wtorek, 4 marca 2014

Tao - Unikana +18

      One Shot dla Pandy, mam nadzieję, że się spodoba. Napisałam go tzw z mojej perspektywy, ale to tylko dlatego, że lepiej mogę oddać odczucia i bardziej rozwinąć jakieś sytuacje. :) Jeżeli opis (waszego) wyglądu się nie zgadza to przepraszam. ^^  Endżoj.



      Niedawno przeprowadziłam się do QingDao, w którym mam kontynuować edukację. Podoba mi się to miasto, ale tak jak w poprzednim jest tu dużo ludności. Pomimo tego, że w krwi płynie mi polska krew, czuję się jak Chinka. Może zacznę od początku.
Mam na imię ____ i wraz z rodzicami, od urodzenia mieszkam w wielkim kraju jakim są Chiny. Moi rodzice pałali chęcią do zwiedzenia przeróżnych miast w tym państwie, a zamieszkali na dłużej w mieście Chengdu, które znajduje się w centrum *cywilizacji żółtej rzeki. Pomijając to, że nigdy nie miałam okazji zobaczyć Polski - nad czym ubolewałam -to cieszyłam się, że mieszkam tu, a nie gdzie indziej. Miałam tam swoje miejsce, a ściślej mówiąc rzekę Jing Jiang - ta nazwa zawsze mnie śmieszyła. Na moje nieszczęście straciłam je wraz z dniem, kiedy moja mama uświadomiła mnie o przeprowadzce do QingDao. Na początku byłam bardzo zdenerwowana, bo nie mieściło mi się w głowie zostawić moje przyjaciółki. Wyglądałam przy nich bardzo zabawnie, miałam inny kształt i kolor oczu, jaśniejsze włosy od nich i nie ukrywajmy - pomimo średniego wzrostu i tak byłam od nich wyższa, ale zdarzały się wyjątki . Wracając do wcześniejszego tematu, rodzice uświadomili mnie, że zmieniamy miasto z powodu pracy - no bo czego innego - aby mieli możliwość dalej płacić za moje kształcenie się. Chodziłam do normalnej szkoły, ale wydatki na wszystkie podstawowe rzeczy wynosiły fortunę. Tak czy inaczej, chciałam i nadal chcę pomóc rodzicom, ale nie mogę. Jedyne co potrafię zrobić to pisać małym drukiem w zeszycie, aby jak najwięcej się w nim zmieściło.

      Od mojego dojścia do drugiej klasy minęło dwa tygodnie. Jest mi trochę... niewygodnie? Po prostu chodzi o to, że wszyscy są tutaj do siebie przyzwyczajeni i się znają, a ja wciąż - nie wliczając kilku nowych koleżanek - nie wiem jak się odnaleźć. Mam też lekki problem z niektórymi słowami, bo jednak język pomiędzy środkowymi, a wschodnimi Chinami się różni. Przed chwilą, jeden z moich kolegów przekazał mi iż nie mamy wfu, a zamiast tego oglądamy jakieś pokazy. Chwyciłam swój bagaż i poszłam za grupą. Kiedy dotarliśmy pod szatnie i tam mieliśmy zostawić swoje rzeczy, ja zaciekawiona spojrzałam na schody, które prowadziły - jak mi powiedziano - na górę sali gimnastycznej, czyli taki balkonik. Poprawiłam pasek na ramieniu od torby i poszłam do swojego celu. Udało mi się szybko ominąć schody. Na górze było mniej osób, ale wciąż sporo. Chuchnięciem poprawiłam swoją grzywkę dając do zrozumienia moje niezadowolenie. Przepychając się przez grupkę jakiś rozwydrzonych pierwszoklasistów udało mi się dojść do barierki. Stukałam nerwowo palcem o drugą dłoń, niecierpliwiłam się. Byłam zainteresowana takim występem, bo zawsze były tu zawody koszykówki lub siatkówki - tak mi powiedzieli inni. Nagle po całej sali rozległy się oklaski, najpierw - prawdopodobnie - weszli chłopcy z klas pierwszych. Chwilę potem z głośników dowiedziałam się, że to grupa początkująca, a więc wynikało, że stopień będzie coraz trudniejszy. "Walki" się zaczęły, ale ku mojemu zdziwieniu oraz irytacji szybko się kończyły. Byłam pod wrażeniem ich dobrej kondycji fizycznej i innych takich rzeczy, ale to były chwile kiedy jeden położył drugiego na materac. I tak właśnie spędziłam ostatnie trzydzieści minut życia, teraz z nadzieją na większe emocje, wyczekiwałam nowych twarzy, bo tamta grupa już nas opuściła.
Wśród mych klasowych rówieśników udało mi się dostrzec kilka chłopaków z klas trzecich. Mojej uwadze nie uszły czarne pasy spoczywające na ich biodrach. Oprócz znajomych z klasy nie znałam imienia żadnego. No dobra, wśród nich stał niejaki Huang ZiTao, którego - można powiedzieć - znałam. Moje znajome, z którymi miałam przyjemność spędzać czas na przerwach, niejednokrotnie o nim wspominały. Miał on nietypową urodę i powalające spojrzenie, przez które niejedna padała na kolana - na mnie też to działało. Nikomu o tym nie mówiłam, no bo jednak byłam nowa, ale coś mnie w nim urzekło. Szkoda, że on nie znał mnie.

      Po około kwadransie, owy Tao miał zaszczyt stanąć na materacu z jakimś Lu Hanem. Miał on blond czuprynę i rzeczywiście się wyróżniał. Oboje byli szczupli, a mięśni się nie doszukałam - nie żeby coś - jednak ja nie oceniam. Czekam na wynik. Mogę powiedzieć, że pojedynek szedł łeb w łeb, chłopcy udowodnili, że nie wykazują się mięśniami - które na prawdę mieli - ale również umysłem. Oboje robili różne sprytne chwyty, których nazw nie pamiętam i nie umiem wymówić. Niestety drugi nie dawał się na to nabrać. Wreszcie, w punkcie kulminacyjnym chińczyk podskoczył i sprzedał mocnego kopniaka w żebro Luhana. Blondyn padł na ziemie, czarnowłosy podszedł do niego, stanął nad nim i przyjacielsko podał mu dłoń, żeby wstał. Na sali rozbrzmiały brawa, wraz z moimi. Chłopak zwycięsko rozejrzał się po twarzach ludzi, którzy zebrali się obok niego. Zwycięskim wzrokiem pokierował się na balkon patrząc każdym w oczy. Jeśli się nie mylę to zaraz spojrzy mi... O jezusie... Huang ZiTao właśnie się do mnie uśmiechnął! Nie żeby coś, ale koleżanki będą mi zazdrościć. Jego uśmiech przemawiał za całą postawę i zachowanie. Z zewnątrz chińczyk wyglądał na groźnego, odważnego i poważnego, ale - podobnież - ma bardzo miły charakter. Z samego zachowania, które przed chwilą zrobił utwierdziło mnie w tym przekonaniu. 

    Następnego dnia miałam na dziewiątą, tylko dowiedziałam się o tym jakieś pięć minut temu. Serio, nikt nie mógł mi powiedzieć o tym wczoraj? Teraz muszę siedzieć tu godzinę, zamiast się porządnie wyspać. Moją pierwszą myślą, było pójście do biblioteki, ale tak na prawdę nie miałam ochoty tam siedzieć. Za to planem  B było wyjście ze szkoły i po prostu po szlajanie się po ulicach. Chwyciłam mój bagaż i pokierowałam się do szatni z zamiarem przebrania się w wiosenne ciuchy. Niezauważalnie - tak myślałam - zgarnęłam swoje ubranie i mijając szereg niebieskich szafek byłam już przy drzwiach wyjściowych. Nacisnęłam klamkę i popchnęłam je, jednak nie drgnęły. Usłyszałam śmiech dlatego wystraszona spojrzałam za mnie. Ujrzałam idącego w stronę schodów Tao. 
- Co się śmiejesz? - Spytałam poddenerwowana, nie lubiłam, kiedy ktoś się ze mnie śmiał.
- Ej spokojnie. - Podniósł ręce w obronnym geście. Podszedł do mnie na prawdę blisko, że aż słyszałam jego bijące serce. Stałam plecami do szyby w wejściu, lekko się nachylił i... otworzył drzwi w moją stronę. Jak mogłabym być tak głupia, żeby je popchnąć? Musiał mieć ze mnie niezły ubaw. - Z lekcji się ucieka? - zakłócił ciszę. Spojrzałam na niego ze zmarszczonymi brwiami, ale po chwili wróciły na swoje miejsce. 
-Ym.. nie, ale nikt mi nie powiedział, że pierwszą lekcję zaczynam za godzinę... - powiedziałam zmieszana, no bo czy tak trudno mi napisać choćby na facebooku? Na mojej twarzy pojawił się dziwny grymas. 
- A właśnie! - Krzyknął Tao, który wciąż podążał za mną na tym... spacerze? - Gdzie moje maniery? Nie przedstawiłem się. Huang Zi-
- Tao... wiem, znam cię. - Przerwałam mu. Zobaczyłam, że się zdziwił. - No co? Wszyscy cię znają, a ja usłyszałam twoje imię i nazwisko jako pierwsze w tej szkole. 
- A no tak... Przecież ty jesteś tą nową! - Otwartą dłonią walną się w czoło. - Zapomniałem - Posłał mi przepraszające spojrzenie. - I to do ciebie się uśmiechnąłem wczoraj. - Przypomniał. Kiwnęłam głową. 

Muzyczka ~

      Siedzieliśmy niedaleko naszej szkoły w parku na ławce. Tao jest bardzo miły i zabawny. Dobrze mi się z nim rozmawia. Słońce było już nad nami, spojrzałam na niego. Promyki zdobiły jego włosy, twarz była rozpromieniona. Dzisiaj było na prawdę ciepło. Oparłam wygodnie plecy, rozprostowałam nogi w powietrzu i zamknęłam oczy. Dosyć wysoka temperatura mi nie przeszkadzała. Cały czas, jak ta głupia miałam zaciesz na twarzy. Nie mogłam wyjść z podziwu, że koło mnie siedzi ZiTao. 
- Czy tu jest ukryta kamera? - Palnęłam od tak. Po co ja to zrobiłam?! Pomyśli, że jestem jakaś dziwna. Nie ważne... 
- Czemu tak sądzisz? - Zaczął brechtać. 
- Ponieważ nie mogę uwierzyć, że siedzisz koło mnie. - Mówiłam wciąż z zamkniętymi powiekami - Uszczypniesz mnie? - Od razu podniosłam się do wyprostowanej pozycji. Na ogół miałam dużo siły i zawsze byłam optymistyczna. Chyba teraz zaczęło to ze mnie wychodzić. Chińczyk spojrzał na mnie lekko uchylonymi oczami. Światło padało wprost na jego oczy. Przysunął się obok mnie i skubnął moje ramie, nawet poczułam jego paznokcie. - Ała! Opiłuj te szpony! - Wykrzyczałam z bolącą miną, chyba zorientuje się, że mówiłam to na żarty. Jednak na jego pociągłej twarzyczce nie było widać nic oprócz powagi. - Nie załapałeś? - Przeraziłam się. A co jeśli się obrazi i od dziś każdy nie będzie chciał ze mną rozmawiać. - No powiedz coś! J-ja przepraszam... - wybełkotałam. Dosłyszałam chichot. Spojrzałam spode łba na niego. Jego kąciki ust były wygięte do góry. O mamo! Zaraz chyba zemdleję... on ma taki cudowny uśmiech. Wokół nas zapanował bezgłos. Panda - bo tak na niego mówią - wyjął swojego iphona i zaczął coś w nim sprawdzać. Ja również nie byłam gorsza i pochwyciłam mój samsung. Spojrzałam na zegarek. CO?! Jest już dziesiąta? Prędko podniosłam się z ławy, skośnooki spojrzał na mnie z pytającym wyrazem twarzy. 
- Jest już dziesiąta! Muszę iść do szkoły, bo mama mnie zabije! Chodź, szybko! - Zaczęłam wydzierać się na cały rezerwat. Zobaczyłam jak powoli, ze znudzoną miną wstaje na nogi. - Pośpiesz się! - Odwróciłam się do niego plecami i zaczęłam iść w stronę liceum. 
- Ej ____~! Odwróć się - Zrobiłam tak jak kazał i zobaczyłam jego telefon zasłaniający twarz azjaty. Później usłyszałam dźwięk migawki. 
- Czy ty mi właśnie zrobiłeś zdjęcie? - Spytałam. Mógłby chociaż zapytać... jednak jak ustawi sobie mnie na tapetę to nie będę zła. 
- Chodź. Sądzę, że już za późno, abyśmy wrócili do szkoły. - Chwycił mnie za dłoń i poprowadził w przeciwną stronę. 
- Po co ci to zdjęcie? - Zapytałam. Zobaczyłam jego zdezorientowaną minę. - W końcu się tam znajduję, nie chcę, żebyś wstawił to na jakąś stronę pornograficzną lub coś w tym stylu. - Zaśmiałam się, a on razem ze mną. 
- Nie martw się. Tam na pewno jej nie wstawię. 

KONIEC MUZYKI

      Siedzieliśmy na stacji metra, ale nie czekaliśmy na żaden transport. Dzisiejszego południa jest strasznie gorąco, dlatego przesiadujemy pod ziemią gdzie jest znacznie chłodniej. Tao zaczął rapować, kilka ludzi myślało, że to dla pieniędzy więc uzbierał trochę gotówki. Wciąż męczyły mnie wyrzuty sumienia za to, że poszłam na wagary. To nie było zamierzone! Muszę wymyślić jakąś historie, żeby nie dostać szlabanu od rodziców.
- ____, uzbierałem 50 *renminbi! - Krzyknął zafascynowany. Klasnęłam w dłonie, żeby pokazać mu swoje szczęście. Spojrzał na mnie i zmarszczył brwi. - Co się stało? Nie lubisz mnie? - Spytał, a jego wyraz twarzy wyraźnie posmutniał. 
- Nie to nie jest tak! Po prostu boje się, że moi rodzice będą na mnie źli. 
- Oj _____, nie martw się. Mam pomysł! - Oznajmił. - Ale najpierw pójdziesz ze mną na lody. 

     Razem z moim nowym kolegą zmierzaliśmy do mojego domu ze śmietankowymi lodami w ręku. Zapłacił za mnie pomimo moich sprzeciwów. Słońce grzało pełną parą, zdążyliśmy już zdjąć z siebie niepotrzebne kurtki i sweterki. Szliśmy w ciszy słuchając śpiewu ptaków. W pewnym momencie nasze dłonie zetknęły się. Tao zaplątał swoje długie palce w me dłonie. Zrobiło mi się ciepło na sercu, a po skórze przeszedł miły dreszcz. Zadarłam wysoko głowę, żeby móc widzieć jego twarz. Jego mina była identyczna do mojej. Szczery uśmiech. Wpuściłam dużo powietrza w płuca i wzmocniłam uścisk. 
- Jesteśmy na miejscu. - Oznajmiłam po dwudziestu minutach. - Jaki jest ten twój plan? - Spytałam zaciekawiona.
- Oto on - Odpowiedział i wziął mnie na ręce jak pannę młodą. Pisnęłam, nie spodziewałam się tego. Nie byłam przyzwyczajona do takich rzeczy. Huang pchnął nogą bramę, a chwilę później dzwonił dzwonkiem do moich drzwi. Otworzyła mama z kubkiem kawy w ręku. 
- _____, gdzieś ty była?! - Wykrzyczała zmartwiona, po czym postawiła naczynie na pobliskim meblu. 
- Ymm... - Wydukałam. Nie wiedziałam co zrobić. 
- Bo widzi pani, kiedy _____ szła do szkoły, wywróciła się i straciła przytomność. Nie chciałem jej tam zostawiać więc podbiegłem. Zobaczyłem, że nie kontaktuje, więc zabrałem ją do siebie. Kiedy wreszcie się obudziła, powiedziała mi gdzie mieszka i tak się tu znaleźliśmy. - Wyjaśnił chłopak.
- O boże! _____ nic ci nie jest? - Upewniała się głaszcząc mnie po głowie. 
- Tao, możesz mnie już puścić - Cicho rozkazałam. 
- A tak, tak. - Odstawił mnie na ziemie. - To do... jutra? - Spytał półuśmiechem. Pokiwałam głową na tak, po czym obdarowałam go całusem w polik.

      Obudziłam się z cudownym humorem. Zobaczę mojego chłopaka! Jeśli w ogóle nim jest... bo jest, prawda? Na pewno jest, wczoraj złapał mnie za rękę, więc chyba chciał czegoś więcej. Chwila. Zaczęłam beznadziejnie początek. Niby pierwsze zdanie się zgadza, ale jestem już piątą godzinę w szkole, a Tao się do mnie nie odezwał. Teraz sobie można pomyśleć "pewnie cię nie widział" ale prawda jest taka, że przechodziłam obok niego na stołówce. A ten nic... 
 Właśnie siedziałam pod klasą bawiąc się sznurkiem od mojej niebieskiej bluzy. Nogi miałam lekko ugięte, a spod opuszczonej głowy patrzyłam na ludzi, którzy spacerują po holu. Ostatnia lekcja, a ta zasrana panda się do mnie nie odezwała. Po co w ogóle zaczynałam z nim wczoraj rozmowę? Nie odpuszczę mu tak łatwo...

      Godzina minęła jak z bicza strzelił. Może dlatego, że zajęłam się szkicem panoramy zza okna, niż słuchaniem dzisiejszej lekcji. Wiem, że w takim stanie nie dałabym rady skoncentrować się na takiej rzeczy jak wsłuchiwanie się w słowa nauczyciela. Wychodząc z sali zgięłam kartkę w pół, po czym wrzuciłam ją do mojego worka. Pokierowałam się do głównej tablicy na której były wywieszone plany lekcji wszystkich klas. Wzrokiem znalazłam klasę "3E" i wodząc palcem ujrzałam, że ostatnią lekcje skończyli teraz, a była nią biologia. Pobiegłam na schody i chwilę później znajdowałam się na pierwszym piętrze. Spojrzałam w prawo i zobaczyłam jego znajomych. Niepewnym krokiem zbliżałam się do nich, ale nie udało mi się znaleźć najwyższego z nich. Na mej twarzy pojawiło się zirytowanie, no bo gdzie ta zasrana panda mogła być? Wiem, że nie powinnam go tak nazywać, ale miałam już dosyć tej sytuacji i chciałabym to wyjaśnić! Zeszłam na lewo, aby przepuścić ludzi i wtedy zobaczyłam jego. Właśnie wchodził do toalety. Na początku miałam tu zostać i poczekać, aż z niej wyjdzie, jednak byłam tak zdeterminowana, że musiałam za nim iść. Upewniłam się czy mój plecak wciąż znajduje się na plecach i poszłam. 
 Mocnym szarpnięciem rozchyliłam drzwi od ubikacji męskiej i zaglądając tylko głową do środka sprawdziłam, czy nikt oprócz Tao się tu nie znajduje. Na moje szczęście był tylko on. Stał przy pisuarze, no i dalej nie muszę opisywać co robił. W normalnej sytuacji byłabym bardzo, ale to bardzo zawstydzona, jednak w tej okoliczności nie było miejsca na zażenowanie. Pomimo hałasu, który zrobiłam wchodząc, nie zauważył mnie.
- Cześć - Powiedziałam opierając się ręką o kafelki na ścianie. Chińczyk podskoczył słysząc mój głos. Odwrócił się w natychmiastowym tempie chowając swój skarb za rozporkiem.
- ____? C-co ty tu robisz? Nie pomyliłaś pomieszczeń? - Spytał spanikowany robiąc palcem jakieś kółeczka w powietrzu. Unikał mojego wzroku.
- Nie pomyliłam, przyszłam tu, żeby porozmawiać właśnie z tobą. - Dźgnęłam go palcem z brzuch.
- Tak... porozmawiać. - Powtórzył z głupim uśmieszkiem i przytulając mnie do siebie zaczął składać pocałunki na mojej buzi. Zaczął od czoła, po powieki, zahaczając o policzki i kończąc na ustach, które pomalowane były brzoskwiniowym błyszczykiem. Oddawałam pocałunki, jednak w ostatniej chwili się opamiętałam.
- Tao, ja na prawdę chciałam porozmawiać. - Wyjaśniłam odpychając go od siebie.
- No dobrze.. - Odpowiedział z niechęcią. - Może stąd wyjdźmy? - Zaproponował na co ja kiwnęłam głową. Ponownie znalazłam się na korytarzu i razem z pandą powędrowaliśmy na ławkę pod oknem.
- A więc o czym chciałaś porozmawiać? - Dopytywał. 
- Czemu mnie olewasz? 
- Przecież ja cię nie olewam. - kłamał - Po prostu cię nie widziałem.
- Tak, nawet jak przechodziłeś obok mnie i patrzyłeś mi prosto w oczy. - Dążyłam do tego, żeby się przyznał.
- Eh... no dobra, ignorowałem cię. -  Przyznał z niechęcią. - Ale nie jesteś na mnie zła? - Spytał przejęty łapiąc mnie za oba ramiona.
- No chyba nie. - Odpowiedziałam lekko się uśmiechając.
- Tak się ciesze - Odezwał się, po czym mnie przytulił. Odwzajemniłam uścisk aromatyzując się zapachem jego włosów, które pachniały... fajkami?
- Palisz? - Zapytałam oburzona.
- T-tak jakoś wyszło. 

 - Chodź, nie możemy ciągle siedzieć w tej szkole. - Zarządziłam, siedzieliśmy tu od ponad godziny. Wstałam i sięgnęłam po bagaż z książkami. Spojrzałam na Tao. - Idziesz? - powtórzyłam. Chłopak podszedł do mnie i mnie pocałował. Nie powiem, podobało mi się. Był zdecydowany i to mi zaimponowało. Tao zaczął mnie ciągnąć do tyłu, nie przerywając swojej czynności. Nie wiedziałam po co mnie tam ciągnie, ale nie opierałam się. Chwilę później już wiedziałam gdzie mnie zaprowadził, mianowicie do pomieszczenie w którym się spotkaliśmy jakąś godzinę temu. Stale mnie całował, jego język wtargnął do mojej buzi. Złapał za plecak na moich plecach i ściągnął go, rzucając nim o podłogę. Położyłam swoje ręce na jego ramionach, a on sam zaczął rozpinać moją beżową koszulę, zaczynając od kołnierzyka. Muskał moje czoło, miałam zamknięte oczy. Był już na wysokości mojego pępka. ______ zwariowałaś?! Wykrzyczałam w głowie. Zrobiłam duży krok w tył.
- Przepraszam, ale nie wiem czy to dobry pomysł. - Powiedziałam ze smutkiem. Zmieszany Tao uśmiechnął się i poprawił grzywkę.
- To ja przepraszam. - Odpowiedział spoglądając na czubki swoich sportowych butów. Widząc jego minę szybko przeanalizowałam sobie wszystkie za i przeciw. Zmarszczyłam czoło pokazując, że nad czymś myślę.
- Choć może... - zaczęłam, ale bałam się i nie wiedziałam jak ująć to, że się na to zgadzam. - Walić to. - Dodałam i podeszłam do niego. Rękoma objęłam jego szyję, a sama podskoczyłam, żeby na nim "wisieć". Nogami oplotłam jego biodra i zaczęłam pocałunek. Pożądany i namiętny - takie najbardziej lubiłam. Strząsnęłam wcześniej wspominane ubranie z przedramion. Trzymałam się samymi nogami, aż byłam zdziwiona moimi możliwościami. Babka od wfu powinna mi wstawić szóstkę. Pozbyłam go bluzy, a następnie bordowej bluzki w serek. Dłońmi błądziłam po jego torsie. Pod wpływem moich zimnych kończyn, jego mięśnie twardniały przez co mogłam bez problemu je policzyć. Zostawiając rzeczy przed drzwiami, Tao niosąc mnie dalej wszedł do kabiny. Zeskoczyłam, aby było mu wygodniej. Zauważyłam, że męczy się z zamkiem, więc mu pomogłam. Po sprawie. Spojrzałam na niego, jego poliki zdobiły czerwone place, w środku jego ciała panowało gorąco. Jak pijawka przyczepiłam się do jego klatki piersiowej. Paznokciami masowałam jego plecy, a ja lizałam i całowałam obojczyki. Słyszałam ciche pomruki z jego strony, wiec nie przestawałam. Jedynie zmieniałam miejsce pobytu swoich warg. Tao, kiedy już odpiął suwak i zdjął moją spódnicę zaczął dotykać moich pośladków. Na początku, swoimi długimi palcami wodził wzdłuż linii majtek, żeby później móc ścisnąć je w swoich dłoniach. Pisnęłam. Lekko kucnęłam, aby móc dojść do pępka. Po omacku rozpinałam jego rurki. Jeden guzik, suwak i teraz powoli opuszczam - instruowałam się w myślach. Zaśmiałam się pod nosem, bo jego bokserki zdobiły małe, czarno-białe pandy.
- O twoja podobizna! - Wykrzyczałam pokazując na jego męskość, o czym dopiero teraz sie zorientowałam. Zaśmiałam się nerwowo. Spojrzałam w górę, żeby zobaczyć jego reakcje. Nic nie robił tylko uśmiechał się pod nosem. Wyprostowałam się, a on musnął mnie. 
- Odwróć się - Powiedział zdecydowanym głosem, tak też zrobiłam. Stanęłam do niego plecami, w samej bieliźnie. Odgarnął mi włosy. Delikatnie odpiął i zdjął stanik. Poczułam nieprzyjemne zimno na swojej skórze, przez co od razu przeszły mnie ciarki. Huang zajął się teraz moim karkiem, który lekko podgryzał.  Stanęłam z nim twarzą w twarz. Jednym ruchem pozbył się moich majtek rzucając je gdzieś na klamkę, następnie sam pozbył się swojej bielizny. Wpiłam się w jego warki zahaczając językiem o jego zęby. Byliśmy tak blisko siebie, że nie było miejsca na powietrze pomiędzy nami. Byliśmy nadzy, co świadczyło o tym, że na swoim brzuchu czułam jego członka. Nie zwracałam na to uwagi, bo nie chciałam, aby było niezręcznie. Wreszcie odkleiłam się od niego, stanęłam na desce od toalety, żeby było łatwiej ponownie zawiesić się na jego ciele. Kiedy już się tam znalazłam, Tao miział mnie po grzbiecie. 
- Gotowa? - Upewnił się. Pewnie wyczuł, że jestem dziewicą. Bałam się jak cholera. Prawie niezauważalnie potrząsnęłam głową pokazując moją gotowość. Ciemnowłosy odważnie chwycił mnie za pupę i podciągnął do góry, w tym samym drugą ręką nakierował swoją męskość na... nie muszę tego zdania kończyć, prawda?
 Ścisnęłam zęby jak najmocniej umiałam i czekałam na ten opisywany ból przez inne dziewczyny. Po kilku sekundach nie czując nic bolącego spojrzałam na chińczyka. Jak się okazało, już to zrobił. Oboje, w tym samym czasie podskakiwaliśmy. To była najbardziej zwariowana rzecz w moim życiu. Czułam przyjemność czerpaną z tej czynności. Złączyłam usta z jego, po między ciężkimi oddechami i jękami wyszeptałam "kocham cię". W odpowiedzi dostałam "ja ciebie też".
 Po jakimś czasie zmieniliśmy pozycję - w tamtej nie było za wygodnie. Siedziałam na - brudnym - kiblu, a nogi miałam rozłożone jak u ginekologa. Tao znów we mnie wszedł dając mi niepohamowaną satysfakcję. Kiedy powiedziałabym koleżanką, że uprawiałam seks z Huang ZiTao - nie uwierzyłyby mi. Jednak nic z tych rzeczy nie zrobię. Nie robię tego dla sławy i zazdrości, tylko z czystego pragnienia. Oboje gwałtownie przesuwaliśmy swoje dłonie na naszych ciałach chcąc je poznać. 
- Kur*a, Tao! - Wykrzyczałam w punkcie kulminacyjnym. Nie obchodziło mnie to, że sprzątaczka lub ktoś inny mógł nas przyłapać. Liczył się on. Kiedy już skończyliśmy i ubraliśmy się, podeszłam do niego dając buzi w polik. 
- Dziękuje - Wyszeptałam do ucha i opuściłam toaletę. 

     Dziś na szczęście miałam na dziesiątą, więc nie było mowy o niewyspaniu się. Z bananem na twarzy przekroczyłam próg szkoły. Gdy już przebrałam się w szkolne ubrania, wyszłam z szatni. Zauważyłam Tao z kilkoma przyjaciółmi. Podeszłam do niego.
- Cześć - Przywitałam się i obdarzyłam go szczerym uśmiechem. Spojrzał na mnie od góry do dołu i ponownie. Miał kamienny wyraz twarzy. Kąciki ust wywinęły się w dół. 
- Znamy się? - spytał, jednak po chwili wybuchł swoim zabójczym chichotem. 
- Hej! Huang, to nie było śmieszne!!! - Wydarłam się na cały korytarz i przyczepiłam się jego klatki piersiowej. 


50 renminbi - około 25 zł.
Cywilizacja żółtej rzeki -  Chiny. 

~~RIN

11 komentarzy:

  1. Omygy *.* <3 tak bardzo mi się podobał <3<3<3<3<3 *₩* weny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. O boże ;_; tao to moj ultimate i mnie zabiłaś kfjkdfjkdjgk ;;;;;;;;;
    taaaooooo

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku >.< <3 Kocham ten OS <3 Jak mogłaś zrobić taką końcówkę?! Ja chcę drugą część <3 Mój Taoś jesteś niegrzeczny ^^ Cóż do pierwszoosobowego świetnie. Chodź nie pasuje, ale jeśli było ci łatwiej to lepiej ^^ *W* Wciąż nie mogę uwierzyć, że w końcu się to pojawiło aw *q* Rzygam tęczą i wszystkim innym. Tylko czemu, czemu zrobiłaś z niego zimnego drania cholera jasna?! Wykorzystał tylko biedną i poszedł >.< Nie lubię go od tej strony. Cholerny mój Taoś tak bardzo cię kocham <3 Szkoda, że nie masz otwartej kolejki ;___; Zamówiłabym Tao i Jungkook +18 ^_^ Ale to już są moje wymysły... Szkoda >.> Ja tak bardzo chcę czytać tylko o nich ... Chodź jeszcze mój Himechan *aw* i D:elta <3 No, ale nie będę już tego pisała xD Jeszcze w dodatku mój TAO pali FAJKI?! A już myślałam, że ten świat nie schodzi jeszcze bardziej na dno, ale dobrze, że na razie tylko w twoich opowiadaniu chociaż w moich też zapewne xD
    Długi komentarz? Mam nadzieję, xD
    Czekam teraz na J-Hope'a <3
    Będę cię nawiedzać xD
    Pozdro, Sam <3
    PS: J-Hope! Czekam!
    PS II: Lay! Czekam!
    PS III: .< > http://bts-skool-luv-affair.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak bardzo genialne *.*
    Bez błędów i wgl takie same +
    Powodzenia i zapraszam do mnie:
    http://cnbluestory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Podoba mi się !! <333 Bardzo dobrze piszesz ;), aż miło czytać :3
    Ciekawa scena +18 i to jeszcze z Tao ! :33333
    ŻYCZĘ WENY <333

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeju. :* Jaki genialny OS. *.* W bardzo ciekawy sposób rozbudowujesz akcje. Są bardzo niespodzewane momenty kuluminacyjne. Scena erotyczna była bardzo ciekawa lecz jak dla mnie za mało pikantna. :D Czekam na więcej os. :**

    OdpowiedzUsuń
  7. " Koniec muzyczki " - rozwaliło mnie to :D
    Zajebiste wiem kto będzie mi prywatne +18 pisał ;D
    Bardzo, bardzo mi się podobało :D - jak zawsze :D
    Stereotypowo życzę weny gejusku :3

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam ^^ Świetnie napisane, już nie mogę się doczekać kolejnych :3 Weny ♥
    W wolnej chwili zapraszam: you-have-the-choice.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam, pragnę cie poinformować, że nominowałam Cię do Libster Award
    więcej tutaj ------> http://of-course-i-am.blogspot.com/2014/03/libster-award.html
    Pracuj tak dalej bo cie uwielbiam <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Omo to było świetne! Nie pamiętam kiedy ostatnio śmiałam się tak na
    +18 xD To było coś. Życzę weny w dalszym pisaniu. :)

    OdpowiedzUsuń