poniedziałek, 31 marca 2014

J-Hope - (nie)udana randka

   Scenariusz dla Ravi. Czekam na wasze opinie~ Nie wiem czy w Korei są lekcje wosu, ale u mnie są. xd Kurcze... piszę za krótkie scenariusze. T.T

CZYTASZ = KOMENTUJESZ




      Z wielkim niezadowoleniem pokonywałaś drogę do szkoły. Zasunęłaś jak najwyżej suwak kurtki czując wpadający śnieg na swoim dekolcie. Ferie się skończyły i zaczął się nowy semestr. Ścisnęłaś sznurek worka w której były buty na zmianę, poczułaś zmarznięte kończyny. Kilka minut później, gdy wchodziłaś do szatni otrzepałaś kozaki z błota tupiąc energicznie w podłogę. Otworzyłaś szafkę, którą dzieliłaś z koleżanką z klasy i chwytając torbę opuściłaś pomieszczenie, w tym samym momencie minęłaś nową twarz, która wchodziła do tej samej przebieralni. Czyżbyś miała w klasie nowego ucznia?

       Po trzech godzinach siedziałaś szczęśliwie na lekcji religii. To było jedyne czterdzieści pięć minut przez które mogłaś odpocząć. Zajmowałaś drewnianą ławkę pod ścianą opierając się o nią plecami. Spojrzałaś na panią katechetkę, która emocjonalnie tłumaczyła coś klasie. Ty jednak nie wiedziałaś o co chodzi zawdzięczając to słuchawce zawieszonej w twoim lewym uchu. Z ciekawością rozglądałaś się po klasie. Siedziałaś gdzieś w trzecim rzędzie, które ułatwiało ci na wszystko spoglądać. W pierwszym, środkowym szeregu spoczywał nieciekawy chłopak. Jego ciemnie, lekko przetłuszczone włosy wchodziły uporczywie do oczu, które co chwila poprawiał. Ciemnie spodnie były zbyt luźne, a on sam błądził myślami w obłokach. Centralnie przed tobą, tuż pod oknem siedziała ruda dziewczyna zajęta spoglądaniem w lusterko i od czasu do czasu poprawiając włosy. Siedzący po twojej lewej młodzieniec kreślił krzyżyki i kółka w zeszycie co chwila spoglądając na zegarek wiszący na blado-niebieskich ścianach. Przeniosłaś wzrok na ostatnią ławę. Spostrzegłaś nową twarz, którą mijałaś rano. Oparty łokciem o blat podtrzymywał swoją głowę. Miał zamknięte oczy, wyglądało na to, że spał. Korzystając z okazji nie spuściłaś z niego wzroku, a wręcz przeciwnie, wszystkiemu z dokładnością się przyglądałaś. Czarne kosmyki włosów opadały na czoło, jego twarz była bardzo smukła. Pomimo większej odległości dopatrzyłaś się srebrnego łańcuszka na jego szyi. Ubrany był w kruczoczarną bluzę z dużym kapturem, na nogach szare dresy i do tego buty z nike. Obok jego plecaka leżał full cap. Pani katechetka nawet nie zauważyła, że Jung HoSeok - dowiedziałaś się o jego imieniu przy sprawdzaniu listy - sobie po prostu kima.
- To wszystko na dziś. Spakujcie się i poczekajcie na dzwonek. - Twoje źrenice znów pokierowały się w stronę ciemnookiego. Nie obudził się pomimo dużego hałasu wywołanego przez klasę.
- Niech go ktoś obudzi. - Zasugerował kolega siedzący dwie ławki dalej. Czekałaś aż ktoś się odezwie, lecz nadaremno.
- Księżniczko, wstajemy! - Rzuciłaś żartobliwie do koreańczyka. Nie podziałało - Ziemia do j-hope'a! - Wykrzyczałaś.
- ____, nie drzyj się tak! - Upomniała cię nauczycielka.Chłopak wreszcie się obudził, wyglądał słodko z lekko sklejonymi oczyma. Spoglądał na ciebie i gdy skrzyżowały się wasze oczy posłał ci szczery uśmiech. Ty z kamienną twarzą odwróciłaś się do niego plecami. Dopiero później zorientowałaś się, że jego gest był skierowany do twojej osoby.

      Pomachałaś energicznie ręką do koleżanek w celu ostatniego pożegnania się. One musiały iść na zajęcia dodatkowe, dlatego dziś do domu wracałaś sama. Pomimo tego, że mieszkałaś blisko szkoły dziś postanowiłaś podjechać dwa przystanki.  Na dłonie nałożyłaś rękawiczki i opuściłaś budynek. Po dojściu na przystanek spotkałaś nowego kolegę z klasy. Siedział na ławce opatulony szarym szalem. Po sprawdzeniu o której przyjeżdża twój autobus odsunęłaś się widząc, że J-hope się tobie przygląda.
 Przyjechał autobus, wraz z ciemnowłosym wsiadłaś do pojazdu. Usiedliście na przeciw siebie - nie wiesz czy to zamierzone czy czysty przypadek - nie traciliście kontaktu wzrokowego. Przez cały czas jego brązowe tęczówki spotykały się z twoimi. Kiedy jedno przyłapało na tym drugiego, obojgu z was wzrok uciekał w stronę szyby. Jakoś była ona bardzo interesująca.

     Po kilku tygodniach chłopak zaaklimatyzował się w waszym środowisku. Zdążyłaś go w miarę poznać na lekcji wosu, dzięki profesorowi, który go do ciebie przesiadł. Był czwartek. Jak na środek zimy pogoda była nienaganna. Właśnie trwała przerwa by po niej nastąpiła ostatnia lekcja. Stałaś pod ścianą popychając trampkiem leżącą na podłodze kulkę papieru. Żałowałaś, że nie zapisałaś się na projekt jak swoje rówieśniczki, bo w tym momencie byłabyś z nimi, a nie stała sama jak palec. Owszem, miałaś znajomych, ale nie czułaś się wśród nich tak dobrze jak we własnym otoczeniu.
     W pewnym momencie zorientowałaś się, że HoSeok idzie w twoim kierunku - miałaś taką nadzieję - bo jednak twoja trzeźwa podświadomość powtarzała ci, że za chwilę cię wyminie. NIC Z TYCH RZECZY!
- Hej. - Powiedział nieśmiało.
- Cześć
- Jak ci mija dzisiejszy dzień? - zapytał głupio.
- A jak ma mijać? Tak jak zawsze, nudno. - odpowiedziałaś z wyraźnym rozbawieniem.
- Ej _____.
- Hmm? - machnęłaś głową do góry, aby pokazać, że słuchasz.
- Chciałabyś wybrać się gdzieś ze mną jutro? - widocznie się zawahał czy powiedzieć to na głos. Musiałaś w szybkim tempie przetworzyć całą jego wypowiedź. Kiedy już to do ciebie dotarło, miałaś ochotę wykrzyczeć mu to prosto w ucho.
- Jasne - odrzekłaś z nieprawdopodobnym spokojem, gdy w środku twojego ciała trwała "burza" szczęścia. Nie chciałaś sobie zrobić obciachu, więc powędrowałaś do łazienki. Zamknęłaś się w kabinie i zaczęłaś robić ruch obiema rękami jak to ma się w zwyczaju przy mówieniu "jeeeest!~". Strasznie się cieszyłaś.
       Piątkowe południe minęło ci przyjemnie, z J-hope'm przez wszystkie lekcje wymieniałaś się głupimi - przez ciebie - i uroczymi - przez niego - uśmiechami. Jedyne na co odważyłaś się powiedzieć było "cześć" gdy mijaliście się w szatni.

      Siedziałaś na krześle z kilkoma bluzkami, które leżały na twoich nogach. Nie chciałaś ubierać się zbyt elegancko, bo bałaś się tego, że wyglądałabyś jak debil. Ale też nie chciałaś zakładać zwykłego, białego t-shirt'u i przetartych spodni. Wiedziałaś jedno...
Musiałaś znaleźć złoty środek.
Po wpatrywaniu się w te wszystkie szmatki postanowiłaś założyć szarą bluzkę, z troszeczkę głębszym dekoltem i jakiś nadrukiem, na nogi założyć czarne, opinające rurki. Spojrzałaś na termometr, z tego wszystkiego zapomniałaś jaka jest teraz pora roku, bo przecież i tak będziesz musiała nałożyć na to swoją pikowaną kurtkę. Spojrzałaś na zegar, miałaś jeszcze trzy minuty do wyjścia. Umówiłaś się z ciemnookim przy niewielkim sklepie na twojej dzielnicy o 18:00. Dochodziłaś tam w dziesięć minut.
Założyłaś czarne buty do kostki, wcześniej wspominaną kurtkę i wyszłaś z domu, zaraz po pożegnaniu się z rodzicami. Tak jak myślałaś, na miejscu byłaś po około ośmiu minutach. Hoseok'a jeszcze nie było i pomimo tego, że nie lubiłaś jak ktoś się spóźnia to on miał jeszcze chwilę na pojawienie się. W twojej głowie bez końca szalały pytania takie jak; jak mam go przywitać? Gdzie pójdziemy? Czy odpowiednio się ubrałam?
Z całego tego przemyślenia tych wszystkich spraw nie połapałaś się, że koreańczyk stoi już przy tobie. Chciałaś się przywitać, ale nie wiedziałaś jak. Bardzo się stresowałaś.
Postanowiłaś pomachać ręką i posłać mu uśmiech, żeby zobaczył, że go zauważyłaś.
- Hej - Odpowiedział całkiem pewny siebie dopóki nie wyciągnął ręki i nie chwycił cię nią lekko po to, abyś się do niego przybliżyła. Jego chłodne usta zetknęły się z twym czerwonym od zimna policzkiem. Jego dłonie dotykając cię lekko się trzęsły ukazując zmarznięcie lub zdenerwowanie.
- To dla ciebie -  Drugą ręką podał ci pudełko, które w środku najprawdopodobniej miało czekoladki.
- Dziękuje.
- Idziemy? - Rzekł szarmancko zginając rękę i wystawiając bardziej łokieć, abyś mogła wsadzić przedramię w wolne miejsce. Na razie było dobrze.

      Aby dotrzeć w miejsce, które chciał cię zaprowadzić najwidoczniej trzeba było jechać autobusem. Jak na zamówienie wieczór tej zimy był przyjemny. Nie było wiatru, jedynie płatki śniegu spadały z nieba. W pojeździe było mało osób, dlatego zajęliście miejsca gdzieś na końcu. Siedziałaś przy oknie, a J-Hope od wyjścia, stykaliście się kolanami.
- Nie przeszkadza ci cisza? - Zagadnął. Odwróciłaś wzrok od widoków za szybą, aby spojrzeć na niego.
- Absolutnie, jeszcze mamy czas, żeby porozmawiać. - Wygięłaś usta w półuśmiechu, żeby pokazać, że ci to nie przeszkadza. To prawda, że  w tym momencie nie rozmawialiście, ale to ci nie zawadzało w całym wyjściu.
- Chodź - Chłopak zwinnie złapał cię za rękę, abyś za nim podążyła do wyjścia.
Nie kryłaś swojego zdziwienia gdy wysiedliście na dosłownym zadupiu. Tak, masz racje, tu nie ma nic. Kompletna pipidówa. Rozglądałaś się wokół własnej osi, ale rejestrowałaś jedynie ciemność. Na tej ulicy była zaledwie jedna lampa, która dawała jakąś iluminację. HoSeok chwycił twe przed ramie i pociągnął za sobą. Pod wpływem nagłej siły o mały włos nie pocałowałabyś ziemi, na szczęście tyko przechyliłaś się gwałtownie na przód.
- O jezu! Przepraszam. Nie chciałem! - Zaczął tłumaczyć ze skruchą. Zaśmiałaś się na wyraz jego twarzy, który pokazywał zagubienie.
- Nic się nie stało. - zachichotałaś. - Wypadek, zdarza się. Podążam za tobą. - Zrywałaś boki nawet nie wiesz z czego. Szliście w nieznaną ci stronę zatapiając buty w śniegu. Po jakimś czasie, nawet nie wiesz jakim stanęliście przed budynkiem, który wyglądał na opuszczony.
- Ym... co to jest? - Zapytałaś z lekkim przerażeniem w oczach.
- Zobaczysz - Pewnie chciał zabrzmieć tajemniczo, lecz ty jeszcze bardziej się przestraszyłaś. Co tam do cholery jest! Oboje doszliście do drewnianych drzwi.
- Ty pierwsza - Powiedział.
- Przecież widzisz, że się boję. - Odpowiedziałaś z obawą w głosie.
- No idź, nie zachowuj się jak małe dziecko. - Dał ci kuksańca w bok. Przewróciłaś oczami z irytacji i pociągnęłaś klamkę. Ku twojemu zdziwieniu okazał się być to mały lokal, który wyglądał jak bar. Weszłaś do środka, a zaraz za tobą J-Hope.
- Dzielna dziewczynka - Pochwalił cię i najwyraźniej miał z tego niezły ubaw. Prychnęłaś pod nosem mówiąc ciche "weź". Podeszliście do wolnego stolika i zajęliście miejsce na przeciwko siebie. Chwilę później podeszła do was kelnerka wręczając menu.
- Co byś chciała? - Spytał z grzecznością w głosie. Nie chciałaś mu odpowiadać, więc postanowiłaś chwilę się powygłupiać. Zakryłaś swoją twarz kartą, aby ten nie widział twojego uśmieszku. - Oj no przestań... nie chciałem, żebyś się bała. - Wyjaśnił ciągnąc jadłospis na stół w celu odsłonięcia twojej buzi. Nie dałaś mu za wygraną, wychyliłaś głowę zza papieru i wytchnęłaś mu język. Usłyszałaś ciche westchnięcie z rozbawieniem.
- Gejang proszę. - Ustąpiłaś mu.
  HoSeok miał bardzo specyficzny charakter i jak na randkę z dziewczyną, którą zaprosił zachowywał się na prawdę dziwnie. Wtedy kiedy powinien być miły i romantyczny on po prostu stroił sobie z ciebie żarty, zgryźliwość była w każdej sekundzie jego postępowania. Pomijając tą rzecz był lekko arogancki i aż za bardzo sarkastyczny. Ma wielkie szczęście, że właśnie siedzisz przed nim ty, bo każda inna dziewczyna miałaby go dosyć i na dodatek ochlapała go wodą stojącą na waszym stoliku. Na jego korzyść, w codziennym życiu było dużo mężczyzn, bo jak się składa jest ich więcej w rodzinie od kobiet. Byłaś przyzwyczajona od ich chamskich zdań i beznadziejnych zachowań. Mogłaś powiedzieć jedno. Byli gorsi niż płaczące bachory. Koreańczyk ciągle rzucał sarkazmami o tym, żebyś tyle nie jadła i inne głupie teksty, jednak ty odpowiadałaś mu tym samym. Na sam koniec randki - jak się okazało twój dzisiejszy partner zapomniał gotówki i był skazany na ciebie. Nie było to dla ciebie problemem, ale to, że nie przeprosił za swoje całe zachowanie nawet z grzeczności było czymś chamskim.
- Ej gruba - Odezwał się z ironią, spojrzałaś do tyłu, bo chłopak podążał za tobą.
- Co? - Odpowiedziałaś niezbyt miłym głosem, ale chyba nawet tego nie zauważył.
- Jajco! Haha.

      Doszliście na przystanek, kipiąc złością kazałaś sprawdzić za ile macie autobus. Chłopak podszedł do rozkładu, a ty coraz ciaśniej wiązałaś szalik oplatający twą szyję. Było zimniej niż dwie godziny wcześniej, a do tego twoje nastawienie o godzinie osiemnastej było bardziej optymistyczne niż teraz o dwudziestej. Nie sypał śnieg, ale za to wiał porywisty wiatr, który szarpał twoimi włosami na każde możliwe strony zasłaniając ci przy tym oczy. Wypuściłaś głośno powietrze z ust myśląc nadaremno, że cała irytacja opuści twój organizm.
- ______ - Odezwał się dosyć niepewnie. Skierowałaś swoje tęczówki na jego twarz. - Musimy tu czekać godzinę.
- Nie ma sprawy - skłamałaś, żeby jako jedyna osoba z tego towarzystwa wyglądała na osobę z dobrymi manierami. Jednak, co cię to obchodziło. - Nie! Nie jest dobrze! Na samym początku tego spotkania było fajnie, starałeś się i chciałeś mnie zaskoczyć, ale po tym jak już zajęliśmy tam miejsca to po prostu to olałeś i zacząłeś zachowywać się jak świnia. Nie obchodziło cię nic tylko dobra zabawa. Zaprosiłeś mnie tu żeby się ze mnie pośmiać? - Cały gniew zaczął z ciebie wychodzić, z każdym kolejnym słowem stawałaś się lżejsza. Chciałaś aby miał świadomość tego jak się zachował, bo to było coś nieprawdopodobnego. - Ja rozumiem.. to jest twój charakter, ja też lubię rzucać sarkazmami, robić sobie jaja ze znajomymi, nie przeszkadzało mi to, że zapłaciłam. - Zrobiłaś pauzę na zaczerpnięcie większego oddechu. - Jednak najbardziej w tym wszystkim wkurwiło mnie to, że nawet nie usłyszałam z twoich ust "dziękuje" a tylko "ej gruba". Szczerze to cię bardzo lubię, podobasz mi się i pod wyglądem zewnętrznym i wewnętrznym, tylko nad tym drugim musisz zapanować. Jesteś miły i zabawny, nigdy nie byłam w podobnym miejscu jak tu, ale na miłość boską, błagam cię, abyś się opamiętał. - Kiedy mówiłaś swoje przemówienie stałaś bokiem do brązowookiego, nie miałaś odwagi, żeby patrzeć mu w oczy. Wreszcie stanęłaś przed nim, chłopak stał niedaleko ciebie, jednak głowę miał spuszczoną. Myślał. Podeszłaś do niego i chwytając jego brodę pociągnęłaś ją w górę. Zauważyłaś, że jego oczy były lekko zwilżone, chyba za bardzo wziął sobie to do serca.
- Och... J-Hope ja nie... chciałam aż tak dobitnie ci tego powiedzieć... eh... przepraszam - Powiedziałaś, nie bardzo wiedząc czy w ogóle powinnaś coś mówić. Wypuściłaś powietrze naprowadzając swoją parę na niego. Jego dolna warga - na której teraz skupiłaś się najbardziej - lekko się trzęsła. Miałaś w tej chwili taką ochotę go pocałować, ale coś w głębi serca zakazało ci tego. Chwilę później odsunęłaś się od niego i zakrywając się powoli za włosami, musiałaś oblizać swe usta. Pomimo jego zachowania zaczynałaś darzyć go jakimś uczuciem. Resztę czasu na czekanie na transport przestaliście w ciszy. On bojąc się odezwać, ty nie wiedząc co powiedzieć.
 Na przystanku na którym miałaś wysiadać, HoSeok chciał iść za tobą. Popchnęłaś leciutko jego klatkę piersiową ponownie na krzesełko dając do zrozumienia, żeby za tobą nie szedł.
- Jedz do domu, późno już - Rzekłaś opiekuńczo. Wiedziałaś, że azjata mieszkał kilka przystanków stąd. Wracając do domu nie zrobiłaś nic innego jak położenie się do łóżka i myśleniu nad jutrzejszym dniem. Co miałaś zrobić?

      Oczekiwana sobota nareszcie się zaczęła, z samego rana zadzwoniła do ciebie przyjaciółka, która była bardzo zainteresowana wczorajszym wieczorem. Opowiedziałaś jej o całej sytuacji myśląc, że na koniec doradzi ci co masz zrobić, lecz na twoje nieszczęście ona też nie wiedziała.
 Robiąc cotygodniowe porządki w pokoju naszło cię olśnienie. Włączyłaś pośpiesznie komputer i po uruchomieniu zalogowałaś się na facebook'a. Pośpiesznie wystukałaś "Jung Ho Seok" w swoich znajomych i napisałaś do niego na czacie. Nie był dostępny, ale wiedziałaś, że zdąży zobaczyć wiadomość przed szesnastą. W tej informacji napisałaś też, że musisz z nim coś wyjaśnić. Musiał przyjść.
 Po południu czekałaś już przed bramą waszej szkoły. Nie miałaś pojęcia gdzie się z nim umówić, więc wybrałaś ten budynek. Punktualnie, odważnym krokiem chłopak wyszedł zza rogu. Jednak napotykając twoje spojrzenie jakby od razu gdzieś je zgubił. Ostrożnie podszedł, nie wiedząc czego ma się po tobie spodziewać. J-Hope ubrany był w czarne buty do kostki, szary dres i czarną kurtkę z której wystawały sznurki od bluzy plus kaptur na głowie, z którego wystawała grzywka. Postanowiłaś iść na żywioł. W obie dłonie chwyciłaś białe sznureczki i przybliżyłaś się do chłopaka dając krótkiego, lecz słodkiego buziaka. Na twój ruch chłopak wyraźnie był zaskoczony, ale chwile potem jego kąciki ust niby niezauważalnie podniosły się ku górze.
- Masz szczęście, że masz coś w sobie co mnie tak bardzo kręci. Co powiesz na drugą randkę?
- A... A... Ale przecież ty..ty byłaś na mnie wczoraj z..zła. - Powiedział ze smutkiem, a w głowie miał nieporządek od twoich słów. Wczoraj się na niego wydarłaś, a dziś całujesz. Gdzie tu sens? To zdanie szalało po jego rozmyśleniach. Nie myśląc za długo chwycił twą rękę i szybkim krokiem zmierzył tak jak wczoraj do autobusu. W połowie drogi zobaczył, że własnie ten którym chciał jechać jest już przy przystanku więc od razu pobiegł ciągnąc za sobą ciebie. Z tego całego pośpiechu, kiedy już zajęliście miejsca nie wiedziałaś jakim numerem autobusu jedziecie. Dzisiejszą całą jazdę zawzięcie rozmawialiście, gdyby nie J-Hope to nie wysiadłabyś na przystanku, na którym powinnaś. Wyszłaś z pojazdu w tym samym miejscu co wczoraj.
- Cooo?! Nieee... - Przeciągnęłaś w żarcie.
- Nie martw się teraz mam gotówkę! - Pomachał ci energicznie portfelem przed twarzą po czym złapał twoją dłoń.  Ta randka zapowiadała się ciekawiej. 

~Rin

8 komentarzy:

  1. CUDOWNE *.* czekam na następne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Matko boska dziękuje bardzo ~~~ Kocham Cię po prostu ^^
    /Ravi nie jestem Ravioli xd

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne!! Uwielbiam czytać wasze scenariusze :) Mogłabym poprosić o jeden z Baekhyun'em z EXO?
    |Juno

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi to słyszeć, ale chciałabym razem z Lin Young skończyć naszą listę zamówień, więc proszę, żebyś się wstrzymała. :D

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  5. Już wczoraj udało mi się przeczytać scenariusz, lecz niestety byłam na telefonie i zbytnio nie miałam możliwości skomentowania. Ale robię to dzisiaj. Już na samym początku zaznacze, że z łatwością udało mi się wczuć w bohaterkę i dane sytuacje. Były po prostu takie zwykłe, codzienne... Czyli to co najbardziej lubię. :)
    Samo zachowanie J-Hope było takie typowo na poziomie gimnazjalisty Pierwsza randka naprawdę mnie odrzuciła, ale tak jak bohaterka nie potrafiłabym się na niego gniewać. Skubany ma swój urok. :D
    Życzę weny~ <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję Ci za linka,Rinnie <3 ;)
    No więc tak...
    J-Hope zawsze był moim ulubieńcem w BTS (patrząc na zdjęcie dodane do scenariusza,można łatwo stwierdzić,dlaczego xD),ale tym razem po prostu poryczałam się,że on może gdzieś tam ma dziewczynę...Może to głupie,ale no też bym chciała być przez niego zabrana na randkę,jak tutaj <3 ;)
    Poruszyłaś moje marzenia,Rinnie.
    Dziękuję,kochana ;* ;)

    www.exo-imagines-polska.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj Hoseok, Hoseok, wiele można przejebać sobie, ale żeby aż tak? XD Wszystko co dobre kiedyś się kończy, miało być tak pięknie, jak w bajce, a ten sprowadził nas tu do niemiłej rzeczywistości. Podziwiam za cierpliwość, naprawdę. XD Z drugiej strony, też bym mu chyba dała drugą szansę, chociażby ze względu na jego znaczącą reakcję po tym głośnym kazaniu, które otrzymał. Skoro się przejął, to może jednak chciałby naprawić błędy, tylko trzeba mu pokazać, że tę szansę ma.
    Zakończenie fajne, tym razem ma pieniądze, okej, ale żeby pamiętał o nieco bardziej wyrafinowanym zachowaniu. XD
    Bardzo fajny scenariusz, spodobał mi się, jak większość przez was pisanych. :D
    Powodzenia w dalszym spełnianiu się w pisaniu! ^^

    OdpowiedzUsuń