Żwawym krokiem przemierzałaś na nogach ulice Seulu. Na twojej twarzy widniał szeroki uśmiech, przez który z minuty na minute coraz bardziej bolały cię policzki. Nic na to nie poradziłaś! Twoja kochana JooYoung nareszcie wyzdrowiała! Znaczy jeszcze nie dokońca, bo leżała w szpitalu - do którego teraz zmierzałaś - ale za pięć dni miała już go opuszczać.
Zacznijmy od początku, wspomniana JooYoung była twoją najlepszą przyjaciółką od momentu gdy zawitałaś do tego kraju. Poznałyście się na wykładzie - byłyście na tym samym kierunku studiów. Niestety na drugim roku koreanka ciężko zachorowała - na raka. Gdy dowiedziałaś się o tym fala smutku uderzyła w ciebie z wielką siłą. Nie chciałaś i wiedziałaś, że nie stracisz swojej JoJo, bo tak ją nazywałaś. W tamtej chwili zrobiłaś dobrą minę do złej gry. Tak na prawdę chciałaś się do niej przytulić i móc płakać, jednak postanowiłaś być silna.
- Wierzę w ciebie JoJo! Dasz radę i mnie nie zostawisz. - Wypowiedziałaś, aby dodać jej otuchy.
Miałaś nadzieję, że nie wyczyta prawdy z twoich oczu. Nie lubiłaś kłamać, źle się z tym czułaś, ale wiedziałaś, że tymi słowami zmotywujesz ją do walki.
Przywitałaś optymistycznie wszystkich pracowników i weszłaś do windy, żeby nacisnąć numer trzy. W ostatnim momencie, gdy drzwiczki miały się do końca zamknąć, na ich drogę wpadł czarny convers. Twój wzrok od razu na nie powędrował, a później w górę gdy winda ponownie się otworzyła. Niedaleko twojej osoby stanął młody chłopak, który wyglądał na twój wiek. Nie chciałaś pochopnie zakładać, ponieważ dużo azjatów i azjatek wygląda dużo młodziej od swojego prawdziwego wieku. Brązowowłosy miał tego samego koloru oczy co jego czupryna, był wyższy od ciebie o głowę, a na sobie miał wspominane trampki, ciemne rurki, biało-beżową koszulę w kratę i na nią kurtkę w kolorze podobną do jego tęczówek. Zauważyłaś, że ma również kilka kolczyków w lewym uchu, co od razu ci się spodobało. Miałaś słabość do mężczyzn posiadających pircing.
Niespodziewanie twój niebieski iphone zadzwonił. Wasze spojrzenia się spotkały, a ty lekko onieśmielona jego obecnością od razu odebrałaś połączenie odwracając się twarzą do ściany windy.
- Za ile będziesz? - Usłyszałaś w słuchawce głos swojej JooYoung.
- Daj mi dwie minuty. - Odpowiedziałaś i znów odwróciłaś się do poprzedniej pozycji. O dziwo na miejscu przystojnego koreańczyka stał jakiś pan w podeszłym wieku. Posłał ci przyjemny uśmiech i wysiadł na dziesiątym piętrze.
Chwila... dziesiątym?! Przecież ty jechałaś na trzecie! Taka gapa z ciebie, że przegapiłaś piętro na którym miałaś wysiąść. Ponownie wcisnęłaś guziczek z cyfrą trzy, ale winda, ani rusz. Za nic nie chciała zamknąć drzwi i "zawieźć" cię na miejsce. No nic musiałaś wybrać schody. Byłaś zwolenniczką aktywnego życia, więc zejście w dół siedmiu pięter nie było dla ciebie wyzwaniem.
Znajdowałaś się przed wejściem do sali swojej koleżanki, jednak trochę się zmęczyłaś. Biorąc ostatnie głębsze wdechy zapukałaś i weszłaś.
- Hej Jojo! Kupiłam ci kilka przekąsek. Mam batonika pełnoziarnistego, czekoladowego, karmelowego, o smaku toffi, mam też adwokat. Do picia przyniosłam ci sok jabłkowy z miętą, green tea, multiwitaminę no i domowy kompot ze śliweczek! Jak do ciebie szłam wstąpiłam do kfc i maca i tak się złożyło, ze masz cztery b-smarty. - Gadałaś jak najęta nie spoglądając przed siebie, tylko grzebiąc w torbie. - Ej, a masz może wodę? Zasrana winda się zepsuła. Mówię ci taki ładny chłopak ze mną w niej jechał, że aż szkoda, że nie wzięłam numeru. - Kończąc zdanie udało ci się spojrzeć na brunetkę. Leżała na łóżku w dresach i białym, zwykłym sweterku zakładanym od góry, a na nogach miała śmieszne czerwone kapciuszki. Rzuciła ci butelkę z napojem.
- A właśnie, zapomniałam! - Klasnęła w ręce. - Poznaj mojego kuzyna Hanbyul'a. - Pokazała na chłopaka ze spuszczoną głową w rogu sali. Grzebał w telefonie i najwyraźniej nie był zainteresowany tym co się tu dzieje. Gdy uniósł głowę wyplułaś wodę z buzi, przy czym trochę się zakrztusiłaś. Hanbyul, pozwoliłaś sobie użyć jego imienia, słodko się uśmiechną i wstał na równe nogi, aby podać ci rękę.
- Szkoda, że nie mam dowodu, bo od razu wziąłbym z tobą ślub. - Powiedział dalej szczerząc swoje zęby. - Dziękuje, że twierdzisz, iż jestem łady. Ty również niczego sobie.
- Omo, ale to słodkie! - Wtrąciła JooYoung spod twoich nóg, ponieważ wycierała resztkę picia na podłodze. Chwilę później odebrała od ciebie zakupy i poinformowała cie, że operacja, która odbyła się cztery dni temu odbyła się bez problemu i ma stawiać się co pół roku na kontrolę. Przytuliłaś ją jak najmocniej, lecz w odpowiedzi usłyszałaś ciche syknięcie. Jak na zawołanie odlepiłaś się od ajzatki. - Szwy jeszcze świeże, jestem jak zombie - Zaśmiała się.
Pewnego lipcowego dnia, wraz z JoJo wybrałaś się na basen, a to dlatego, że obie byłyście jakiś rok temu i naszła was ochota na ową rozrywkę. Po wyjściu z szatni, w strojach kąpielowych, od razu wskoczyłyście do przeźroczyście niebieskiej wody. Na początek chciałaś się trochę rozruszać, więc poszłaś na tor, żeby przepłynąć kilka długości. W wodzie czułaś się świetnie.
Po "rozgrzewce" razem z Joo postanowiłaś iść na *jackuzzi. Rozglądałyście się na wszystkie możliwe strony, jednakże wszystkie były zajęte.
- a może się do kogoś przysiądziemy? - Spytała twoja przyjaciółka.
- głupia jesteś - zachichotałaś. Byłaś z natury osobą tchórzliwą, więc zawsze kazałaś zrobić coś koreance, która posłusznie to robiła. W tym przypadku była taka sama sytuacja. Odwróciłaś głowę w prawo i zobaczyłaś siedzącego tyłem chłopaka - wyglądał na tyle lat ile wy.
- Ej - zrobiłaś przerwę. - Chodźmy tam - Pokazałaś palcem jak małe dziecko, na człowieka do którego chciałaś się przysiąść. Obje popędziłyście niczym wyścigówki, o mało co nie rozbijając sobie głowy o mokre kafelki - o które nie trudno prosić na basenie. Poprawiłaś szybkim ruchem oba ramiączka z biustonosza i chwilę później znajdowałyście się przy twoim celu. O dziwo okazał się nim Hanbyul, którego kiedyś spotkałaś w szpitalu. JooYoung widząc swojego kuzyna wskoczyła do niego, aby móc się przytulić. Ty jedynie stałaś nad nimi, bo jeszcze nie weszłaś. Chciałaś dołączyć kiedy się już troszkę uspokoją. Tonący w uścisku swojej rodzinnej przyjaciółki, farbowany blondyn spojrzał na ciebie.
- Nie wchodzisz? - Spytał marszcząc brwi. JoJo słysząc jego głos natychmiast się od niego oderwała.
- A tak, już. - Spuściłaś głowę w dół i zaraz znalazłaś się w ciepłej wodzie, która wywołała na twojej skórze gęsią skórkę w wyniku nagłego zmienienia temperatury. Siedzieliście w krótkiej ciszy, ale przerwała ją dziewczyna. Nie słuchałaś, na ten moment całkowicie wyłączyłaś się z obecnego życia. Czułaś jak powietrze wraz z bąbelkami uderza w twe plecy. Uchyliłaś powieki, bo znów zrobiło się cicho. Zobaczyłaś jedynie rozbawionego Hanbyula.
- Gdzie jest twoja kuzynka? - Spytałaś zdenerwowana. Zawsze byłaś pesymistką i nie lubiłaś gdy opuszczała cię, nie mówiąc ani jednego słowa. Zaczęłaś się rozglądać, ale nigdzie jej nie widziałaś.
- Spokojnie, musiała już iść. - Uświadomił cię chłopak, cicho się śmiejąc.
- Mogła mi powiedzieć.. poszła bym z nią - Mruknęłaś niezadowolona.
- Chciała cię zabrać.
- To czemu tego nie zrobiła?- Spytałaś z zaciekawieniem.
- Bo ja ją o to prosiłem i powiedziałem, że później cię odwiozę.
- Po co? - Wiedziałaś, że te pytania są męczące, ale chciałaś wiedzieć po co mu tu jesteś.
- Ponieważ chciałem cię lepiej poznać.
Na zakończenie tej rozmowy powiedziałaś ciche "mhm" i zmieniłaś pozycje siedzenia, ponieważ już powoli zaczynała boleć cię pupa. Wierciłaś się w jednym miejscu.
- Może wrócimy do basenu? Widzę, że niezbyt ci tu wygodnie. - Na jego twarzy pojawił się uśmiech. Pokiwałaś głową, a zaraz potem szłaś razem z nim do celu. Jason - bo takie miał drugie imię - miał bardzo atrakcyjne ciało. Nie był mięśniakiem, ani byle jakim chudym chłopcem, po prostu wszystko było takie jakie powinno być. Tak się o nim rozmarzyłaś, że nie zauważyłaś kiedy ten wziął cię na ręce jak pannę młodą i wrzucił wraz ze swoim ciałem do zimniejszej wody. Na szczęście umiałaś pływać, jednak to i tak nie pomogło, bo zaczęłaś się krztusić.
Jak najszybciej wynurzyłaś się spod wody, żeby zaczerpnąć powietrza. Hanbyul zrobił to samo chwilę potem. Miałaś ochotę na niego nakrzyczeć, ale wiedziałaś, że to niestosowne, bo chciał dobrze. Uznałaś to jako głupi żart i postanowiłaś tego nie komentować, w zamian za to wyszczerzyłaś zęby. Pływaliście, potem chwile odpoczywaliście - dowiedziałaś się, że lubi śpiewać - a on dowiedział się innych ciekawostek o tobie. Byliście na otwartej pływalni, dlatego gdy zaczęło się ściemniać od razu powiadomiłaś ciemnookiego, że musisz już iść. Jednak ten dalej nalegał.
- Ale ja nie mam tylu pieniędzy, nie zapłacę za więcej godzin. - Powiedziałaś niezadowolona ze smutną minką. Chłopak podpłynął.
- Ja za ciebie zapłacę. To ja chciałem, abyś ze mną została. - Nie masz pojęcia czemu, ale zgodziłaś się. Nie chciałaś go zaciągać na wydatki na swoją osobę dlatego powiedziałaś, że kiedy się spotkacie to mu je oddasz.
Lekko wilgotne włosy ostatnimi razy wycierałaś w ręcznik. Hanbyul właśnie płacił. Nie stałaś koło niego, bo nie chciałaś widzieć sumy, którą musi uregulować.
- Idziemy? - Spytał podchodząc do ciebie. Kiwnęłaś głową na tak. Bez słowa odebrał od ciebie torbę z kostiumem i innymi duperelami. Podeszliście do srebrnego hyundaia, otworzył ci drzwi dając do zrozumienia, żebyś usiadła z przodu - zapewne już wiedział, że chciałaś usiąść z tyłu. Chwilę później Jason do ciebie dołączył. Byłaś zdziwiona, że znał twój adres, chodź wcale, go nie podawałaś, ani nie wspominałaś. Położyłaś potylicę na oparciu fotela i zamknęłaś oczy. Byłaś bardzo zmęczona i jedyne o czym marzyłaś to wygodne łóżko.
Obudził cię cichy dźwięk, ale nie umiałaś go zidentyfikować. Uchyliłaś powieki i zorientowałaś się, ze jesteś u siebie w domu. Domyśliłaś się, że zasnęłaś w aucie, ale to znaczy, że Hanbyul musiał cię tu przynieść. Leżałaś właśnie na kanapie w salonie, widziałaś chłopaka, który był w kuchni. Po chwili już ci towarzyszył z kubkiem w ręku.
- Masz napij się, miała być dla mnie, ale skoro się obudziłaś to powinnaś wypić coś ciepłego.
- Dziękuje - powiedziałaś lekko zachrypniętym głosem.Odebrałaś od niego napój i powoli wzięłaś łyka nie odrywając wzroku od Azjaty. - Jak otworzyłeś drzwi?
- Na początku myślałem, że klucz jest w twojej torbie, ale przypomniałem sobie, że po wyjściu z szatni wkładałaś go do kieszeni spodni. - Wybałuszyłaś oczy, to prawda, że klucz znajdował się w kieszeni, ale nie tej z przodu tylko z tyłu. Niby nic strasznego, ale prawie go nie znałaś i świadomość, że tak jakby dotykał twojej pupy było dla ciebie niekomfortowe.
- Aha - Odpowiedziałaś, nie lubiłaś tego słowa, ale teraz nie wiedziałaś co powiedzieć. - Ym.. Może pooglądamy telewizję?- Wymyśliłaś szybko jakiś temat. Siedzieliście dosyć blisko siebie, więc zauważyłaś lekkie wiercenie się Jasona - za każdym razem jak wymawiałaś, albo myślałaś o tym imieniu od razu się uśmiechałaś - zastanawiałaś się o co chodzi.
- No bo ja powinienem już iść... - Stwierdził z niechęcią. Spojrzałaś na zegarek.
- Oj przestań, jest dopiero dwudziesta, a Ty i tak masz ze sobą auto. No proszę... - Ostatnie zdanie przedłużyłaś tak słodko, jak tylko umiałaś. Nie lubiłaś mówić w taki sposób, ale wydawało ci się, że to na niego podziała.
- No dobra, ale następnym razem to ty przychodzisz do mnie! - Rozkazał z nutką wesołości w głosie. Pokiwałaś optymistycznie głową i sięgnęłaś po pilota, który znajdował się kilka centymetrów od ciebie na stoliczku. Przycisnęłaś guzik, a na monitorze pojawiła się drama, jakiej tytułu nie znałaś, ale ją kojarzyłaś. Próbowałaś się skupić na rozmowie bohaterów, żeby wciągnąć się w wątek. Pomyślałaś a co mi tam i położyłaś głowę na jego ramieniu, nic nie powiedział, więc pomyślałaś, że mu to nie przeszkadza. Siedziałaś w bardzo małej odległości od jego ciała, po turecku. Rękę miałaś położoną na swojej lewej nodze. Było ci bardzo wygodnie, dlatego w krótkim czasie już wiedziałaś co się dzieje w tym odcinku. Poczułaś, że coś, albo raczej ktoś mizia cię po twojej dłoni, wraz z ręką. Polubiłaś to uczucie, żeby było ci jeszcze lepiej złapałaś jego prawe ramie swoją prawą ręką i siedzieliście w takim uścisku, dopóki to co oglądaliście się nie skończyło.
Wyłączyłaś telewizor pilotem, a następnie wyszłaś spod czerwonego koca. Przeciągnęłaś się w tym samym czasie ziewając. Byłaś zmęczona.
- No to na mnie czas. - Powiedział Hanbyul zgarniając klucze z mebla,a następnie wkładając je do kieszeni bluzy. Pokiwałaś głową, ponieważ nie miałaś siły wydobyć z siebie jakiegokolwiek głosu. Odprowadziłaś kolegę do drzwi wejściowych i poczekałaś, aż założy buty.
- No to cześć. - Powiedział podnosząc dłoń i machając do ciebie. Byłaś co najmniej zdezorientowana, no bo niby traktowaliście się jak dobrzy znajomi, ale to co przed chwilą zaszło nie wiedziałaś jak odebrać. Mógł oczekiwać od ciebie czegoś więcej, albo traktować to jak przyjacielski gest. Miałaś kiedyś przyjaciela, z którym zachowywałaś się jak para. Raz kozia śmierć, przytuliłaś chłopaka. Zamknęłaś za nim drzwi i poszłaś do salonu, żeby zrobić w nim jako taki porządek. Po chwili usłyszałaś dźwięk dzwonka. Podeszłaś do drzwi, nie wiedziałaś kto to może być, chyba że Jason czegoś zapomniał. Spojrzałaś przez wizjer i zobaczyłaś tego samego chłopaka co przed chwilą. Mimowolnie uśmiechnęłaś się sama do siebie.
Otworzyłaś zamki i chyliłaś drzwi, wpuszczając ciemnookiego do środka.
-Zapomniałeś czegoś? - Zapytałaś patrząc na azjatę rozglądającego się po korytarz, zaś ty stałaś w przedpokoju. Spojrzał na ciebie i w jednej chwili wasze usta się złączyły. Całował powoli muskając raz górną, raz dolną wargę. Byłaś bardzo zdziwiona, ale też ucieszona, bo wiedziałaś już do czego zmierza. Po woli oddawałaś pocałunek. Po omacku szukałaś jego dłoni, aby spleść wasze palce. Oderwaliście się od siebie. Patrzył ci prosto w oczy.
- Tego. - odpowiedział i wyszedł z błyskiem w oku z twojego mieszkania.
Wyszłaś z metra i żwawym krokiem podążałaś w stronę parku, w którym miałaś spotkać się z Hanbylem. To było wasze pierwsze spotkanie od czasu, gdy cię pocałował. Spojrzałaś na zegarek w telefonie, miałaś jeszcze pięć minut, akurat się wyrobisz. Umówiłaś się z nim na mniej ruchliwym osiedlu. Była siedemnasta, więc przed centrum miasta przewijało się pełno ludzi. Oboje byliście za czymś spokojniejszym. Nogi zaczynały cię boleć - jechałaś godzinę w zatłoczonym transporcie - żałowałaś, że nie poszłaś na prawo jazdy. Po ominięciu kilku ulic byłaś już na miejscu. Nie umówiłaś się z nim przy ławce, albo coś w tym stylu, po prostu mieliście się spotkać na obszarze botaniku. Wybrałaś lewą, piaskową dróżkę. Co chwilę rozglądałaś się za Jasonem, żeby móc go jak najszybciej spotkać. Nie miałaś zielonego pojęcia jak zachowywać się przy tak przystojnym mężczyźnie. Nie wiedziałaś czy od razu, kiedy stanie obok ciebie możesz go objąć lub złapać na rękę.
- ____, ____! - Usłyszałaś krzyki swojego imienia. Spojrzałaś do tyłu, zobaczyłaś biegnącego ciemnookiego z bukietem w ręku. Automatycznie na twojej twarzy pojawił się uśmiech.
Trzymałaś piękne tulipany, spacerowaliście już dobre półtorej godziny, a ty czułaś, że jak zaraz nie usiądziesz to zostaniesz powalona na ziemie przez własny organizm.
- Ym, możemy usiąść?
- Jasne, chodź - Powiedział chłopak i pociągnął cię za sobą w stronę najbliższej ławki. - Za dwadzieścia minut dziewiętnasta.
- Powinnam już iść, ściemnia się, a przede mną jeszcze godzina powrotu metrem.
- To Ty nie masz auta? Jakbym wiedział to zaprosił bym cię gdzieś bliżej. Przepraszam. - Na jego twarzy pojawiło się zakłopotanie - nie wiedziałaś czemu. Wstałaś, poprawiłaś ubrania i zgarnęłaś włosy na lewe ramie.
- No to do zobaczenia. - Pomachałaś do niego ręką.
- Czekaj~! - Od razu nakazał, po czym w mgnieniu oka pojawił się przed tobą - Odwiozę cię.
- Nie, na prawdę nie trze- Urwałaś zdanie, bo pomimo twojej odmowy chłopak złapał twoją dłoń i zamknął ją w uścisku. Prowadził cię - chyba - na parking.
Otworzył przednie drzwi, abyś mogła wejść na miejsce pasażera. Położyłaś na swoich kolanach torbę i poszukałaś w niej telefonu, żeby zobaczyć czy może nie dzwoniła do ciebie JooYoung. Od kilku dni mieszkała u ciebie, ponieważ nie miała wystarczającej ilości sumy, aby pokryć cały czynsz za mieszkanie. Miałaś dwie nieodebrane wiadomości, ale nie chciałaś dzwonić, więc postanowiłaś wysłać smsa.
Od : _____
Do : Jojo ♥
Powinnam być za 30 minut. Nie martw się, jestem z Habyulem~
- No to co, jedziemy? - Spytał patrząc ci prosto w oczy.
- No nie wiem... A masz prawo jazdy i dowód?
- Dowód mam i to drugie też. Moja myśl ze szpitala wciąż aktywna, a kościół jest blisko.
- Chyba z tym zaczekam. Jedźmy już - Zaśmiałaś się.
- Aż tak mnie nie lubisz? - Zrobił smutną minkę i nacisną gaz.
- To do zobaczenia - Pożegnałaś się i powoli wychodziłaś z auta.
- Nie pożegnasz się? - Zapytał. Zastygłaś w bezruchu, nie widziałaś jego twarzy, bo siedziałaś do niego plecami. Wciąż siedział za kierownicą. Wróciłaś do poprzedniej pozycji, spojrzałaś na niego. Jego mina wyrażała niecierpliwość, więc jak najszybciej się zerwałaś, aby na chwileczkę złączyć wasze usta. Chwilę potem oderwałaś się od niego, było ci troszkę niezręcznie. Poprawiłaś torbę, która spoczywała na ramieniu i już miałaś wychodzić, gdy nagle ten nakierował twoją głowę na przeciw swojej.
- Jezu, ____ co ty ze mną robisz?
- Hm? - Wydałaś z siebie dźwięk niezrozumienia, no bo skąd miałaś wiedzieć o co mu chodziło. Pokiwał palcem, abyś się do niego przybliżyła, a więc tak zrobiłaś. Już wiedziałaś co miał na myśli. Pocałował cię, ale nie tak niewinnie. Pocałował cię tak, że czułaś jego język w swojej jamie ustnej co było dla ciebie zaskoczeniem, chodź podobało ci się to. W pozycji w której byłaś właśnie do niego pochylona była bardzo nie wygodna, żeby trochę bardziej było ci komfortowo, niewinnie dotknęłaś jego lewej piersi, aby się podtrzymać. Mruknął pomiędzy pocałunkiem. Po kilku chwilach skończyłaś czynność opierając się swoim czołem o jego.
- Jak mam cię nazywać? - Zapytałaś. Nie byłaś pewna czy możesz powiedzieć o nim "To mój chłopak".
- Swoim chłopakiem? - Odpowiedział pytaniem na pytanie, lekko się przy tym uśmiechając.
W takim razie, kiedy byłaś już pewna tego, że on "należy" do ciebie postanowiłaś kontynuować. Ściskając telefon w dłoni poczułaś jak przychodzi sms. Wiedziałaś, że był od twojej przyjaciółki, jak również miałaś świadomość tego, że powinnaś już być w domu. Chciałaś spojrzeć na wyświetlacz, ale chłopak lekko wytrącił ci sprzęt z ręki, a drugą złapał za twoją głowę, abyś nigdzie nie uciekła. Miałaś w planach ponowne potrzymanie się o jego ciało, jednak po omacku natrafiłaś na jego.. rozporek. W jednej chwili, jak poparzona zabrałaś stamtąd rękę. W duchu modliłaś się, żeby tego nie poczuł, ale na marne. Odczepił się od ciebie i wyraźnie zdziwionymi oczyma spojrzał na ciebie.
- Przepraszam.. to było przypadkowe... - Wyjaśniłaś zakłopotana.
- Nie tłumacz się, rozumiem. - Odpowiedział. Ciężar spadł ci z serca, myślałaś, że się pogniewa, lecz nic z tych rzeczy. Ku twojemu zdziwieniu zacząć obdarowywać twoją szyję pocałunkami. Od dziś wiedziałaś, że uwielbiasz to uczucie. Chyba źle zrozumiał twoją rozporkową pomyłkę, ponieważ zaczął zjeżdżać na twój dekolt. Miałaś na sobie czarną podkoszulkę, więc wycięcie na piersiach nie należało do małych. Wiedziałaś, że tak nie powinno być. A co jeśli uzna mnie za łatwą? To pytanie nurtowało cię od środka. Miałaś pojęcia, że tak nie powinno być, ale rozkosz była od ciebie silniejsza.
Chłopak wiedział co robił.
Złapałaś za jego koszulę i powoli odsunęłaś go od siebie mówiąc, że nie powinniście tego robić. Ciemnooki to zrozumiał i z niechęcią wrócił do początkowej pozycji. Wyszłaś z auta i zamknęłaś drzwi. Niepewnie się do niego uśmiechnęłaś. Miałaś wrażenie, że niepotrzebnie go nakręciłaś. Chciałaś jednego, aby od ciebie nie odchodził z tego powodu. Kiedy byłaś blisko drzwi wejściowych usłyszałaś jego głos.
- ______, wracaj tu! - Nakazał stanowczo, jednak nie przeraziłaś się tym. Odwróciłaś się na pięcie, aby móc do niego podejść. Kiedy byłaś w miarę blisko jego osoby on powiedział.
- Dokończysz to co zaczęłaś - Rozkazał, ale w jego głosie można było usłyszeć błaganie. Nic nie robiłaś, a jednak chłopak był już dość napalony. Posłusznie wróciłaś na swoje miejsce, ale Hanbyul kazał ci iść na tylne siedzenie.
Siedzieliście kilka minut obok siebie, oboje nie wiedzieliście jak zacząć to co przed chwilą się skończyło. Usiadłaś bokiem, zginając kolano, tak żeby móc na niego patrzeć. Trzęsącą się dłonią przejechałaś po jego miękkich włosach. Nie chciałaś patrzeć mu w oczy, więc unikając tego patrzyłaś się na palce dotykające jego czupryny. On nie pozostał dłużny, zaczął macać twoje blond fale. Czułaś, jakbyście się poznawali od początku. Tylko nie pod względem charakteru, a ciała. Przybliżył się do ciebie. Ruchem ręki popchnął cię, abyś usiadła mu na kolanach. Tak więc zrobiłaś. Powoli łapałaś za szary sweter, który miał na sobie, żeby go stopniowo z niego ściągać. W aucie, jak i na dworze się już ściemniło. Dzięki Bogu.
- Może.. pójdziemy do ciebie? - Spytał nieśmiało gładząc twoją skórę.
- Chętnie. - Założyłaś na niego odzienie, które miało już doczynienia z waszymi nogami. - Czekaj - Powiedziałaś. - Zapomniałam, że Jojo jest u mnie... - Patrzyłaś na jego minę. Myślałaś, że będzie smutny, lub zły, ale na jego twarz wtargnął dziwny uśmiech.
- No to nie mamy wyjścia, zostajemy tutaj. - Rzucił się na ciebie wydając śmieszny dźwięk "Raaawr!". Zaczęłaś się głośno śmiać, bo to naprawdę cię rozśmieszyło, wtedy gdy on zaczął z ciebie zdejmować okrycie.
- Ale jak to, tutaj? - Spytałaś speszona. Wiedziałaś, że chce to zrobić, ale ty też chciałaś poczuć to pierwszy raz.
- Tak to - Powiedział nie przestając całować twoich obojczyków, zdjął z ciebie podkoszulkę. Leżał na tobie i zaczął bez pośpiechu ruszać biodrami, tak aby ocierać się o twoje krocze. Nie musiał długo czekać na jakiekolwiek tego skutki, bo po kilku takich ruchach wykrzyczałaś długi jęk rozkoszy.Wzajemnie traciliście ubrania, które lądowały na przednim siedzeniu. Chłopak - pomimo małej powierzchni - usiadł na tobie. Nie był ciężki. Wskazującym palcem zaczął kreślić różne kółka na twoim brzuchu kończąc w pępku. Miałaś gilgotki, więc bez trudu się zaśmiałaś. W tej chwili milion myśli przewijało się w twej głowie, a wewnątrz buzowały wszystkie hormony - jeszcze nigdy nie było ci aż tak gorąco. Wyciągnęłaś przed siebie ręce, aby jego twarz przyciągnąć jak najbliżej swojej. Wątpliwości zniknęły.
- Na pewno tego chcesz? - Upewnił się.
- Tak, poza tym chciałeś, żebym skończyła to co zaczęłam. - Powiedziałaś cicho pomiędzy głośniejszymi jękami. Zostaliście w samej bieliźnie, chłopak wciąż się o ciebie ocierał w wyniku czego byłaś już bardzo podniecona. Ostrożnie rozpiął stanik pozwalając twoim piersią "wydostać" się z uścisku. Zaczął jedną z nich powoli masować nie odrywając wzroku z twoich oczu. Wdychałaś i wydychałaś głośno powietrze, jednak wciąż słyszałaś szalejący podmuch wiatru poza samochodem. Spróbowałaś zdjąć jego bokserki, jednak tak się denerwowałaś i trzęsłaś, że nie dałaś rady ich ściągnąć. Hanbyul zrobił to za ciebie. Tylko tam nie patrz powtarzałaś sobie w myśli. Ja pierdykam... twoje oczy wypadły z orbit gdy przypadkowo natknęłaś się na jego męskość.
- Ymm.. - Chciałaś coś powiedzieć, bo zauważyłaś, że chłopak zobaczył twoją reakcje. Zaśmiał się. - Ym.. masz może-
- prezerwatywy? - Wyprzedził się. Przytaknęłaś przełykając głośno ślinę. Ponownie usłyszałaś jego chichot. Dał ci całusa w nos mówiąc "Mam, nie bój się". Ostrożnie złapał palcami za twoje majtki - miał zimne ręce - wzięłaś głęboki wdech i pozwoliłaś mu aby to zrobił. Byłaś bardzo wstydliwa i świadomość, że leżysz przed kimś cała naga nie pomagała ci. Chciałaś, żeby wreszcie to zrobił - byłaś ciekawa nowych odczuć. Przez zaciśnięte oczy nie widziałaś nic. Ciemnowłosy złapał za wnętrze twoich ud powoli je odsuwając. Nie bądź ciotą ____! Wykrzyczałaś w myślach. Otworzyłaś oczy z większą pewnością siebie, ale to co zobaczyłaś było szokiem. Rzuciłaś głową o siedzenie. Hanbyul trzymał twarz tuż przy twoim kroczu pozwalając lizać twoją łechtaczkę, wyjęczałaś jego imię tak głośno, że chyba człowiek stojący nieopodal wozu mógł was usłyszeć. Było ci tak dobrze. Chwyciłaś za jego czuprynę prosząc, aby nie przestawał. Nie obchodziło cię to, że jest TAK blisko twojej kobiecości, wisiało ci to, ważne że cudownie się czułaś. Nie wiesz ile minęło, ale kiedy skończył, pozwolił sobie na wejście swoim penisem do środka ciebie. Twoje nogi wylądowały na jego ramionach. Robiąc swoje - poruszając się coraz szybciej - chwycił cię w pasie, aby zasmakować twoich ust. Niehigienicznie to słowo chodziło ci po głowie. Byłaś w zwyczaju czyścioszkiem, a to, że przed chwilą tymi ustami był gdzie indziej było dla ciebie troszkę... dziwne? Słyszałaś dźwięk swojego telefonu, dzwoniła zapewne Jojo. Sięgnęłaś po swój telefon.
- No chyba nie masz zamiaru teraz odbierać? - Spytał zasapany ciemnooki.
- Cicho, nie przeszkadzaj - Odpowiedziałaś biorąc głębokie wdechy. Nacisnęłaś zieloną słuchawkę. - Będę za trzydzieści minut - Poinformowałaś ją i rozłączyłaś się.
Chłopak wyszedł z ciebie, spojrzałaś na niego poirytowanym wzrokiem. Nie chciałaś tego kończyć! Jason zrobił chytry uśmieszek, a pod nosem powiedział "jednak ci się spodobało". Kazał ci zmienić pozycje i zlizując spomiędzy twoich nóg śluz zaczął od początku.
- Jezusie! - Wykrzyczałaś na sam koniec, doszedł razem z tobą. Chwyciłaś za bieliznę i razem z nim zaczęłaś się ubierać. Kiedy to mieliście ubierać na siebie bluzki, ktoś otworzył energicznie drzwi.
- Co tu się dzieje?! - Wykrzyczała JoYoung.
*jackuzzi - nie mam pojęcia czy tak się to pisze. xD
- JEZUSIE LUDZIE, NIGDY WIĘCEJ TAKICH ZWROTÓW W +18 - KRĘPUJĄCE. >.< Haha :)
RIN
Ten fragment z buziakiem przy drzwiach jdfhjsdfhfjsdhfdjs *idzieczytacdalej*
OdpowiedzUsuńTYLKO TAM NIE PATRZ, JA PIERDYKAM HAAHAHAHAHAHAHH okej, chyba zaraz padne xD *czytadalej*
Hahahahaha o boże biedna Joo Yung, chyba bym się zapadła pod ziemię xD Faktycznie krępujące musiało to być, dlatego zawsze takie rzeczy omijam xD jezu byeolie taki cudowny ;;;;;;; awww. awwww. o jeju kocham .______________.
Hahaha, szkoda, że nie weszła wcześniej ^.^ To by było ciekawie. Ach ten ich pierwszy pocałunek był taki słodki. xD Swoją drogą fajnie by było przeczytać drugą część *.*
OdpowiedzUsuńjaie to fajne
OdpowiedzUsuńsuper
dziękuje to było mega
przeczytałam chyba ze 3 razy pod rząd
Heyooo ;** Przepraszam Cię bardzo za to - oczywiście na wstępie -, że nie skomentowałam po przedniejszego OS >.< Ale! Ty razem skomentuję i to jeszcze byłabym na siebie wręcz wściekła gdybym nie skomentowała tak bardzo dobrego scenariusza!
OdpowiedzUsuńDo skomentowania zachęcił mnie tytuł, ale też te cyferki obok "+18" xD Wiem, wiem mały zboczuch no, ale co ja mogę na to poradzić! Wstydziłabyś gdybyś nie dodała tak wspaniałego scenariusza! Ja ci to mówię. Radzę ci dodawać więcej scenariuszy +18, bo wtedy będziesz miała więcej komentarzy chodź też nie do końca, ale przeważnie tak jest :).
Mam jedno pytanie... Z jakiego zespołu jest Hanbyul? :> Oczywiście nie musisz mi pisać, ale byłabym bardzo wdzięczna gdybyś mi powiedziała xD.
Dobra, ale przejdźmy do skomentowania :> Ten pierwszy pocałunek *___* Zapomniał o pocałunku jak tak można >.< Nie ogarniam go. Ale dobrze, że sobie przypomniał. W sumie to ja bym się tam chyba spaliła ze wstydu, gdyby moja koleżanka mnie przyłapała na ubieraniu się z chłopakiem w ubrania i jeszcze w jego samochodzie w noc... I to jeszcze z jej kuzynem >.<
Jackuzzi pisze się jacuzzi :) Ale to tylko poprawka xD Więc szybko to popraw póki nikt nie zauważył ;P
Dobra koniec pogawędek.
Pozdrawiam, Sam ;**
PS: Ja tu czekam na +18 TAO :D
Z LEDApple :)
UsuńTen scenariusz jest genialny
OdpowiedzUsuńI jeszcze jak HanByul powiedział *Dokończysz to co zaczełaś*.
No poprostu można by czytać ten scenariusz wiele razy.
Życze weny :D
<3
ach...fajowe...najlepszy koniec....tak to było p[o prostu piękne..:P...niestety moja czacha już wymyśla ciąg dalszy i nie jest tak kolorowo ale co tam... główny temat jest extra
OdpowiedzUsuńCzy tylko mnie rozbawiła przyjaciółka JOJO XD, scenariusz boski, bardzo mi się podobał a scena +18 odważna ale ciekawa :)
OdpowiedzUsuńMrrrrau Rin jakie + 18, MAŁY ZBOKU :d a tak ogólnie to za-za-za-za-zajebisty :3
OdpowiedzUsuńjvfdfghjkjhgfghjkjhg zajebiste ^ o ^
OdpowiedzUsuń