środa, 9 lipca 2014

Jin - Pójdziesz ze mną na (impreze) bankiet

      Scenariusz dla Sayuri. Nie wiem jaki charakter ma Jin, a to pewnie dlatego, że w ogóle nie słucham zespołu MR.MR.
Btw To chyba on na gifie, prawda? xD W pisaniu scenariusza pomogła mi moja koleżanka~ < 3



Oczami Jin'a:

    Jak zawsze, bez nuty nieśmiałości śmiało kroczyłem przez korytarz wielkiej korporacji. Moje nowe, czarne buty zniewalająco prezentowały się na lśniących kafelkach, które jeszcze kilka godzin zostały myte przed otwarciem firmy. Pracownicy grzecznie pochylali się w moim kierunku mówiąc ciche "dzień dobry" lub "witam". Nie miałem ochoty im odpowiadać, jedyne co to posłałem im mój zniewalający wzrok. Jestem ciekawy dlaczego mój ojciec kazał mi go zastąpić. Był tu szefem, więc czemu go tu nie ma? Na prawdę nie mam tu zamiaru siedzieć do końca dnia. Mam swoje sprawy, a on karze mi tu siedzieć i sprawdzać jakieś beznadziejne, nudne papiery.  Stanąłem przed windą i nacisnąłem guzik. Chwilę później stanęła przy mnie niska, jednak bardzo seksowna dziewczyna. W ręku trzymała jakieś teczki, a sama ubrana była w bardzo kuszącą spódniczkę; która prowokująco opinała jej boski tyłeczek. Spojrzałem na nią od stóp do głów i zatrzymałem się na jej twarzy widząc, że mi się przygląda. Kokieteryjnie zatrzepotała rzęsami, po czym zarzuciła długimi włosami na swe plecy wchodząc do windy. Z ręką w kieszeni garniturowych spodni podążyłem za nią. Nacisnąłem numer jedenaście, a ona tuż za mną numerek sześć. Starała się nie zwracać na mnie uwagi, jednak po tym jak zaczesałem swoimi palcami grzywkę do tyłu ta wbiła we mnie wzrok. Nie musiałem na nią patrzeć by o tym wiedzieć. Każda dziewczyna o zdrowym umyśle zerknęłaby na mnie przez nawet pięć sekund.
Wysiadłem i pokierowałem się w stronę korytarza po lewej stronie. Minąłem kilka donic z roślinami maranty. Koło mnie przechodził jakiś typek, coś około mojego wieku, jednak wyglądał o wiele starzej. Mam dwadzieściasześć lat, więc jak w tym wieku można ubierać się w nudny, szary sweter bez rękawów. Bez obrazy, ale wyglądał jak mój dziadek, z którym mam najlepsze jak dotąd kontakty. Z jego strony usłyszałem następne powitanie, na co wywróciłem oczyma... Czy wszyscy tu muszą być tak grzeczni? Dałbym im trochę zioła to może by się rozluźnili.
Chwilę później znajdowałem się przed drzwiami z napisem sekretariat. Mój ojciec powiedział mi, że jego gabinet znajduje się za sekretariatem, więc musiałem tak wejść. Wypuściwszy głośno powietrze z ust nacisnąłem klamkę i mocno za nią szarpnąłem. Co jest do cholery? Szarpnąłem nią jeszcze raz, a one ani rusz. Zirytowany i troszkę wkurwiony, przejechałem dłońmi po twarz. Tak, poczekam. Oprę się o nisko położony parapet i poczekam na jakiegoś idiotę, który wreszcie to otworzy. Skrzyżowałem swoje długie nogi i wgapiałem się jak ten idiota, w jakiś obraz wiszący na ścianie przede mną.
Z rozmyśleń wyrwał mnie stukot obcasów. Odwróciłem z kamienną miną głowę, aby zobaczyć kto zmierza w moją stronę.
Dziewczyna przemierzająca korytarz, a nawet biegnąca przez niego ubrana w czerwone szpilki, jasne jeansy podkreślające jej zgrabne nogi, białą bluzkę i szary kardigan z białymi wstawkami. Nie pytajcie skąd znam to słowo. Moja matka uwielbia modę i zawsze kazała mi ze sobą jeździć, aby miała kogoś kto potrzyma jej torby - tak to byłem ja.
Dziewczyna zwinne wyjęła z tylnej kieszeni spodni pęk kluczy po czym wsadziła jeden do zamka, następnie przekręcając go. Otworzyła je i weszła do środka tuż przede mną.
- Witam - powiedziała patrząc pod nogi. Stanąłem obok jej (tak sądzę) biurka i patrzyłem na nią jak zamyka drzwi, a następnie wkłada białą teczkę na górną półkę szafy obok nich. Nie ma bata, żebym nie spojrzał na jej kształty. Długie włosy spadały kaskadami na ramiona, przysłaniały barki i przód klatki piersiowej dziewczyny. Zjechałem wzrokiem na dół by zatrzymać go na jej zgrabnej pupie. Ta partia była o wiele lepsza od tamtej laseczki w windzie. Nawet nie wiem kiedy obróciła się do mnie i patrzy swoimi dużymi oczyma na mnie. A no właśnie, wciąż się tu znajduje. Odchrząknąłem i przybliżyłem swą pięść do ust.
- Nazywam się Lee HyunJin i jestem tu, aby zastąpić mojego ojca. - rzuciłem od niechcenia.
- Ach, no tak. Pański ojciec mówił, że ma pan przyjść na zastępstwo. - Dziewczyna usiadła na krześle i dopiero teraz zorientowałem się, że nie jest azjatką. Na bank zauważyła, że wodziłem po niej wzrokiem, a ona nic. Żadnych komentarzy, by mi się przypodobać, żadnych uwodzicielskich ruchów, po prostu zero. Zerknąłem na zegarek i powiedziałem, aby zrobiła mi kawy. Podszedłem do drzwi za którymi podobnież znajdowało się biuro. Jednak zanim je otworzyłem, odwróciłem głowę do niej.
- Jak masz na imię?
- ____, proszę pana. - Odpowiedziała kładąc następne papiery na już, dość sporych rozmiarów stertę.
- No proszę cię kochanie, mów mi Jin, aż tak stary nie jestem.

  Chwilę później, gdy zająłem miejsce na wielkim, czarnym fotelu. Wsunąłem się pod biurko. Zamiast zająć się papierkową robotą, zacząłem układać w głowie plan jak zdobyć niedostępną sekretarkę ojca. Nigdy nie myślałem, że jakakolwiek kobieta zignoruje moje zaloty. To było hmmm... podniecające? Lubię wyzwania, szczególnie kiedy nagrodą może być seks. Jednak na to trofeum będę musiał poczekać. Planowanie upolowania zdobyczy, przerwała mi moja ofiara. Podeszła do biurka i postawiła białą filiżankę z czarną cieczą.
- Życzy pan sobie jeszcze czegoś?
- Skarbie dla ciebie jestem Jin, nie pan. Drugi raz nie będę powtarzał. Co do życzeń... może później. - Powiedziałem odwracając się na krześle w stronę dużego okna z widokiem na panoramę miasta.

 Znowu pochłonęły mnie rozmyślenia. Miałem kilkanaście planów w głowie, ale żaden nie był dość dobry.  Postanowiłem wybrać koło ratunkowe - telefon do przyjaciela. Zadzwoniłam do Jiwon'a.
- Czego chcesz? Nudzi ci się w pracy? - Odebrał i powiedział zaspanym głosem.
- Witam małego imprezowicza. Mały kacyk? - Powiedziałem wodząc wskazującym palcem po białej kartce A4.
- Zamknij się! Mów czego chcesz?
- Mam problem, musisz mi pomóc. - Pokręciłem się na krzesełku, jednak chwilę później przestałem, bo zaczęło kręcić mi się w głowie.
- Ty i problem pierwsze słyszę. To będzie ciekawe, a więc kontynuuj.
- Chodzi o dziewczynę. - Wstałem na równe nogi.
- HAHAHA. Ty masz kłopot z dziewczyną? Nie wierzę. - Wypowiedział te słowa z nutką ironii.
- Stul pysk! Jeszcze zobaczysz.
- Jesteś taki pewny siebie, to przyjdź jutro z NIĄ na moją imprezę.
- Załatwione, masz to jak w banku.
- Żebyś się nie przeliczył. - Po tych słowach rozłączyłem się. Jiwon jak zawsze udaje sprytnego, ale nie pomyślał o tym, że ta impreza to idealna okazja do zaliczenia _____. Teraz tylko jak ją tam zaciągnąć? Hmm... przez najbliższe kilka dni jestem szefem tej firmy. Ona jest sekretarką, czy inaczej mówiąc moją podwładną. Jestem genialny, już w głowie miałem ułożony plan od a do z. Miałem ochotę zaśmiać się złowieszczo, ale _____ uznałaby mnie za kompletnego dzieciaka, co tylko utrudniłoby mi poderwanie jej.
Skierowałem się do wyjścia, tylko jeszcze wziąłem płaszcz i wyszedłem z pokoju.
Znów znalazłem się w tym samym pomieszczeniu co moja przyszła zdobycz. Nie zauważyła mnie, ponieważ stała plecami do mnie i myła jeden kubek. (dla wyjaśnienia, w tym sekretariacie, przy rogu, znajduje się mała kuchnia, tak aby sekretarka mogła od razu i na miejscu robić kawę/herbatę swojemu przełożonemu)
- Muszę cię poinformować, że będziesz jutro musiała się ze mną wybrać w jedno miejsce. - Rzekłem zakłócając ciszę, dziewczyna podskoczyła ze strachu. Odwróciła się i spojrzała na mnie pytającym wzrokiem. - Musisz jechać ze mną na bankiet o osiemnastej. - Wyjaśniłem robiąc krok w jej stronę. Między nami zostały jeszcze dobre trzy metry.
- Czy nie mógłby jechać ktoś inny z biura? Moja przyjaciółka ma jutro urodziny o osiemnastej. - Grzecznie poprosiła.
- Niestety... mój ojciec kazał mi zabrać właśnie ciebie i jeśli nie pójdziesz to chyba wiesz, jak może się to skończyć. - Nie musiałem się zamartwiać, że nie zrozumiała, bo od razu na jej twarzy pojawiła się lekka złość słysząc, że mówię tu o stracie jej posady.
- Pan Lee jeszcze przed swoim urlopem powiedział mi, że nic się nie wydarzy ważnego pod jego nieobecność, a nawet jeśli to zadzwoni do mnie. Więc sądzę, że pański ojciec nie miał z tym nic wspólnego. - Cwana - pomyślałem. Zapomniałem, że tata wszystko dopiął na ostatni guzik, a wie, że lubię podrywać panienki. ____ chwyciła stertę papieru z biurka i podeszła do niszczarki wkładając po kolei kilka kartek, przez co powstał hałas. Sięgnąłem do kieszeni spodni i wyjąłem moją wizytówkę, podszedłem bliżej niej, dzieliło nas tylko biurko. Odwróciłem świstek na drugą stronę, gdzie nic nie było napisane i położyłem go przed nią.
- Po co to? - zapytała głupio.
- Adres - wskazałem palcem na kartkę. - Napisz mi swój adres - dodałem po chwili.
- Ty na prawdę nie odpuścisz?
- Oo... teraz przypomniało ci się, że masz do mnie mówić na "ty". - zaśmiałem się. - czekam. - uśmiechnąłem się do niej i oczekiwałem jej ruchu. Nie jestem cierpliwy, dlatego jak zaraz nie napisze mi tej cholernej ulicy i numerku mieszkania to wybuchnę. ______ chwyciła długopis z czarnym wkładem i pochyliła się nad papierem, zrobiła ruch jakby chciała już coś napisać, ale ZNÓW spojrzała na mnie.
- No nie wiem... - Wątpliwość w jej głosie była słyszalna, ale wiedziałem, że się zgodzi. Musi. Chciałem nic nie mówić i po prostu to olać, ale jej wzrok był tak denerwujący, że się poddałem.
- Dobra, przyjadę o dwudziestej. - Prychnąłem i energicznie opuściłem dłonie wzdłuż talii. Od kiedy jakakolwiek kobieta steruje moim zachowaniem? Po co ja się zakładałem, że z nią przyjdę na tą imprezę?
- Okej. - Napisała miejsce pod którym mam się stawić i oddała wizytówkę. Brakowało mi jedynie jej numeru, żeby w każdym razie móc po nią zadzwonić, że już czekam.
Bez zastanowienia wziąłem jej białego samsunga, który leżał niedaleko klawiatury od komputera i wstukałem swój kod cyfrowy, po czym nacisnąłem zieloną słuchawkę. Dziewczyna po tym od razu wyrwała mi komórkę z dłoni. Na szczęście zdążyłem wykręcić numer.
- Nie mogłeś poprosić?! - wydarła się ____. - Przecież dałabym ci!- możesz dać mi coś innego - moja podświadomość sama dopowiedziała.
- Będę jutro o ósmej - Rzuciłem i wyszedłem przymykając drzwi.

  Opuszczając budynek zerknąłem na zegarek. Co?! Już po piętnastej?! Chyba trochę się zasiedziałem.Ale z drugiej strony to i tak nie ważne, bo całe popołudnie mam wolne. Dzisiejszy dzień był gorący i duszny. Teraz zrozumiałem, że nałożenie na siebie czarnego płaszcza nie było dobrym pomysłem. Od razu się go pozbyłem gdy poczułem gorące promyki słońca na sobie. Jak na centrum ludzi było mało, ale to może dlatego, że dopiero koło czwartej będą wychodzić z pracy. Poszedłem na parking, który znajdował się tuż za jedną z ulic. Musiałem zaparkować na jego końcu, bo te początkowe miejsca już były zajęte. Wyjąłem kluczyki z tylnej kieszonki w spodniach i nacisnąłem guziczek, który się przy nich znajdywał. Samochód tak jak zawsze wydobył z siebie charakterystyczny dźwięk, dlatego wiedziałem, że jest już otwarte. Otworzyłem drzwi i usiadłem za kierownicą. Sprawdziłem jeszcze mój telefon, czy aby nikt do mnie nie dzwonił. Kiedy to robiłem z mojego brzucha wydobyło się głośne burknięcie.
Wpadłem na pomysł, żeby pojechać właśnie teraz pod dom, mieszkanie ____, żeby wcześniej nie musieć go szukać. Poza tym byłem ciekawy jak to wszystko wygląda. Klucz przekręciłem w stacyjce i pojechałem. W połowie drogi kupiłem sobie Chicken Box w mcdrive, którego spożywałem na czerwonym świetle (no i na zielonym. Ogólnie gdzie się dało tam jadłem). Kiedy włożyłem rękę do małego pudełka wypowiedziałem kilka przekleństw, wkurzając się na samego siebie za to, że nie kupiłem drugiej porcji lub czegokolwiek innego.
Wreszcie, po kilkunastu minutach błądzenia, wjeżdżania w nie te uliczki i ślepe zaułki - dojechałem. Zaparkowałem kilka metrów przed wejściem, tak abym ja go dobrze widział, a ona niekoniecznie mnie spostrzegła. Oparłem się o siedzenie i poprawiłem włosy. Zimne powietrze klimatyzacji rozwiało ją, dlatego wyglądałem dziwnie, a każdy kto mnie zna; wie, że moich włosów się nie dotyka. Chwyciłem za komórkę i kliknąłem "Stwórz wiadomość tekstową".

Do: Seksowna sekretareczka
Możesz dzisiaj skoczyć do sklepu i kupić sobie jakąś ładną sukienkę. 
Oboje wiemy,  że przy mnie nie możesz wyglądać źle. 
Miłego popołudnia kwiatuszku.

Iii wyślij. No pięknie, jestem zadowolony. Lepiej, żeby ____ na prawdę jutro się wystroiła, bo w innym razie zrobi mi siarę.  

    Następnego dnia nie musiałem iść do biura, bo była sobota. Obudziłem się sam, aż dziwne. Na początku się zdziwiłem, że nie obudził mnie budzik, ale później przypomniałem sobie, że go wyłączyłem. Przetarłem zaspane oczy dłonią i podparłem się łokciem. Sięgnąłem po telefon, który leżał na nocnej półce. Odblokowałem go wpisując znany mi na pamięć kod liczbowy "8615", następnie pokazała mi się tapeta. A tak ogólnie to jej brak, była po prostu czarna, a na niej biały zegar, który wskazywał dwunastą czterdzieści pięć. Poprawiłem spadającą na oczy grzywkę i z ciężkością zrzuciłem z siebie kołdrę za pomocą nóg. Ponownie wziąłem komórkę i sprawdziłem skrzynkę odbiorczą. Co jest do cholery? Od wczoraj ta mała żmija mi nie odpowiedziała. Oj ____, ty na prawdę mnie denerwujesz. Podczas prysznica wymyśliłem sobie zajęcie na dzisiejszy dzień. Jeśli ____ nie ma ochoty mi odpisać to będzie musiała się ze mną spotkać. Co ona sobie w ogóle wyobraża? W między czasie napisałem jej jeszcze jednego sms'a dodatkową z malusieńką groźbą, że jak na niego nie odpisze to będzie miała problem. Kiedy już skończyłem małe porządki (niestety, musiałem to zrobić), zjadłem śniadanie, które musiałem sobie sam przygotować. Zazwyczaj nie jadam śniadań, ale dobra... Potraktujmy to jak obiad. Tuż przy drzwiach na nogi założyłem granatowe new balance. Podszedłem do lustra, żeby zobaczyć jak się prezentuje. Czarne nie za ciasne spodnie i tego samego koszulka z rękawem do ramienia. Dziś było bardziej deszczowo, dlatego w rękę wziąłem ulubioną skórzaną kurtkę. Zamykając mieszkanie, spojrzałem na wyświetlacz. Wciąż nie odpisała. Cholera! Co ona sobie myśli! Jeszcze nikt mnie nie olewał. Była czternasta, jeśli w tym momencie do niej pojadę będę u niej o piętnastej. Tak wyszło, że nasze domy były na dwóch końcach miasta, a biorąc pod uwagę korki na ulicy to zajmie mi to z 60 minut.
 Jadąc tam nawet nie wiedziałem po co to robię. W sumie to nie miałem żadnego planu co mógłbym jej powiedzieć, ale nagle do głowy przyszedł mi dosyć dobry pomysł.
Zamknąłem czarne bmw i podążyłem do bramy pomalowanej na kolor czerwony, która na szczęście, była otwarta.
Zwinnie przeskakiwałem po dwa schodki na górę. Po chwili znalazłem się przed drzwiami, jednak przed tym spojrzałem przez okna. ____ była w kuchni i najwyraźniej coś gotowała, więc wiedziałem, że mi otworzy. Chyba mnie nie zauważyła, kiedy na nią patrzyłem.
Zapukałem. Dwa razy. Zacząłem szurać czubkiem buta między kafelkami pode mną. Coraz bardziej się niecierpliwiłem, ponieważ ta dziewczyna jest w domu, a nie otwiera.
Zapukałem jeszcze raz. Teraz głośniej, żeby mieć pewność, że usłyszy. Chyba skutecznie, bo po tym od razu się rozchyliły, a zza nich ujrzałem długie, gęste włosy. Mina _____ z uśmiechniętej momentalnie zmieniła się na zdziwiła się gdy mnie zobaczyła. Przymrużyła oczy.
- Co tu chcesz? Miałeś być o dwudziestej, a do niej jest jeszcze sześć godzin!
- Poprawka, pięć - Odpowiedziałem patrząc na zegarek na nadgarstku. Europejka przewróciła oczyma.
- Po co tu przyjechałeś? Nie szkoda było ci godziny? - Wypowiedziała, a chwile później zamknęła buzię za pomocą ręki. Zaskoczyła mnie.
- Skąd wiesz, że zajmuje mi to godzinę? - Spytałem podejrzliwie. - Czyżbyś próbowała się dowiedzieć o mnie coś więcej, bo ci się podobam?
- Przestań. Tak jakoś wyszło, że wiem. Nie ważne. Możesz odpowiedzieć mi na moje pytanie?
- Oczywiście. Przyjechałem tu, aby móc zobaczyć co zakładasz na wieczór. - Ręką poprawiłem suwak kurtki.
- Chyba sobie jaja robisz, nie masz ciekawszych rzeczy do zrobienia?! - Wykrzyczała powoli zaczynając się denerwować. - Zobaczymy się wieczorem, żegnam! - dodała chłodno i zebrała się do tego, aby zamknąć mi drzwi przed nosem, jednak sprytnie wsadziłem nogę w szparę.
- Nie tak szybko - Popchnąłem drzwi w jej stronę, aby znów się otworzyły. Kiedy już nie wytrzymała mojej sił puściła je. Wrota rozwarły się na oścież, a ja wszedłem do pomieszczenia zwanego korytarzem. Ściany pomalowane na jasny brąz, fotografie na których znajdowała się ____ upiększały i rozweselały ponury kolor farby. Dębowe mocha sherwood znajdowały się na podłodze. Obkręciłem się wokół własnej osi i spojrzałem na zagubioną i zestresowaną sekretarkę.
- Ładnie tu - Przyznałem, a w tym samym czasie ona mnie wyminęła prychając. Poszedłem za nią. - Jesteś strasznie humorzasta. - Powiedziałem siadając na kanapie, kiedy znaleźliśmy się w niebieskim salonie. Ona jedynie stanęła kilka metrów nade mną. - To pokażesz mi wreszcie swoje ubranie na bankiet?
- A czy po tym wyjdziesz stąd? - spytała.
- Możliwe. - Długowłosa podążyła w nieznany mi kierunek, więc od razu stanąłem na równe nogi, żeby jej nie zgubić. Po ominięciu jednych drzwi ta skręciła w lewo do pokoju, który okazał się być garderobą. Stanąłem przy lustrze, a ona otworzyła czarną szafę, która znajdowała się obok okna. Pogrzebała, pogrzebała oczywiście starając się do mnie nie wypinać, co było widoczne i przez to się zaśmiałem, a ta spiorunowała mnie wzrokiem. Kiedy już znalazła to co szukała znów na mnie spojrzała.
- No wyjdziesz? Muszę się przebrać - burknęła, a ja pokręciłem głową. Chciałem na nią popatrzeć, pomimo że nie miała ciała jak modelka to i tak była bardzo pociągająca. Spojrzała na mnie spod zmarszczonych brwi i zaczęła do mnie iść. Przez to co mówiła nie usłyszała jak zamykam na klucz drzwi. Kiedy uniosłem rzecz w mojej dłoni od razu zatrzymała się.
- Oddaj to, albo otwórz zamek. - Powiedziała powoli. Pokręciłem głową na nie i wsadziłem sobie go do majtek. Wiedziałem, że go stamtąd nie weźmie, a będzie musiała się tu przebrać, bo chce się mnie pozbyć.
- aaaaaaaaa! - wykrzyczała wkurzona i minęła mnie, aby upewnić się czy na pewno są zamknięte.
- No przebierz się i będzie po krzyku. - nakazałem, kiedy zsuwałem się po ścianie, żeby usiąść.
- Ja pierdziele - Powiedziała pod nosem i odwróciła się do mnie plecami, jednak po chwili znów stanęła przodem. Zapewne uświadomiła sobie, że pokazanie mi tyłka przy drugim spotkaniu nie będzie dobre. Jednakże ja nie mam nic przeciwko. Zabrała się za odpinanie guzika i ekspresu w spodniach, ale przestała i zdjęła białą bluzkę. Mogłyby być większe krzyczała moja podświadomość, ale i tak cieszyłem się że w ogóle coś tam jest. Schyliła się po sukienkę leżącą na podłodze przez co na jej brzuchu utworzyły się dwie, małe oponki na co zachichotałem. Najchętniej podszedłbym do niej i zrzucił z niej wszystko, ale przecież muszę poczekać do wieczora. Na bank mi się nie oprze. Szybkimi ruchoma założyła ją na siebie i gdy zasłoniła pupę to dopiero zdjęła jeansy. Była czarna, do połowy uda, opinała jej ciało. Całość ubrania dopełniały krótkie koronkowe rękawy. Wyglądała dość szaro, jednak bardzo seksownie i zjawiskowo. Cholera, w moich wyobrażeniach miała na sobie jakąś szmatkę kupioną na pobliskim rynku, jednak w rzeczywistości prezentowała się fenomenalnie. Kuźwa, czy wszystko jest przeciwko mnie? Miałem z nią jechać do centrum handlowego.
- Wyglądasz badziewnie - Rzuciłem kłamstwo mając nadzieje, że zabrzmiało wiarygodnie. Spojrzała na mnie lekko przygnębionym wzrokiem. Czyżbym zrobił jej przykrość? Oj, nie powinienem. Jin, masz być dla niej miły!!! krzyczał głos w mojej głowie. - Sądzę, że w niejednej sukience wyglądałabyś cudownie. Jednak ta jest do dupy. - wyjaśniłem do złagodzenia wstając.
- Mi się podoba - Odpowiedziała spoglądając w swoje odbicie. Dłońmi wygładzała materiał na brzuchu, sama do siebie się uśmiechnęła. Wyglądała cudownie.
- Nie wiem czy to dobry pomysł. Wiesz... bankiet i te sprawy. - Dalej wciskałem kita jak się dało. Beznadziejne, przecież przed wejściem tam zorientuje się, że to domówka, a nie imprezka dla sztywniaków. ____ nie odpowiedziała. Chwyciłem za klamkę, nacisnąłem na nią i pociągnąłem do siebie.
- Chodź - rozkazałem.
- Gdzie? - spytała. Nie chciałem jej powiedzieć, że idzie ze mną na zakupy, bo wiem, że nie zgodziłaby się. Zostałem przy opcji milczenia. Gestem ręki powtórzyłem, aby się ruszyła i stąd wyszła. Europejka niechętnie wykonała to na co czekałem. Wróciłem się do korytarza, schyliłem się i złapałem za jej czarne buty na niewielkim obcasie. Szukałem jej wzrokiem, ale nie było jej przy mnie. Ponownie wszedłem do środka domu, żeby móc ją z naleźć. Okazało się, że była w kuchni. Stała przy zlewie i zabierała już suche naczynia by móc włożyć je do szafki. Nie przebrała się. Odstawiłem obuwie przy futrynie pomalowanej na biało i podszedłem do niej cicho.Odwrócona była do mnie tyłem, nie obejrzała się, więc wywnioskowałem, że nie słyszała mnie. Przybliżyłem się do niej jak najbliżej. _____ chyba dopiero teraz zdała sobie sprawę z mojej obecności w tym pomieszczeniu. Głęboko wciągnęła powietrze. Trzymała w prawej dłoni biały talerz do schowania, ale nie poruszyła się, zastygła. Owinąłem ręce wokół jej talii. Pachniała brzoskwinią.
- Ładnie pachniesz. - Wypaplałem, jednak kiedy zdałem sobie sprawę o moim zachowaniu rozszerzyłem oczy. Wciąż trzymałem ją w objęciach, ale w mojej głowie szalało jedno wielkie pytanie. Co to do cholery było?! Naprawdę nie wiedziałem po co i w jaki sposób mogłem to powiedzieć. Czemu w ogóle te słowa wyszły z moich ust? _______ nie skomentowała tego, więc stwierdziłem, że najprostszym będzie olać to.
Odchrząknąłem z pięścią przy ustach, kiedy się od niej odsunąłem. Na szczęście stała bez słowa wpatrując się we mnie. Złapałem ją za przedramię, kazałem założyć obcasy i wyszliśmy.
- Gdzie ty mnie ciągniesz? - pytała.
- Do mojego auta.

  Po dwudziestominutowej jeździe wreszcie wysiedliśmy na jednym z parkingów centrum handlowego. Wyjaśniłem jej, a raczej skłamałem, że w tak brzydkich ciuchach ze mną nie pójdzie. Oczywiście nie obyło się bez jej pyskowania przez co rozbolała mnie głowa.
Duże szklane drzwi otworzył się automatycznie przed nami, a odgłos wjeżdżających samochodów zastąpiła cicha melodyjka dochodząca z wiszącego w kącie głośnika. Wiedziałem, że z _____ nie będzie tak łatwo i będzie się opierać iść ze mną gdziekolwiek, dlatego zaplotłem swoje palce w jej. Dziewczyna była zaskoczona, swoje zszokowane spojrzenie spotkało moje, a ja się do niej uśmiechnąłem. HyunJin co się z tobą dzieje? Od kiedy taki miły? Uciszyłem ten cholerny głos w mojej głowie i poszedłem w stronę jednego z lepszych sklepów, a mianowicie.
- Giorgio Armani?! - Wykrzyczała zszokowana.
- Łał, umiesz czytać. - Zażartowałem przez co dostałem kuksańca od niej. - Widzę rozkręcasz się.
  Podchodziłem do różnych wieszaków patrząc to co było na nich zawieszone. To co mi się spodobało podawałem stojącej za mną ______. Ta zamiast patrzeć na ich wygląd, spoglądała na metki na których pokazana była cena. Z każdym kolejnym papierkiem przyczepionym do nich jej pisk zdziwienia był głośniejszy i wyższy. Ta dziewczyna na prawdę mnie rozśmiesza.
- Idź do przymierzalni. - Podpowiedziałem gdy zobaczyłem, że nie wie za bardzo co ma zrobić. Jej postać zniknęła za czerwoną zasłoną, a ja sam usiadłem przed nią na ciemnej kanapie. Wyjąłem komórkę i napisałem do Jiwon'a o tym, żeby się szykował na seks bombę, która będzie mi towarzyszyć.
 Ta impreza nie należy do tych zwykłych domówek. Po pierwsze są tam tylko i wyłącznie osoby z wysokim zarobkiem lub majątkiem. Po drugie, dla tych osób liczy się wygląd, tak zwane tylko tam, ponieważ z wielkich ludzi biznesu zamieniają się w osoby, które chcą się zabawić i oderwać od codziennego życia. Po trzecie, wszyscy ubrani są tam bardzo elegancko. No może dziewczyny są w sukienkach, jednak odkrywając znaczną część ciała.
Wreszcie po przebraniu i pokazaniu mi się w sześciu różnych sukienkach dokonałem wyboru. Od razu powiedziałem jej, że nie wpłynie na mój wybór i nie zależnie czy tego będzie chciała, czy nie i tak ją założy. Moim wyborem była czerwona sukienka, która świetnie opinała tyłek, a na piersiach była bardziej luźna. Plecy były wycięte w literę "U". Rękawki miała krótkie, a cała była wyżej niż połowa uda. Na pewno spodoba się Jiwon'owi.
Po całym centrum chodziliśmy sporo czasu, ale żadne z nas nie pilnowało godziny. W jej towarzystwie moje brzydkie cechy się chowają, wychodzi uśmiechnięty, przyjacielski Jin. Pomiędzy odwiedzaniem innych sklepów zatrzymaliśmy się w jednej z restauracji, gdzie oboje zamówiliśmy spaghetti z mięsem. _____ o wszystko się wykłócała, za wszystko chciała zapłacić, jednak jej nie pozwoliłem.
Kiedy już szliśmy w stronę parkingu, okazało się, że prócz sukienki kupiłem jej buty Jimmy Choo, kopertówkę Fendi i naszyjnik z Pandory. Europejka za wszelką cenę chciała dowiedzieć się o wydanej kwocie dla niej. Nie chciałem jej powiedzieć, ja chciałem jej to kupić więc nie powiem jej "Cześć, chciałem cię lepiej ubrać, a teraz oddaj mi swoją roczną pensję".

  Odpaliłem silnik, gdy tylko _____ zajęła miejsce obok mnie. Włączyłem cicho radio tak, aby wypełnić ciszę.
- O nie, o nie, o nie.
- Co się stało? - Zapytałem gdy opuszczałem parking, zerknąłem na nią. Spoglądała w swój telefon. - Ej, odpowiesz mi? - Cicho zachichotałem na widok jej śmiesznej miny. Nawet na mnie nie zerknęła. Chyba na prawdę się jej nie podobam.
- Jest  dziewiętnasta trzydzieści - Powiedziała przygnębionym głosem.
- To może - Zostałem uciszony przez jej palec. Trzymała samsunga przy uchu i czekała aż - chyba - ktoś odbierze. Dopiero gdy wypowiedziała imię swojej koleżanki i zaczęła przepraszać przypomniałem sobie, że miała dziś iść na urodziny swojej koleżanki. Bałem się, że będzie kazała mi ją tutaj wysadzić, bo będzie chciała jak najszybciej do niej przyjechać, jednak na szczęście się myliłem. ______ powiedziała mi, że jej przyjaciółka nie jest zła i umówiły się na jutrzejszy dzień. Wiedząc, że wszystko jest w porządku skręciłem w lewą uliczkę.Zatrzymałem się na poboczu, by mogła przejść na tyły, a gdy ruszyłem ona zaczęła się przebierać. Powiedziałem, że nie będę podglądać, ale chyba każdy wie, że to robiłem. Najlepszy moment był wtedy gdy na czerwonym świetle schyliła się, by zapiąć buty; przez co sukienka się nieco odchyliła dając świetny widok na jej dekolt.
 Po pokonaniu kilku przejść dla pieszych i wąskich uliczek dotarliśmy pod dość dużych rozmiarów dom. ____ wyszła z samochodu w tym samym momencie co ja, po chwili pojawiła się przy mnie. Czyżby się stresowała?
- Tu jest ten bankiet?
- To nie bankiet. - Odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Gdy ta usłyszała moje słowa od razu spojrzała na mnie ze złością i lekkim przerażeniem? Może to dlatego, że nie wiedziała gdzie się znajdujemy, bo owa willa znajdowała się na obrzeżach miasta, a ona nie miała ze sobą żadnego transportu. Tak czy inaczej musiała polegać na mnie.
- Jak to?! - Jej głos wybudził mnie z rozmyślań. Spojrzałem na jej klatkę, która niespokojnie unosiła się w górę i w dół. - To po co do cholery tu jesteśmy? - dopytała.
- Bo idziesz ze mną na imprezę - Powiedziałem niewzruszony jej zachowaniem. Dziewczyna odwróciła się na pięcie i zaczęła iść. Na moim czole pojawiły się liczne zmarszczki przez zdezorientowanie.
- Co ty robisz?! - Wykrzyczałem do niej, żeby usłyszała przez muzykę, która właśnie zaczęła grać i przebijać się przez  szyby.
- Wracam do domu, ciuchy prześle ci pocztą, żebyś mógł je zwrócić do sklepów. - Kiedy tak mówiła odchodząc ode mnie, ja szybkim krokiem zmierzałem ku jej znikającej figurze. Kiedy już znalazłem się w jej pobliżu złapałem ją za rękę i pociągnąłem z powrotem domu. Europejka szarpała się jak cholera, nie wiedziałem, że ma tyle siły zważając na jej szczupłą sylwetkę. Nie była gruba, ani dopakowana więc nie myślałem, że taką moc. Zdecydowanym ruchem otworzyłem drzwi wejściowe. Natychmiast puchnął w nas ciepły wiatr z wnętrza. Muzyka stała się głośniejsza, kilka kobiet po trzydziestce minęło nas patrząc na seksownie ubraną ____. O to mi chodziło. Teraz musiałem postarać się, aby ją zaliczyć.

 Kiedy przeciskaliśmy się przez grupki ludzi, wciąż trzymałem ją za rękę, żeby się nie zgubiła, albo ktoś jej nie zaczepił. Podeszliśmy do dużego stołu, gdzie znajdowały się drinki i jedzenie. Zgarnąłem dwa kubeczki w których były jakieś drinki. Musiałem ją rozluźnić, była cała spięta. Poza tym wiedziałem, że na trzeźwo nawet nie pozwoli się dotknąć prócz dłoni i talii . Dziewczyna zabrała ode mnie napój po czym (wnioskuję) niechętnie się go napiła.
- Rozluźnij się. - Przejechałem palcem po jej ramieniu. Przeszła ją gęsia skórka. - Chodź - Poszedłem w stronę dużej kanapy pod oknem, gdzie siedział Jiwon. Koło niego jakiś koleś, którego widziałem pierwszy raz na oczy. Nie ważne. Kiedy byłem kilka metrów od niego, zauważył mnie.
- Siema stary - Powiedział wstając i przybijając ze mną piątkę.  - No i gdzie jest ta -
- To jest ____ -  Odpowiedziałem przerywając jego pytanie. Ręką, która znajdowała się za moimi plecami pociągnąłem dziewczynę, aby ta mu się pokazała. Chłopak zlustrował ją od stóp do głów i to z trzy razy. Przejechał dłonią po ustach porozumiewając się ze mną wzrokiem.
- Może się czegoś napijecie? - Spytał przerywając ciszę.
- Dzięki, już o tym pomyśleliśmy. - Powiedziała _____ unosząc w górę swój napój.

Byliśmy już tu od dwóch godzin, wciąż sprawdzałem telefon zerkając na godzinę.  Dawałem jej dużo alkoholu, który opróżniała prawie natychmiast. Pomimo wypitych drinków ona wciąż była trzeźwa. Znów mnie zaskoczyła, nie wiedziałem że ma tak mocną głowę.
- Chodźmy zatańczyć - Zaproponowała, gdy w głośnikach puszczono nowy, szybki kawałek. Nie miałem nic przeciwko, dlatego się zgodziłem. Lubiłem tańczyć, a świadomość, że będzie przy mnie taka laska jak _____ nie pozwalała mi odmówić. Szedłem za długowłosą i nie mogłem się powstrzymać od spojrzenia na jej kształty. Była bardzo pociągająca. Nie wiem czy zdawała sobie z tego sprawę.
Gdy już dołączyliśmy do reszty ludzi, _____ zaczęła się ruszać. Nie mam pojęcia czy po prostu przestała czuć się w moim towarzystwie dziwnie, czy to procenty pozwoliły jej na małe szaleństwo. Mnie to nie obchodziło, ważne było to, że chciała ze mną zatańczyć. Tańczyliśmy do siebie twarzą w twarz, patrzyłem w jej oczy, a ona w moje. Jedną nogę miałem pomiędzy jej, a rękoma przysunąłem ją bliżej siebie, tak że nasze klatki się stykały. Dłoń zaplątałem w jej rozpuszczone włosy i lekko pociągnąłem, tak że jej głowa wraz z ustami lekko się odchyliła. To był dobry moment, aby ją pocałować.
Nie tracąc więcej czasu, to właśnie zrobiłem. Najpierw musnąłem ją ustami. Kiedy nie wyrwała się, ani nie dała mi z liścia krzycząc jaki to jestem bezczelni i inne, stwierdziłem, że mogę działać dalej - chodź wciąż wiedziałem, że normalnie kontaktuje. Wepchnąłem język do jej jamy ustnej przejeżdżając po jej każdym zębie. Była inna. ______ była inna od tych dziewczyn z którymi miałem już do czynienia. Kiedy mówiłem sobie w myśli, że miałbym zaciągnąć ją do łóżka to po prostu nie mogłem. Każda próba złapania jej za tyłek i powiedzenia "chodźmy na górę" była nieudana. Te słowa nie mogły przejść przez gardo i od tak wyjść z moich ust.
Kiedy już przestaliśmy się całować czułem się wspaniale. Inaczej, nie do opisania. Wszystkie złe zamiary jakie miałem jej zrobić prysły. Z moich myśli wybudziła mnie moja, tak właściwie nie wiem jak mogę ją nazwać.
- Idę do łazienki - Poinformowała.
- Odprowadzę cię. - Powiedziałem szybko zrywając się do "biegu".
- Nie, zostań. Poradzę sobie, spoko - zachichotała.
Zgodziłem się i uzgodniliśmy, że będę czekał na nią przy barze.

  Nie minęły dwie minuty, a znów nie byłem sam. Tym razem stał przy mnie Jiwon z dziwnym uśmieszkiem namalowanym na swojej twarzy.
- Co się tak szczerzysz? - Spytałem patrząc na niego jak na debila.
- Niezłą dupeczkę wyrwałeś. - Przyznał.
- Mówiłem?
- To teraz czekam, aż weźmiesz ją do łóżka i ostro przelecisz.
- Nie mów tak - Warknąłem, a dobry humor przerodził się w złość.
- No co? Przecież mówiłeś, że ją zaliczysz.
- Dobra, spieprzaj. - Powiedziałem gdy odszedłem od niego. Zbliżyłem się do drzwi, które wychodziły na ogród. Lekko je odsunąłem, ale patrzyłem to na bar, a to na parkiet i wejście od toalety, a nigdzie nie widziałem ______.
Nagle usłyszałem wielkie chluśnięcie, jakby ktoś wpadł do wody i śmiech ludzi, a konkretnie damski. Wyszedłem na zewnątrz zaciekawiony co mogło się stać. Laski, które mijałem razem z moją partnerką, jeśli mogę tak o niej powiedzieć, stały nad basenem i rękoma zakrywały usta wymieniając się spojrzeniami. Przesunąłem się kilka kroków w lewo, aby móc zobaczyć kto wylądował w nim.
 Jak się okazało, że to dziewczyna, którą przed dziesięcioma minutami całowałem, moje gałki omalże nie wyszły. Podbiegłem do drabinki, gdzie już podpłynęła długowłosa. Podałem jej rękę gdy wchodziła na ostatni szczebel drabinki.
 Było koło dwudziestej trzeciej, na dworze było coraz zimniej. To była jedna z zimniejszych nocy.  Stała przede mną cała przemoczona. Włosy z których kapała woda spadały na mokrą sukienkę, która całkowicie przyległa do jej ciała. Nie odezwałem się do tych kobiet, nie miało to sensu. Przybliżyłem się do ____ tak aby ją objąć, by było jej ciepło i zacząłem iść w stronę wyjścia. Szliśmy żwawo, chciałem jak najszybciej znaleźć się poza tą posesją.

  Kiedy już znalazła się w moim aucie zapiąłem jej pasy i narzuciłem na nią moją kurtkę, która została w nim. Zamknąłem drzwi od jej strony, a ta natychmiast głową oparła się o szybę. Pędem podbiegłem do mojej strony i zająłem miejsce obok niej. Wsadziłem kluczyki do stacyjki i wolno odjechałem z podjazdu. Włączyłem ogrzewanie pomimo tego, że samemu było mi cholernie gorąco. Nie tylko dlatego, że nigdy nie było mi zimno, ale dlatego, że ten materiał prześwitywał pokazując czarny stanik i majtki, plus przylegał do każdego centymetra jej ciała. ______ nic nie mówiła, jedynie cicho oddychała. Z minuty na minutę coraz mniej drgała, przez co się uspakajałem.
- Zatrzymaj się tu. - Usłyszałem jej cichy głos. Wiedziałem, że jutro będzie chora. Wnioskując po tych dwóch dniach znajomości, zazwyczaj była pełna życia, a w tym momencie była jak nadmuchana lalka z której ulatuje powietrze. Nie mówiąc nic wykonałem jej polecenie. Zgasiłem silnik i spojrzałem na nią przykrym wzrokiem. Nie chciałem, żeby przeze mnie zachorowała. W ogóle to od kiedy ja się przejmuje? ____ na prawdę robi ze mną dziwne rzeczy. Widząc, że europejka nic nie mówi, ja zacząłem.
- Powinnaś jechać do domu, odwiozę cię. Napijesz się ciepłej herbaty i pójdziesz spać. Nie chcę-
- Nie - Przerwała mi. Teraz siedziała normalnie, nie podpierała się o szybę, jednak wciąż okryta była moim ubraniem. Patrzyła na mnie bardziej obecnym wzrokiem.
- Co nie? - spytałem lekko zszokowany. Nie wiedziałem o co jej chodzi.
- Chcę pobyć z tobą, a u mnie w domu jest wujek - został na tydzień, bo ma remont. Tu jest dobrze. Chodź. - Powiedziała kiedy wychodziła z auta. "Ale gdzie?" zapytałem idąc za nią. Byliśmy przy jakimś moście i chyba ____ chciała na niego wejść, bo zaczęła iść po schodach. Podszedłem do niej, aby poprawić jej moją kurtkę.
- Przeziębisz się - wyjaśniłem, kiedy zauważyłem, że na mnie patrzy. Resztę drogi szliśmy w ciszy.
Zatrzymaliśmy się w jego połowie, przed barierką. Pod nami płynęła rzeczka. _____ częściowo wyschła.
-Wiesz... - zaczęła patrząc się przed siebie. - Kiedy się poznaliśmy myślałam, że jesteś jedynie pewnym siebie idiotą. Jednak kiedy myślałeś, że jestem pijana i mnie pocało-
- Czekaj, czekaj. Przecież wypiłaś ten alkohol.
- Szkoda tylko, że nie zauważyłeś, że wypluwam go z powrotem, a gdy odwracałeś głowę wylewałam go na przykład do kwiatka. - Powiedziała z uśmiechem od czasu do czasu na mnie spoglądając. - Ciii - dodała widząc, że chcę coś powiedzieć. - Jednak po tym pocałunku, ogólnie w tym pocałunku było coś dziwnego. Czułam się jakbyśmy byli sami, jakbym znała cię od kilku lat. W sumie to karcę się w myślach, że pocałowałam cię po zaledwie siedemdziesięciu dwóch godzinach znajomości, ale mówi się trudno. Zauważyłam, że patrzysz się na mój tyłek i doceniam to, że nie próbowałeś mnie obmacać. - Oj w tym momencie obudziło się we mnie poczucie winy. Jednak nie mogłem jej powiedzieć o zakładzie. - Sądzę - Spojrzała na mnie - że coś do ciebie czuje.

~Rin

9 komentarzy:

  1. Bardzo fajny scenariusz. Podoba mi się i jeszcze twój dobry styl pisania. <3
    PS: Mówiłam że będę komentować, tak więc teraz się wywiązuje :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje, to miłe. ^^ Nareszcie doczekałam się pierwszego komentarza. Zazwyczaj ktoś napisze po 1-2 godzinach po opublikowaniu,a tu nie ma. :( Dlatego jak napisałaś to chyba ten scenariusz nie wyszedł taki zły. xD
    ~Rin

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten scenariusz jest boski *-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ślicznie dziękuję za scenariusz, który jest naprawdę bardzo dobry, chociaż trochę ciężko mi sobie wyobrazić, że Jin mógłby być takim dupkiem ;D Chociaż, kto wie XD Najbardziej mnie cieszy, że scenariusz jest długi, czyli to co uwielbiam najbardziej, im więcej treści do czytania, tym lepiej :D Scenariusz bardzo dobrze się czytało (zresztą jak wszystkie Twoje scenariusze) i miał ciekawy koncept, dlatego chętnie poczytałabym kontynuację, w której byłaby ukazana całkowita przemiana głównego bohatera, bo pod koniec scenariusza widać, że coś się w nim zaczyna przełamywać. Fajnie by było, gdyby po przemianie był opiekuńczy, był takim dżentelmenem, ale z pazurem i pewny siebie, żeby dostrzegał nie tylko cielesność głównej bohaterki, ale też jej charakter i osobowość, żeby zaczął o nią dbać bardziej niż o siebie samego ;) Mam nadzieję, że nie odbierzesz tego jako natrętne dopominanie się o drugą część, ale pomysł na scenariusz był bardzo dobry i aż się prosi o kontynuację :D Jeśli masz tylko czas i ochotę, to byłoby mi miło, gdybyś stworzyła część drugą ^^ Fighting w dalszym tworzeniu scenariuszy, bo widać, że masz talent do pisania i rozwijasz się z każdym kolejnym scenariuszem <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twój długi komentarz dał mi ochotę nad pomyśleniem o drugiej części. xD Dzisiaj wyjeżdżam (skąd ta dziwna pora odpisania). Może pomyślę o tym w czasie odpoczynku, (?)
      W każdym bądź razie, wiesz jak mnie ucieszyłaś swoim komentarzem.
      PS Ja na twoim miejscu też chciałabym drugą część.
      ~Rin

      Usuń
    2. Dopiero co przeczytałam scenariusz i już miałam napisać prośbę o dopisanie drugiej części, jednak widzę, że jedna z czytelniczek mnie ubiegła. Oczywiście podpisuję się pod prośbą Sayuri, scenariusz ma tak ciekawy koncept,iż grzechem byłoby nie dopisać kontynuacji ;D Rin, mam nadzieję, że pomyślisz o naszych sugestiach i nie uznasz je za zbyt natrętne ;D Pozdrawiam i życzę dużo dużo weny oraz mam nadzieję, że Twój wypoczynek będzie udany i nabierzesz dużo sił i energii :)

      Usuń
    3. Tak jak pisałam, zastanowie się nad drugą częścią. Jednakże będziecie musiały poczekać, bo nie mam pojęcia co miałoby się stać w kolejnej części, a teraz jestem w trakcie pisania dwóch innych opowiadań.( Z których swoją drogą nie jestem zadowolona, ale nie mam innego pomysłu). Sory, że z anonima, ale za dużo czasu zajmie mi logowanie się przy tym "Szybkim" internecie.
      ~Rin

      Usuń
    4. Zapomniałam dodać, że kontynuacji tego scenariusza (jeśli na pewno napiszę) możecie spodziewać się w sierpniu.
      ~Rin

      Usuń
  5. Omona Jin*-* Mój bias z bts ksdfjkdfgjkdjkdgj '';;;;;;;; te scenariusze serio są coraz lepsze *o*

    OdpowiedzUsuń