czwartek, 24 lipca 2014

Suho - Flower

      Scenariusz pisany z mojej perspektywy, ponieważ jest mi tak wygodniej pisać. :) Oczekujcie następnego scenariusza w połowie sierpnia, bo razem z Lin jedziemy w piątek na obóz! :) Dziś scenariusz z Suhaczem, ale przez najbliższe miesiące nie napisze nic z którymś z chłopaków z exo, chyba, że Lin Young.



   Nie wiem czemu było to dla mnie takie trudne...Starałam się iść noga za nogą, ale wciąż się potykałam lub gibałam. Ha ha, ten chodnik jest taki nierówny...Swoją drogą muszę powiedzieć mamie, że to ja przed wyjściem stłukłam lustro w przedpokoju, ale to przez SooYeon, która po mnie przyszła i mnie na nie popchnęła, wówczas, kiedy ja trzymałam wielki dzban ze szkła.

- Sia la la la - Zaczęłam śpiewać z MinYoung, która złapała się mnie za ramie. Lekko pochyliwszy się w przód beknęłam, czym wywołałam śmiech całej reszty.
- Ej - Odezwała się Yuri, zatrzymując się w miejscu z dłonią przy ustach. - Stop! - Krzyknęła stając na nogach w rozkroku i podnosząc ręce do góry. - Wciąż się gibała to na lewo, to na prawo. Reszta dziewczyn, w tym ja, zwróciłyśmy na nią uwagę.
- Chciałam powiedzieć, że was koch- beknęła - kocham was. - Poprawiła się i na jednej nodze zaczęła nisko podskakiwać w stronę jakiegoś budynku.Albo się wygłupiała, albo nachlała jak świnia, bo nawet teraz nie umiała porządnie stanąć na dwóch kończynach.

  Dzisiejszego wieczoru, około dwudziestej, wszystkie spotkałyśmy się przy jednym z seulskich klubów. Był piątek, a naszych rodziców, jakimś dziwnym sposobem wszystkich, nie było w domu. Więc jako, że chciałyśmy posmakować nocnego życia, postanowiłyśmy wybrać się na imprezę. Mnie samej jakoś to nie przekonało. Oczywiście raz na jakiś czas mogę się wybrać na taką zabawę, ale jakoś nie przekonuje mnie to, żeby każdego wieczoru upijać się do nieprzytomności. Właśnie tego wieczoru oblewałyśmy urodziny Yuri.
 Z mojego zamyślenia wyrwały mnie dźwięki i odgłosy typu "bleee" lub "buaah", więc zaciekawiona kto je robił spojrzałam się w stronę skąd dochodziły. Właśnie tego się obawiałam przed wyjściem, a mianowicie ujrzenia którejś z dziewczyn wymiotującej pod jakimś szarym murem. Gdybym nie była pijana od razu rzuciłabym się jej na pomoc i zapytała "Czy wszystko w porządku?", jednakże nie jestem, poszłam do jubilatki, wcześniej wymijając się z MinYoung, która szła w pomocy do SooYeon.

- Yuri - Powiedziałam melodyjnie przedłużając jej imię. Dziewczyna spojrzała na mnie lekko przekrwionymi oczyma. Wodziła za mną wzrokiem, gdy ja szłam w kierunku jakiegoś balkonu, znajdującego się na parterze w dziesięciopiętrowym wieżowcu. Mocno chwyciłam za barierkę, a jedną stopę wsadziłam pomiędzy metalowe szczebelki.  Nabrałam siły i odepchnęłam się od ziemi. Zgrabnie przerzuciłam jedną i drugą nogę tak, że na niej siedziałam. Zeszłam z niej i wzrokiem zaczęłam wodzić po parapecie, na którym znajdowały się różne odmiany kwiatów.Jednak moje zainteresowanie zyskała żółta nasturcja, która znajdowała się pomiędzy jej koleżankami w kolorze czerwonym. Kilkuminutowe przyglądanie się tym roślinkom lekko mnie wytrzeźwiło. Ktoś, kto tu mieszka musi naprawdę kochać ogrodnictwo. Ucisnęłam rękę w pięści na zielonej łodyżce i pociągnęłam do góry, by ją wyciągnąć. Odwróciłam się od poręczy i wyciągając dłoń z owym kwiatem, nachyliłam się nad nią. Yuri, w czarnej, kusej sukience, podeszła do mnie. Uśmiechnęła się do mnie, a ja wręczyłam jej mój prezent, którego wcześniej nie otrzymała.
  Z powodu niezbyt ciekawej sytuacji finansowej, nie miałam jak i za co kupić jej naprawdę fajnego prezentu. Dlatego był nim mój kwiatek, a przedwczoraj przyszła do mnie na nocowanie i spędziłyśmy miło czas na słuchaniu muzyki, czasem do niej tańcząc.

-Dziękuje - Powiedziała jubilatka wdychając zapach rośliny.
- Cała przyjemność po mojej stronie - Odpowiedziałam nadal będąc w zgięciu. Barierka niefortunnie wbijała mi się w brzuch, ale pomimo tego było mi wygodnie.  Dlatego postanowiłam tkwić w takiej figurze.
- A po mojej nie - Odezwał się nieznany głos.  Męski.  Myślałam, że moja głowa wystawia mnie na próbę i chce pokazać, że na dziś wypiłam za dużo alkoholu. Jednak, gdy niedaleko moich pośladków poczułam coś innego od razu się wyprostowałam. Odwróciłam się w stronę wejścia na balkon i momentalnie odskoczyłam wpadając na metalową rurę. Przede mną stała postać. Postać młodego mężczyzny, ledwo po dwudziestce. Był ode mnie, może, o połowę głowy wyższy. Nie chcąc i bojąc się coś do niego powiedzieć, bo w końcu heloł... Jest druga w nocy. Chwyciłam się metalowego czegoś i już chciałam zeskoczyćz jego "posiadłości', ale zatrzymała mnie jego zimna ręka.
- Nie tak szybko  - Zacisnął dłonie wokół mojego przedramienia. - Czemu zerwałaś kwiatka z mojej doniczki? Wiesz, że mogę nasłać policję?
- Ha ha, nie bądź śmieszny... Z powodu głupiego kwiatka?- Zaczęłam chichotać. Ten chłopak, albo próbował udawać śmiesznego, albo naprawdę był głupi.Odwróciłam się do niego plecami, ale nie zauważyłam żadnej z dziewczyn.
- Kurde - Przeklęłam je w myślach, mówiąc to pod nosem.To one będą odpowiadać w sądzie, jak ten koleś mnie zgwałci  i porzuci w lesie. O co mu w ogóle chodzi? Ponownie stałam z nim twarzą w twarz. Oparta na jednej nodze, zaplotłam ręce na piersi i spojrzałam na niego.
- Co chcesz?
- Zasadź mi tego kwiatka - Oparł się o parapet przeszywając mnie na wylot. Pod wpływem jego spojrzenia odwróciłam wzrok na brązową doniczkę.
- Chyba sobie jaja robisz.W ogóle to czy ty nie powinieneś spać o tej godzinie? - Spytałam. - Najwyraźniej nie, tylko po nocy stoisz przy oknie i patrzysz czy nikt nie kradnie ci roślin. - Odpowiedziałam sobie sama.
- To nie twoja sprawa, zasadź mi tego kwiatka! - Podniósł głos wyraźnie zniecierpliwiony. Zrobił krok ku mnie. Znalazł się w świetle pobliskiej latarni. Mocno rozjaśnione włosy spadały na jego oczy, przez co, co chwile je poprawiał. Miał na sobie szarą bluzę z kapturem i cienkie niebieskie spodenki do kolana. Nie miał butów, bo po co komu do noszenia po domu.
- A skąd mam ci go wziąć?! Przecież Yuri go zabrała! - Wykrzyczałam, żeby w końcu zrozumiał. Nie wiem czy był głuchy, czy nie mył uszu, ale chyba nie ogarnął co do niego mówiłam.
- Teraz to mnie nie obchodzi. Masz mi zasadzić tą nasturcję. - Nakazał, a potem złapał mój nadgarstek i pociągnął do drzwi prowadzących do jego mieszkania.
- Co ty robisz? Zostaw mnie! - Zaczęłam się szarpać i kopać jego nogi. Chłopak lekko zgiął kolana pod wpływem mojej stopy, ale mnie nie puścił. Trzymał mocno, przez co przeszkadzał mi w ucieczce od niego. Co on sobie myśli? Zapierałam się, aby zająć mu jak najwięcej czasu do doprowadzenia go do salonu.
- Jezus, no chodź! - Wydarł się na mnie. Nabrał siły i zdecydowanym ruchem pociągnął mnie na tyle daleko, że wylądowałam na środku pokoju - siedząc na brązowym dywanie.
- Po co mnie tu wciągnąłeś? - Zapytałam bardziej spokojnie Koreańczyka, który właśnie zamykał balkon.
- Proste. Zostaniesz tutaj do rana i wtedy pójdziemy do sklepu, kupisz mi kwiatka i mi go zasadzisz. - Powiedział podchodząc do jasno-drewnianej szafy.
- Co? Ja wychodzę.- Żwawo wstałam z siadu i poprawiłam bluzkę. Zaczęłam iść (chyba) w stronę korytarza, ale przerwał mi jego głos.
- Nigdzie nie wychodzisz.- Poczułam jego rękę na swoim barku i lekkie pociągnięcie, tak, że cofnęłam się o kilka kroków. Chłopak mnie wyprzedził i zamknął drzwi na klucz. Kiedy to zrobił, nie ukrywam, wystraszyłam się. Pierwszy raz go widzę, jest noc, a on zamknął mnie w jednym ze swoich pokoi. Ale chyba zapomniał, że jest tutaj balkon, więc kiedy stąd wyjdzie i mnie tu zostawi, ja z niego po prostu wyskoczę. Ciemnooki rzucił we mnie kocem i poduszką, którą przed chwilą wyjął z mebla.
- Ale my się nawet nie znamy...- Jęknęłam cicho.
- Jak masz na imię?- Zapytał blondyn odwracając się do mnie, kiedy ja siadałam na niewielkiej kanapie. Zmarszczyłam brwi.
-_____ - Powiedziałam niepewnie. Przecież w pięć minut się nie poznamy.
- A ja JunMyeon, miło mi.- Odpowiedział lekko przymykając drzwi od pomieszczenia. Najwyraźniej szedł do swojej sypialni. Cwaniacko się uśmiechnęłam, myśląc, że za niecałą godzinę się z nim pożegnam. - Widzisz, już się znamy.- Dodał trzymając za klamkę.-A, i nie myśl sobie,że nie będę słyszał jak będziesz chciała wyjść balkonem, albo drzwiami głównymi. Mam bardzo dobry słuch, więc ci to nie wyjdzie.

   Nie miałam się w co przebrać, więc zostałam w samej bluzce, która miała dać pozory, że jednak spędzę tu noc. Spodnie położyłam pod kanapą razem z butami. Tunika, którą jakimś cudem udało mi się wkasać w czarne rurki zakrywała moje majtki. Zgasiłam światło i położyłam się dając mu do zrozumienia, że już odpłynęłam. Niestety alkohol, który wypiłam jakieś półtorej godziny temu wciąż we mnie buzował, więc gdy moja głowa dotknęła miękkiego jaśka, powieki stawały się ciężkie. Nie _____, nie możesz zamknąć oczu! Krzyczała moja podświadomość, tym samym budząc mnie z przymulenia. Nogami odtrąciłam otulającą mnie kołdrę i usiadłam w siadzie skrzyżnym. To była męczarnia. Stanęłam, i na paluszkach, najciszej jak umiałam, podeszłam do drzwi, aby upewnić się, że spokojnie mogę stąd uciec.
 Pomimo tego, że go nie znałam, nie odczuwałam jakiegoś niepokoju. Blondyn mimo iż pokazał mi swoje kwiatowe uniesienie, wyglądał dosyć miło i sądzę, że byłby dobrym przyjacielem. Ostrożnie uchyliłam wrota, patrząc przez szparę, która się utworzyła. Było ciemno, więc mogłam stwierdzić, że nie będzie mnie słyszał, ponieważ zrobię to prędko i cicho. Kiedy byłam już w połowie drogi do wyjścia ewakuacyjnego, zakręciło mi się w głowie, dlatego natychmiast obiema rękoma złapałam się za skronie, cicho wpuszczając powietrze przez zęby. Kiedy ból minął zgarnęłam szybko jeansy i podeszłam do białej klamki. Z pionu ustawiłam ją poziomo, dzięki czemu drzwi były otwarte, ale również wydały z siebie dość głośny dźwięk. Zamknęłam oczy modląc się, żeby tego nie usłyszał. Nie tracąc więcej tej nocy, zrobiłam duży krok i już miałam zakładać nogę na barierkę, kiedy usłyszałam jego głos.
- _____, czyżbyś chciała uciec? - Zapytał. Miałam plan, żeby go olać i przeskoczyć przez przeszkodę jak gazela, jednak wiedziałam, że jest ode mnie szybszy i silniejszy, dlatego zanim ja bym przerzuciła obie nogi na drugą stronę on już czekałby na mnie na dole. - I to jeszcze w samej bluzce? Ubrałabyś się chociaż... Poza tym zostawiłabyś u mnie obcasy. - Pokazał na parę czarnych szpilek w rogu salonu. Zupełnie zapomniałam o tym, że jedyne co zasłania mój tyłek to czerwone majtki, które kupiła mi moja mama. Ostatecznie stałam na balkonie o trzeciej w nocy w samych majtkach, zgrabiona, żeby przedłużyć bluzkę, by zasłoniła co nie co; a Koreańczyk stał na przeciwko mnie w salonie w bokserkach z napisem " Jestem seksi" ( serio? ) i bluzce na ramiączka w jednym z odcieni brązu. Włosy miał w nieładzie, przez co słowa na jego bieliźnie zaczęły mówić prawdę. W tym momencie stał się dla mnie bardzo przystojny. Moi rodzice nie byliby zadowoleni,  a koleżanki umierały z zazdrości dowiadując się, że po godzinie znajomości oboje widzieliśmy siebie bez spodni.
- To może ja wejdę. - Powiedziałam lekko speszona widząc, że auta, które tu przejeżdżały widziały mnie w takim, a nie innym stanie. Nachylając się w jego stronę, wskoczyłam w rurki i spojrzałam na niego. W jego oczach odbijał się blask ulicznych lamp, a on przyglądał mi się równie tak samo jak ja jemu.
- Chodź. -  Powiedział łagodnie, nie urywając kontaktu wzrokowego. Chciałam spytać, czemu mnie nie wypuści, ale już znałam na to odpowiedź. Stwierdziłam, że owy chłopak nic mi nie zrobi. Nie był jakoś umięśniony, a nawet jeśli, to ja też miałam siłę.  Mój ojciec był trenerem boksu, więc gdy byłam mała uczył mnie podstawowych ruchów plus uczęszczałam na zajęcia samoobrony.  Wzięłam swoje obuwie i poszłam za Azjatą. Przeprowadził mnie przez kremowy przedpokój. Otworzył przede mną drzwi, więc weszłam jako pierwsza.
- Nie chcę, żebyś znów uciekła. W nocy jest nieprzyjemnie, a ja nic ci nie zrobię. Lepiej, żebyś spała u mnie, wtedy będę cię miał na oku. - Chłopak wyszedł z sypialni, a ja, że byłam ciekawska poszłam za nim. Chciałam zobaczyć po co poszedł. Jednym okiem wyjrzałam zza framugi. Jak się okazało blondyn szedł do drzwi wejściowych, aby przekręcić w nich zamek. Usłyszałam dźwięk sms-a swojej komórki. Sięgnęłam po nią, żeby zobaczyć kto normalny pisze o trzeciej w nocy, chodź domyślałam się, że to jedna z moich przyjaciółek.

Od : SooYeon
Do : ______
Gdzie ty jesteś? Wszystko w porządku?

 Nie myśląc dłużej czy mam odpisywać puknęłam na ekran, by ukazała się klawiatura. Sprawnie wystukałam "Jestem u tego chłopaka. Spokojnie, nie jest agresywny. Powiedziałam mu, że tego kwiatka zasadzę mu rano, a teraz pozostanę u niego, bo sama nie będę wracać w nocy." Literki mi się mieszały, głowa pobolewała, a stopy wciąż bolały od kilkugodzinnego noszenia szpilek. Usiadłam na dywanie, opierając się o niebieską ścianę. Chciało mi się spać, ale z drugiej strony miałam ochotę potańczyć. Nigdy więcej nie pije nic innego oprócz piwa i wina.
- Czemu siedzisz na podłodze? - Spytał chłopak, kiedy wchodził do pomieszczenia w którym się znajdowałam.
- O, JunMyeon, wystraszyłeś mnie. - Przestraszył mnie swoją nagłą obecnością. Wstałam podpierając się o ścianę. - Rozbolała mnie trochę głowa.
- Chcesz tabletkę? Ostatnio też miałem z tym problem, więc zostało mi kilka. - Pokiwałam głową i znów zostałam sama. Podeszłam do jego biurka. Lampka, komputer, książka i ramka ze zdjęciem. Chwyciłam ją w dłonie, ale wcześniej sprawdziłam czy idzie. Był tam dwie osoby na górskim tle. Pierwsza była podobno do chłopaka, u którego jestem teraz w mieszkaniu. Zaś druga to dziewczyna. Również Azjatka, czarne warkocze sięgały jej aż do żeber. Ubrana była w zwiewną, zieloną sukienkę, obejmowała JunMyeon'a. Czyżby to była jego dziewczyna? Co prawda Koreańczyk miał wtedy ciemną grzywkę i wyglądał na młodszego, ale gdyby jej nie miał to po co miałby trzymać ich wspólne zdjęcie? Kiedy usłyszałam stawiane na meblu kubki, a koło nich małą, białą tabletkę; od razu odłożyłam nieswoją rzecz.
- Sorki, nie chciałam. Ja po prostu, byłam ciekawa kto tam jest. Kto stoi koło ciebie. - Zaczęłam się tłumaczyć. Nie chciałam, żeby uważał mnie wścibską dziewczynę w dodatku, że przez sytuacje, która miała miejsce kilka minut temu. To jak jego oczy błyszczały, zaczął mnie pociągać. Byłoby mi smutno, gdyby okazało się, że to jego miłość.

- Nic się nie stało, ale następnym razem po prostu zapytaj.  - Wysłał mi blady uśmiech. Poszedł w kierunku łóżka stojącego za mną i opadł na nie.
- Nie muszę pytać, zapewne to ktoś ważny w twoim życiu. - Spojrzałam na niego, kiedy sięgałam po lek. Koreańczyk przytaknął. - Jak ma na imię twoja dziewczyna? - spytałam. A jak, co mi szkoda.  Pewnie i niestety go już nigdy nie spotkam, więc muszę być odważna i walić prosto z mostu.
- Nieee, to nie moja dziewczyna. - Zaprzeczył, pocierając o siebie dłonie i opuszczając dłonie w cichym uśmiechu. Zdziwiłam się.
-To kto? Na twoją matkę mi nie wygląda. - Zażartowałam, po czym zaczęłam się śmiać. I tak chwilę później przestałam widząc kamienną minę mojego towarzysza. - Sory, najwyraźniej alkohol jeszcze we mnie płynie. - Klapłam koło niego.
- To jest Jimin. Była jedną z opiekunek w domu dziecka, w którym się wychowałem. - Ręką przejechał po swojej twarzy. - W sumie to nie wiem, po co ci to mówię. Znamy się jakieś sześćdziesiąt minut, a ja już opowiadam ci moją gorszą historię. - Wstał do pionu, kręcąc się w różne strony. - Tak na prawdę nie chcę ci tego w ogóle mówić, ale to jak na mnie patrzysz i  to jak ja cię widzę...Po prostu, nie mogę ci odmówić. - Głos stopniowo zniżał. Jednak dzieląca nas cisza pozwalała mi na dokładne usłyszenie tego, czego niezbyt chciał i wstydził się przyznać. W mojej głowie pojawił się mętlik. - Nie żeby go wcześniej nie było, ale nie wiedziałam co odpowiedzieć.  Znacząco odkaszlnęłam, aby pokazać mu moje... zawstydzenie?
- Nie ważne. - Powiedział szybko i zbyt głośno, bo moja głowa dała mi jeden, mocny cios. - ______, dobrze się czujesz?
- Tak, jest ok. Ale nie mów tak głośno. Może połóżmy się już spać, jeśli nie chcesz mnie wypuścić.
- Musisz się z tym pogodzić. - Chłopak posłał mi ciepły uśmiech.
- Już się z tym pogodziłam, ale tylko troszeczkę. - Również się uśmiechnęłam i na słowo "troszeczkę" pokazałam charakterystyczny do tego gest na palcach.
Miałam ochotę poprosić, aby opowiedział mi więcej o swoim dzieciństwie, ale po tym co przed chwilą powiedział miałam wątpliwość. Nie mógł mi się oprzeć, dlatego mi to powiedział...Ale tak naprawdę tego nie chciał. Postanowiłam olać swoje zainteresowanie i pobyć w ciszy.
Najwyraźniej nie pasowało to blondynowi, bo zaczął pytać się mnie o nazwisko, zainteresowania, co właściwie robię w Korei i inne.

- Masz. - Zwrócił się do mnie, podając mi kołdrę, która została w dużym pokoju. - Pomimo tego, że wiem, że już nie uciekniesz to ja i tak będę spał na podłodze przy drzwiach, a ty zajmij moje łóżko.
- Ale...-
- Nie ma żadnego ale, ty jesteś moim gościem, więc nie będziesz spać na ziemi. - Powiedział rozkładając gruby, zielony koc na panele.
- No, ale...-
- Koniec konwersacji, możemy porozmawiać o czymś innym. - Rzucił poduszkę na jeden koniec materiału i nie wiem po co, usiadł na niej.
- Jasne... Więc zamieńmy się miejscami do spania. - Chłopak słysząc moją propozycje z pozycji leżącej wstał do siadu i spojrzał na mnie karcącym wzrokiem.
- Czego nie rozumiesz w zdaniu "Koniec konwersacji"? - Zapytał z uśmiechem i wstał, podszedł do mnie kucając kilka centymetrów przed moimi kolanami. - Tak jak było przed chwilą będzie idealnie. Ty się wyśpisz, ja... chyba też i będziemy zadowoleni, a teraz jestem naprawdę zmęczony, bo miałem nockę w pracy i moim marzeniem jest sen, więc połóżmy się, ok? - Pokiwałam głową na zgodę. Koreańczyk  powrócił na swoje wcześniejsze, a ja ze zrezygnowaniem i naburmuszeniem pochyliłam się do tyłu, by wygodnie ułożyć się na miękkim materacu. W miarę równym czasie oboje nakryliśmy się kołdrą. Położyłam się po lewej stronie, dlatego miałam dobry widok na skośnookiego, który odwrócił się ode mnie plecami. Postanowiłam zasnąć na lewym boku. Pierzynę zawinęłam między nogi, a jeden z rogów złapałam w dłoń. Było mi miło, ciepło i wygodnie, jednak to nie tuliło mnie do snu. Myślałam nad tym czy blondynowi było źle w sierocińcu. Czy miał tam przyjaciela, prócz tej niani. Ciekawiło mnie całe jego życie. Chłopak, którego poznałam niecałe dwie-trzy godziny temu, miał jedynie dobre intencje.
Ma rodzeństwo? Co z jego rodzicami? Oprócz ogrodnictwa, co go interesuje? Gdzie pracuje? Kim chciałby zostać w przyszłości? Ma jakieś talenty? Było masa pytań jakie chciałam mu zadać, ale po głębszym zastanowieniu się, stwierdzałam, że to nie miałoby sensu. Rano kupie mu tą nasturcję, a gdy ją zasadzę, będzie po kłopocie. Pożegnam się z nim i każdy pójdzie w inną stronę.
Co ja w ogóle gadam? Nie, nie będzie dobrze, bo on na prawdę mi się spodobał. Nawet gdy nie poprosi o numer to któregoś dnia, przyjdę niezapowiedzianie, ale normalnie, drzwiami. O! Albo znów wyrwę kwiatka. Moje rozmyślenia wzięły nade mną górę, dlatego w ogóle nie zwróciłam uwagi na to, że non stop się wiercę.
- Nie możesz zasnąć? - Spytał Jun Myeon zaspanym głosem odwracając się w moją stronę.
- Tak jakby. - Powiedziałam cicho. - Nie możemy się po prostu zamienić?
- Nie. - Odpowiedział stanowczo, ale nadal przyjaźnie. Wiedziałam, że tak łatwo nie odpuści, więc w głowie szybko wymyśliłam jakby tu go udobruchać i wrzucić na to łóżko.
Nie lubiłam jak ktoś musiał czuć się niewygodnie, gdy w tym czasie ja miałam bardzo komfortowe miejsce.
- No to...- Wahałam się. Nie wiedziałam czy to zaproponować, czy to nie wyjdzie dziwnie. Zauważyłam, że patrzył na mnie z cierpliwością. - Pomyślałam sobie, że...Ale to jest dziwneee.... - Zajęczałam poprawiając kołdrę. Blondyn nic nie mówił, ale wiedziałam, że nic nie powie. - No jeśli ty nie chcesz, żebym spała na podłodze, a ja nie chcę, żebyś spał tam gdzie teraz leżysz to oboje możemy spać na łóżku. Materac jest duży, a mi to chyba nie przeszkadza. - Powiedziałam z małą gulą w gardle.
- Może? - Powtórzył. - To przeszkadza ci czy nie? - Spytał wydostając się spod pierzyny.
- No... nie przeszkadza. - Odpowiedziałam, drugie zdanie mówiąc ciut odważniej. Chłopak jak na zawołanie wstał i zebrał cały bałagan z paneli i położył go niedaleko mnie. Uniosłam się na łokciach, aby lepiej widzieć co robi. W mojej głowie było jedno pytanie. Czy ja mu się podobam? Tego niestety nie wiedziałam, mogłam tylko przypuszczać. Było mi to trudno określić, bo blondyn niby mi coś powiedział, ale po ostatnim zdaniu już nic takiego nie zrobił. Ułożył wszystko na swoim miejscu, tak, że mieliśmy dwa oddzielne nakrycia. Oboje leżeliśmy na plecach, nikt nic nie powiedział, oboje zapatrzeni w zupełnie nieinteresujący, biały sufit.
- Chciałabym cię o coś zapytać. - Powiedziałam. Blondyn przekręcił do mnie głowę, aby pokazać mi, że słucha. - Ale nie patrz się na mnie, bo się wstydzę. - Dodałam szybko, dzięki czemu Azjata powrócił do wgapiania się w ścianę z lekkim uśmiechem. Zapewne śmiał się ze mnie.
Brzuch dosyć dziwnie mi drżał, a ja czułam się jakbym miała do siebie przyczepioną bombę, która denerwująco tyka i zaraz ma wybuchnąć. - Chciałbyś się ze mną jeszcze kiedyś spotkać? Wiesz...Tak na kawę, za dnia.
- Czemu by nie... - Odpowiedział z odczuwalną radością. Sama się do siebie uśmiechnęłam. Dumna z tego, że odważyłam się zapytać i szczęśliwa, że on też chcę się spotkać.

  Nocna lampka powoli stawała się zbędna, ponieważ zza zasłony zaczęły przedostawać się pojedyncze promyki rażącego słońca. Nie mam pojęcia ile już tak leże, ale razem z JunMyeon'em nie śpimy od kilku godzin. Leżymy w ciszy, czasem zerkając na siebie i wymieniając się uśmiechami.
- Powinniśmy iść spać. - Zachęcił Suho. Zgodziłam się. Jedną ręką poprawiłam upijającą mnie poduszkę i powoli zamknęłam oczy.
- Możesz wyrywać mi te kwiatki z balkonu. Ile chcesz, wyrywaj do woli. Jeśli to ma sprawić, że będziemy się częściej spotykać. - Wyrwał mnie jego kojący głos z pół-snu.

~Rin


8 komentarzy:

  1. BOZE MOJ SUHO ;___; BOZE WYRYWALABYM TE KWIATKI

    OdpowiedzUsuń
  2. moj poprzedni komentarz był taki na poziomie... xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Awww SuHo *___*
    Obok mam balkon z kwiatkami dlaczego nie mieszka tam SuHo ??! ㅠㅠ

    OdpowiedzUsuń
  4. To było słodkie. ^.^ Mam pytanie czy jak skończycie kolejki to mogłabym prosić coś z Kai'em z EXO?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od krótkiego czasu, razem z Lin, ustaliłyśmy, że tylko ona będzie pisać na zamówienie (ja pisze scenariusze z tym na kogo aktualnie mam pomysł). Więc jeśli LinYoung skończy kolejkę, to jak najbardziej szybko do niej napisz! :) ~Rin

      Usuń
  5. O matko gdyby coś takiego mogłoby mnie z nim spotkać, to bym chyba co noc wyrywała mu te kwiatki *____*

    OdpowiedzUsuń
  6. Hohoho, widzę że coraz dłuższe scenariusze piszesz. *-* I nowy wygląd bloga, śliczny~ <3
    Co do scenariusza, o matko, przypomina mi własne zakończenie roku szkolnego =__='' no, ale mniejsza z tym. Suho, taki kochany i jak sobie go wyobraziłam w tych bokserkach i w tych rozczochranych włoskach, mrrrr! Nic, tylko pieścić, przytulać, ucałować! A sam fakt z tym kwiatkiem był dość oryginalny i zabawny, szczególności uśmiałam się przy bulwersie Suho na temat zerwanego kwiatka. xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojeej to takie urocze i kochane <3

    OdpowiedzUsuń