

-Myślę, że jesteśmy na siebie skazani. Wciąż cię spotykam.-zaśmiałaś się patrząc na osobę która szybko się uniosła z miejsca.

-Najwyraźniej tak.-potarmosił włosy z tyłu głowy.-Co tu robisz?

-Przyszłam pomagać siostrze i przyniosłam ci kawę.

-Dziękuje. Zobaczymy się potem?

-Tak, teraz idę układać papiery.-wróciłaś do swoich zadań. Cały dzień, który poświęciłaś na pomocy siostrze nie był taki zły, wszystko co robiłaś stawało się z każdą minuta przyjemniejsze odkąd widziałaś współpracownika swojej siostry. Nie ukrywajmy podobał ci się. W głowie miałaś cały czas jego pytanie "Zobaczymy się potem?", niestety nic z tego nie wyszło, wydawał się wobec ciebie stanowczy i starający cię unikać. W kolejnych dniach przychodziłaś do biura codziennie jednak bez skutku, wszystko co do ciebie powiedział to "cześć". Przynosiłaś mu kolejne porcje twojej ulubionej kawy, jednak zdawało ci się, że nie chce cię widzieć. W końcu już nie wytrzymałaś, musiałaś zadać mu pytanie dlaczego cię unika.Z hukiem weszłaś do pomieszczenia, w którym się znajdował.Zapytałaś się go o nurtujące cię pytanie, po czym usłyszałaś odpowiedź, iż teraz ma naprawdę dużo pracy i masz poczekać na niego jak skończy. Zdenerwowana opuściłaś miejsce, w którym przebywałaś.Po kilku godzinnym czekaniu w końcu chłopak pojawił się przed tobą, łapiąc cię za rękę i podążając do przodu. Wyprowadził cię z budynku idąc do pobliskiego parku.

-Bardzo Cię przepraszam, że nie poświęcałem tobie czasu, ani uwagi, ale to spotkanie, które będę miał jutro zadecyduje czy wciąż będę tu pracować czy nie. Jak tylko to się skończy dopilnuje, że ci to wynagrodzę. Podobasz mi się i to się nie zmieni, więc bądź spokojna -podszedł do ciebie łapiąc twoją głowę i całując w czoło, po czym odszedł wracając do pracy.Zrozumiałaś, że to nie ty zrobiłaś błąd po prostu  bardzo się martwi o przedłużenie umowy w firmie. Postanowiłaś, że na czas jego pracy nie będziesz stawała mu na drodze i ograniczysz spotkania z nim. Wieczorem gdy już leżałaś w łóżku, cieszyłaś się ponieważ miałaś nadzieje, że gdy  go jutro zobaczysz  ucieszy się na twój widok i będzie tak jak dawniej.  Następnego dnia po południu poszłaś zobaczyć się z siostrą no i oczywiście chciałaś sprawdzić jak ciemnookiemu poszła rozmowa. Szukając go wzrokiem nigdzie nie mogłaś go ujrzeć. *Może wyszedł wcześniej* Siedziałaś w biurze do jakieś dwudziestej czekając na chłopaka. Nie zjawił się. Zmęczona i senna poszłaś do parku przed wieżowcem. Siadając na ławce zobaczyłaś smutnego bruneta patrzącego się w chodnik. Zauważając go podbiegłaś do niego kucając przed nim. 

-Co się stało? Miałeś czekać na mnie w biurze, siedzę tam od rana zastanawiając się jak ci poszła rozmowa.

-Rozmowa?-popatrzył ci w oczy nie zwracając już uwagi na kafelki za tobą. 

-No o pracę.

-Aaa.. wciąż jestem szefem.

-To czemu zamiast świętować siedzisz tutaj i jesteś smutny ?-usiadłaś koło niego. 

-Moja mama jest chora, leży teraz w szpitalu. To wszytko przeze mnie. W te parę dni kiedy myślałem tylko o etacie zaniedbałem wszystko wokół siebie. Nie miałem pojęcia, że potrzebuje mojej pomocy, całymi dniami i nocami przesiadywałem w biurze, nawet się nie zastanawiając jak bliscy mi ludzie teraz się czują. 

-Przestań!- uścisnęłaś go na tyle mocno, że chłopak nie mógł złapać tchu.-Powinieneś teraz być przy niej, a nie użalać się na ławce i obwiniać siebie. Postąpiłeś jak dzieciak, to prawda, ale czasu nie da się cofnąć. Idź do mamy do szpitala, posiedź z nią, porozmawiaj. Na pewno poczuje się lepiej w twojej obecności. 

-Cieszę się, że tamtego dnia weszłaś do mojego auta, gdyby nie to nie siedzielibyśmy tu razem. Pójdziesz razem ze mną do szpitala?

-Ale czy to nie będzie dziwne? Przecież nie jestem kimś z rodziny. 

-Jak to nie jesteś? Przecież oficjalnie moja mama może uważać cię za synową.-zaśmiałaś się słysząc te słowa. Changjo złapał cię za rękę. Odwiedziliście jego mamę, po kilkakrotnej wizycie w szpitalu kobieta czuła się lepiej. Zostałaś nawet zaproszona na obiad, jego bliscy traktowali cię jako członkinie ich rodziny. Non stop spędzałaś czas ze swoim chłopakiem. Oficjalnie zaczęłaś pracować w biurze, codziennie przynosiłaś brunetowi kawę, która w dziwnych okolicznościach po chwili znikała.  Za dwa dni miały być twoje urodziny. Azjata dzisiejszego wieczoru zaprosił cię do siebie. Wystroiłaś się zakładając zwiewną i bardzo słodką sukienkę. Zapukałaś do środka, mężczyzna otworzył ci po czym wpuścił cię do domu. Usiadłaś na kanapie. Rozmawialiście gdzie chciałabyś świętować swoje urodziny. Opowiedziałaś mu, że co roku urządzałaś dwa razy przyjęcia, ponieważ w pierwszy dzień spędzałaś go z tatą, a w drugi z innymi. Kiedyś gdy jeszcze byłaś mała zawszę przejmowałaś się opinią taty, byłaś małą córeczką tatusia, jednak po tym jak sam wybrał ci kandydata na męża, a ty odmówiłaś, wszystko się zmieniło. 

-Zamknij oczy.-powiedział siedząc przed tobą. Zaczęłaś się stresować, w głowię miałaś przeróżne myśli, że chłopak naglę cię pocałuję lub rzuci się na ciebie jak głodny pies, jednak on zaczął śpiewać ci urodzinową piosenkę, otworzyłaś powoli oczy patrząc na niego niosącego w rękach tort z truskawkami i rozpalonymi świeczkami. 

-Pomyśl życzenie.- z powrotem zamknęłaś oczy wypowiadając swoje małe zachcianki.-Chciałabym,aby..-chłopak dotknął twoich ust, dotykaliście swoich nosów, pocałunek zaczął być coraz głębszy. Ssałaś jego górną wargę, kiedy chłopak łapał cię w pasie. Po tym wydarzeniu przytuliłaś się do niego szepcząc mu do ucha "dziękuję". Robiło się późno, zjadłaś z nim kawałek tortu po czym wyszłaś udając się do swojego mieszkania. Chłopak sprzątając ze stołu zauważył mały notesik leżący na ziemi. Najpierw się zaśmiał.-Znowu zostawiła u mnie swoje rzeczy.-Podniósł przedmiot otwierając go na jednej z kartek, tam zobaczył zdjęcie ciebie z twoim tatą, obok tego widniał opis dnia. Były to twoje urodziny, co roku gdy go z nim świętowałaś udawałaś się do wesołego miasteczka, wsiadałaś na karuzelę przyglądając się jak gwiazdy na niebie mrugają robiąc się coraz jaśniejsze. Mężczyzna postanowił odnowić wspomnienia i specjalnie z okazji twoich urodzin wynajął wesołe miasteczko. Nie była to mała kwota, ale według niego byłaś warta jeszcze więcej. W końcu dobiegł czas twoich urodzin. Changjo uprzedził cię tylko, żebyś na ten dzień nie robiła sobie planów. Weszliście do wesołego miasteczka, biegłaś na wszystkie kolejki. Chłopakowi robiło się nie dobrze, ale cały czas wchodził z tobą na kolejne, przyglądając się twojemu szerokiemu uśmiechowi. Wygrał nawet dla ciebie misia, nie był z byt duży, ale nawet to i lepiej, bo zmieścił się do twojego małego plecaczka. W końcu wybiła godzina twojego urodzenia. Brunet zaprowadził cię do miejsca,w którym co roku spędzałaś czas ze swoim ojcem , nagle z ciemności zapaliły się światełka z karuzeli, która zaczęła się kręcić, przed wejściem na nią widniał wielki napis "WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO ________!"Byłaś wzruszona, łza spłynęła ci po policzku, przytuliłaś mocno chłopaka nie chcąc go puścić. 

-Dziękuję ci bardzo, jesteś najwspanialszym chłopakiem jakiego miałam!

-Skoro już tak mówimy sobie prawdę to ja też chciałbym cię o coś prosić, wiem jak bardzo lubisz kawę, ale nie przynoś mi jej już więcej.-zaśmiał się.-Tak na prawdę nigdy jej nie lubiłem, ale piłem ją ze względu na ciebie, bo miałaś wymówkę, żeby do mnie przychodzić i mi ją dawać, w tedy mogłem cię widzieć, nawet jeśli ciężko pracowałem.-Po tym kiwnęłaś głową i razem z chłopakiem udaliście się na karuzelę, patrząc w niebo i przyglądając się milionom gwiazd.




5 komentarzy:

  1. Awww, słodko. Z każdym kolejnym zdaniem uśmiechałam się jak głupia, a na końcu to po prostu był ogromny wybuch euforii. I do tego, jak się biedaczyna poświęcił pijąc tę kawę. <3
    Czekam na kolejne cuda i życzę weny. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak dawno nie mialam czasu czytać waszych opowiadan, a teraz czytam, czytam i znow odpływam ;_; cudowne

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne *.* Dziwie się, że masz tak mało komentarzy. Piszesz cudownie, lubie czytać Twoje opowiadania i za każdym razem czekam z niecierpliwością na więcej ♥♥ --> Pysia :#

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratuluję! :D
    Zostałas nominowana do Libster blog Award :D
    Pytania odnośnie tego znajdziesz na moim blogu ;)
    http://dangerous-angel-love.blogspot.com/

    PS: Świetnie piszesz!

    OdpowiedzUsuń
  5. jak kolejka będzie znów otwarta mogłabym prosić coś z Kai'em?

    OdpowiedzUsuń