Scenariusz dla mojej kochanej Belli, która cierpliwie czekała na swój obiecany scenariusz. Pomimo mojego braku natchnienia wzięłam się do pisania tego scenariusza (zawdzięczam to jednej piosence, której nie znam tytułu, a usłyszałam ją na jednym z tumblr). Piszę ze swoim kochanym Lay'em pomimo tego, że nie jest moim biasem to uwielbiam o nim pisać. <3 Krótki, lekki scenariusz w tym pochmurnym tygodniu... ;3 Nie wiem jak wam, ale ten scenariusz pisało mi się najlżej ze wszystkich.
Szłaś nocą, piaskową ścieżką, a wokół ciebie były jedynie drzewa. Przez słuchawki w uszach grała ci jakaś spokojna melodia, którą przed chwilą udało ci się znaleźć na jakieś stacji radiowej. Był dwudziesty trzeci lipca. Pomimo, że miałaś dużo znajomych na wakacje postanowiłaś wybrać się sama. Na co dzień praca nie dawała ci spokoju, a hałas towarzyszył ci dwadzieścia cztery godziny. Pożyczyłaś od mamy samochód i dzięki niemu właśnie znajdujesz się nad brzegiem Seulu. Wyjęłaś urządzenie z uszu i usiadłaś na poboczu drogi. Z tyłu podparłaś się rękoma, aby móc patrzeć w niebo, słyszałaś falę tutejszej wody, która była niedaleko lasu. Spoglądając wysoko w górę wdychałaś jak najgłębiej czyste, nadmorskie powietrze. Mimo iż było blisko drugiej w nocy temperatura sięgała piętnastu stopni. Poprawiłaś sznurówki trampek. Usłyszałaś cichy szelest za swoimi plecami, więc od razu się odwróciłaś, jednak nikogo ani niczego tam nie było. Usłyszałaś ten sam dźwięk, więc bez zbędnych ruchów od razu wstałaś na równe nogi. Czułaś się jak główna bohaterka na samym początku jakiegoś szajskiego horroru. Poprawiłaś bluzkę i poszłaś na dalszy spacer. Sama ze sobą uzgodniłaś, że nie będziesz zakładać ponownie sprzętu grającego. Wyjęłaś z kieszeni telefon, za trzydzieści minut czwarta, chyba pora wracać do hotelu. Przyspieszyłaś kroku i zaczęłaś powoli kierować się w stronę głównej drogi.
- Widzę, że nie tylko ja lubię wychodzić na nocną przechadzkę. - Usłyszałaś cichy, przyjemny głos jakiegoś chłopaka. Wystraszył cię, dlatego podskoczyłaś wraz z wzięciem głośnego oddechu.
- Znamy się? - Zapytałaś, chodź znałaś odpowiedź. Odsunęłaś się od niego, bo w końcu nie wiedziałaś kim jest. Przecież właśnie teraz możesz stać obok gwałciciela lub seryjnego mordercy. Uchwyciłaś słodki chichot nieznanego.
- Nie musisz się mnie bać. - Odpowiedział tak, jakby wiedział o czym myślałaś sekundę temu. Włożył dłonie do kieszeni czerwonej bluzy. - Ja codziennie tu jestem, lubię tu przychodzić i rozmyślać, jednak przez cały miesiąc nikogo tu nie widziałem... Do dzisiaj. - Powoli ściszał głos. Można byłoby powiedzieć, że z charakteru próbował być tajemniczy, jednak z wyglądu bardziej mu się to udawało. W blasku księżyca jedynie mogłaś zobaczyć jego wzrost, zarys ubrań i to że grzywka spadała mu na oczy, przez co wcale nie było ich widać. - Może, żeby nie było to aż tak podejrzane to przestawię się. - Staną w miejscu - Nazywam się dołeczek i mam dwadzieścia dwa lata - Zrobiłaś grymaśną minę zastanawiając się czemu nie podał prawdziwego imienia. Nie ruszając się ani kroku ty również zaczęłaś.
- Mam na imię ______, pochodzę z Polski i mam dwadzieścia jeden lat. - Wysłałaś mu przyjazny uśmiech który chłopak odwzajemnił. Na jego policzkach pojawiły się malutkie dziurki i już wiedziałaś czemu się tak nazwał. Azjata wyciągnął przed siebie - w kierunku twojego ciała - dłoń.
- Co? - spytałaś nie wiedząc o co mu chodzi. Ciemnooki ponownie się uśmiechnął i nachylając się ku tobie złapał twoją rękę. Położył jej na swojej, następnie składając na jej zewnętrznej stronie nieśmiały lecz czuły całus. Pan Dołeczek znów zaczął iść, a ty tuż za nim. Szliście w ciszy delektując się szumem królestwa Neptuna. Zaczęłaś cicho pomrukiwać znaną ci już tak dobrze piosenkę z dzieciństwa. Rozglądałaś się naokoło siebie, nie przestając mruczeć. Zauważyłaś, że chłopak ci się przygląda, ale nie dlatego, że ujrzałaś jego wzrok - po prostu to poczułaś. Przestałaś.
- Proszę, nuć dalej - Jego melodyjny głos wydobył się z gardła. Zrobiłaś tak jak chciał.
Byłaś ciekawa która godzina już jest, jednak nie wyjęłaś telefonu, bo pomyślałaś, że byłoby to niegrzeczne w jego obecności. Doszliście do końca ścieżki, a waszym oczom ukazała się piękna plaża. Na chwilę przystaliście. Wzięłaś głęboki wdech, twoja klatka spokojnie unosiła się i opadała. Spojrzałaś na chłopaka zza długich włosów. Nie miałaś odwagi spojrzeć na niego odważnie, tak żeby to zobaczył. Wydawało ci się, że gałki pokryły powieki.
- Zejdziemy? - Upewniłaś się. Azjata słysząc twój głos spojrzał na ciebie i pokazując swój rząd zębów pokiwał energicznie głową. Idąc przed nim złapałaś się poręczy i ostrożnie zeskakiwałaś po dwa schodki. Kiedy byłaś już na dole zauważyłaś, że Dołeczek wciąż stoi na samej górze. Spojrzałaś na jego dłoń, która delikatnie wodziła po metalowej rurze. Pierwszy krok ze schodów postawił bardzo niepewnie. Gdy znajdował się w połowie zaczął odważnie podskakiwać w dół i na samym ich końcu zahaczył nogą o wyższy stopień. Zerwałaś się jak najszybciej, aby przypadkiem nie spotkał się z piaskiem.
- Wszystko w porządku? - Spytałaś.
- Tak, okej. Dzięki - Jego kąciki ust poszły do góry, a on starannie poprawił koszulę.
Usiedliście blisko brzegu, tak aby wasze gołe stopy otulała zimna, lecz przyjemna morska woda. Ludzi wokół was było można na palcach jednej ręki zliczyć - były tylko dwie pary.
- Więc... co jest twoją pasją? - Dopytywałam. Miałam ochotę go poznać.
- Taniec - Wraz z jego odpowiedzią na jego twarz wkradł się przyjemny uśmiech, aż sama musiałaś zrobić to samo. - A twoją?
- Nie wiem... nadal szukam, próbuję wszystkiego czego się da.
- Musi być coś co będzie sprawiać ci przyjemność - pocieszył. Spojrzałaś na niego i jak zawsze nie mogłaś dostrzec jego gałek. Postrzępiona lekko grzywka uniemożliwiała ci to co od początku chciałaś zobaczyć. Poczułaś w swoich spodniach wibracje, a chwilę później usłyszałaś cichą melodyjkę. Wyjęłaś komórkę z kieszeni.
- Przepraszam, to budzik.
- Czemu nie pośpisz na wakacjach? W końcu masz czas wolny. - Zagadnął.
- Wyznaczyłam sobie cel, a mianowicie jest nim poranne bieganie. Niestety muszę już iść. - Wypowiadając ostatnie zdanie wstałaś z piasku, otrzepałaś spodnie na pupie i zwróciłaś się do nowego kolegi. - Miłego dnia. - Powiedziałaś ciepło i odwróciłaś się chcąc wrócić do hotelu.
- Poczekaj - Usłyszałaś jego głos. Odwróciłaś głowę w prawo, aby pokazać że usłyszałaś. - Zobaczymy się jeszcze? - spytał z nadzieją w głosie.
- Mam taką nadzieję - Odpowiedziałaś wesoło i opuściłaś swojego towarzysza.
Idąc hotelowym korytarzem i zmierzając do pokoju numer pięćdziesiąt dwa natchnęłaś się na niedawno poznaną sąsiadkę.
- Gdzie ty byłaś? Nie widziałam cię jak wchodziłaś tu na noc. - Spytała zmartwiona japonka.
- Zapotrzebowanie na czyste powietrze, nocny spacer.
- Och, to dobrze, bo już się martwiłam. - Odpowiedziała z ulgą.
- Nie martw się o mnie, lecę bo jestem na prawdę zmęczona.
- Miłych snów. - Posłała ci przyjaznego buziaka.
Kiedy tylko weszłaś do pomieszczenia, umyłaś zęby i rzuciłaś się na wygodne łóżko, by odlecieć w błogi sen.
Tego samego dnia, troszkę wcześniejszej pory ponownie wybrałaś się na nocną przechadzkę. Wychodząc natchnęłaś się na koleżankę i znów poinformowałaś ją o tym samym. Powiedziałaś jej, że to jedynie spacer, ale w głębi duszy, nikomu nie mówiąc chciałaś znów spotkać Pana Dołeczka. Chciałaś poznać jego imię i inne rzeczy z nim związane. Zauroczył cię. Chodziłaś już pełną godzinę w przód i w tył wyczekując wcześniej wspominającego chłopaka. W twojej głowie pojawiły się obawy, że tego zmroku już nie przyjdzie.
- ______? - Usłyszałaś cichą, niepewną barwę. Odwróciłaś się w ekspresowym tempie. Zobaczyłaś go. Stał jakieś trzy metry od ciebie. Podeszłaś do niego, ubrany w czarne rurki z niższym stanem, buraczkowy sweterek opinał jego - jak się domyślałaś - dobrze zbudowany brzuch. Nadgarstki zdobiły przeróżne bransoletki, a w dłoniach trzymał żółtego tulipana. Aż w oku zakręciła ci się łezka.
- Chciałabym powiedzieć twoje imię, ale tak się składa, że go nie znam. - Zachichotałaś.
- Yixing, ale możesz mówić na mnie Lay.
- A więc drogi Yixing'u, czekałam na ciebie. - Powiedziałaś nieco ciszej. Zobaczyłaś jego lekko wygięte usta.
- Byłbym zapomniał! To dla ciebie. - Podał niepewnie w twoją stronę. Przyjęłaś go. Przybliżyłaś się i chwytając w dłonie jego twarz ucałowałaś policzek w celu podziękowania. - Moglibyśmy iść na plażę?
- Nie ma problemu. - Chwyciłaś go pod rękę i wolnym krokiem powędrowaliście w stronę akwenu. Zajęliście miejsce tam gdzie poprzednio, coś cię niepokoiło.Chłopak znów miał problem z zejściem po schodach, nie wiedziałaś co się dzieje.
- Ym... Lay, mogłabym cię o coś spytać? - Chińczyk pokiwał głową na znak, że nie ma nic przeciwko. - Czemu tak dziwnie schodzisz po schodach i tak ostrożnie chodzisz po ziemi? - Spytałaś niepewnie. Nie wiedziałaś, czy mogłoby to go urazić.
- Widzisz... - Ciężko westchnął. - Podaj mi dłoń - wykonałam jego prośbę - i obiecaj, że to co ci teraz powiem nie wpłynie na to jak mnie postrzegasz, ok?
- Dobrze. - Twoje źrenice jeszcze bardziej się rozszerzyły i jak nigdy skupiłaś całą swoją uwagę jedynie na chłopaku.
- W sumie to lepiej jak zobaczysz, odgarnij mi grzywkę. - Zrobiłaś to co powiedział. Uniosłaś ostrożnie dłonie, które w tym momencie całe drżały. Nie wiedziałaś czego się spodziewać. Zimnymi rękoma dotknęłaś jego czoła i nie śpiesząc się odgarnęłaś włosy z oczu. Lewe oko było tak jakby za mgłą, a prawego wcale nie było. Zszokowało cię to. Od razu cofnęłaś śródręcze.
- Proszę nie uciekaj - Powiedział błagalnym tonem. Pomimo tego, że się tego wystraszyłaś, nawet na myśl ci nie przyszło by uciec.
- Nawet nie chcę. - Odpowiedziałaś i zobaczyłaś ulgę na twarzy chińczyka.
- ______, mam pytanko.
- Hmm?
- Czy, czy mógłbym dotknąć twojej buzi? - Spytał. - Tak bym lepiej mógł sobie ciebie wyobrazić - szybko dodał. - Nie odpowiedziałaś, wzięłaś jego ręce i naprowadziłaś na swoją twarz.
Azjata zaczął od twoich ust, jego szczupłe palce wodziły po dolnej, a następnie po górnej wardze, chwilę później znalazł się na nosie. Poczułaś zapach kremu do rąk. Jego dłonie opadły na twe policzki i robiły małe kułka. Zamknęłaś oczy. Ręce zaczęły dotykać powiek i czoła. Na końcu złapał za twe włosy - od nasady - i powoli zjeżdżał w dół do żeber - miałaś długie włosy.
Jakieś dwie godziny po tym wciąż rozmawialiście, dowiedziałaś się o nim wielu ciekawych rzeczy. Przez te chwile zdałaś sobie sprawę, że Lay jest bardzo optymistycznie nastawiony na świat. Wreszcie zapadła cisza. Poczułaś jego dotyk na swojej dłoni, którą chwilę później złapał i podniósł na wysokość swej twarzy. Przybliżył ją do ust i pocałował jej wewnętrzną stronę. Nie był to sekundowy buziak, ten całus trwał kilka dobrych minut.
- Nie wiem jak to zrobiłaś, ale znając cię zaledwie dwa dni sprawiłaś, że moje serce zaczęło szybciej bić. a to, że nie uciekłaś widząc to jaki jestem... - tutaj zrobił duży wdech - przekonałaś mnie, że nie jesteś byle tam jakąś dziewczyną. Usiadł na przeciwko ciebie, rozprostował kolana tak, że siedziałaś mu pomiędzy nogami. Zdjęłaś z jego głowy full cap, aby móc zetknąć się z jego jedwabistą czupryną.
- Dla mnie zawsze będziesz wyjątkowy. - Szepnęłaś przybliżając się do jego ucha by następnie oprzeć się swoim czołem o jego ramie. Niech tak pozostanie do końca życia.
Przepraszam, że z Lay'a zrobiłam "kalekę". :C Mam nadzieję, że się podobało. <3
~RIN
Boski *_*
OdpowiedzUsuńWcale nie zrobiłaś z Lay'a kaleki,tylko bardzo słodkiego chłopaka,w którym od pierwszego zdania się zakochałam <3 ;)
Po prostu uwielbiam Twoje scenariusze i oby więcej takich Rinnie <3 ;)
Powodzenia w pisaniu! ;) xoxo ;* ;)
www.exo-imagines-polska.blogspot.com
Cieszę się, że podobają ci się moje wypociny. ^^ Ja również uwielbiam czytać twoje <3 /Rin
UsuńJakie piękne *.* Hwaiting !
Usuń♥
OdpowiedzUsuńPłaczę tak bardzo :AAAAAAAAAAA: Nie mam komentarza. To było kochane i w ogóle łał i podziw \(T∇T)/
OdpowiedzUsuńJeeeej <3
OdpowiedzUsuń*.*
^.^
Jejka jejka *.* rozpłynęłam sie w słodyczy ~*w*~ Lay taki slodziak <3
OdpowiedzUsuń