niedziela, 2 lutego 2014

U-Kwon -Opiekuńczy, troskliwy, odpowiedzialny

No to po ciężkich próbach scenariusz właśnie został skończony ^.^ To jest trzeci raz odkąd zaczynam go pisać, zawsze coś stawało mi na drodze, no ale co tu dużo mówić scenariusz napisany dla Jogody ♥ no i obiecałam, opowiadanie również z małą dedykacją dla Lulu ^.^  Miłego czytania ;) troszkę się rozpisałam,ale mam nadzieje, że was to nie zniechęci.


Dzisiejszego ranka obudził mnie głośny dźwięk tłukącego się wazonu, podniosłam się ostrożnie otwierając oczy i przecierając je dłońmi. Powoli przesunęłam się na krawędź łóżka zakładając na swoje stopy miękkie, niebieskie bamboszki. Przerażona zastanawiałam się kto może być jeszcze w moim domu. Od zawsze mieszkałam tu sama, ponieważ gdy tylko byłam pełnoletnia wyprowadziłam się z rodzinnego kraju, podążając za marzeniami i wyjazdem do Azji. Od jakiegoś czasu byłam zainteresowana tym krajem, a wiązało się to z zostawieniem daleko ode mnie bliskich mi osób. Nie czułam się osamotniona zawsze gdy coś mnie dręczyło dzwoniłam do mamy i mówiłam jej o wszystkim. No, ale wracając do tematu co ja teraz zrobię? Podniosłam się z posłania i na palcach jak najciszej potrafiłam podeszłam do drzwi przyciskając w dół bezszelestnie klamkę. Delikatnie je otworzyłam zostawiając mały otwór idealny do zobaczenia czy ktoś nie czai się za rogiem. Po chwili moje uszy znowu usłyszały uderzenie o podłogę czymś szklanym co wiązało się z kolejnym potłuczeniem. Rozejrzałam się po sypialni i na nocnej półce dorwałam lampkę, wyłączając ją z kontaktu i chwytając mocno w obie ręce. Nie byłam głupia i przed tym jak miałam stanąć oko w oko z nieproszonym gościem pierw musiałam zadzwonić po jakąś pomoc. Niestety telefon znajdował się bodajże trzy metry od pomieszczenia w którym obecnie byłam. Ciężko by było zostać nie zauważoną, chyba, że .. chyba, że napastnik jest w pokoju obok i ma tylko lekko uchylone drzwi. *To mogłoby się udać i tak pewnie zginę, a lepiej, żeby go chociaż zamknęli* moje myśli nie były zbyt kolorowe, obawiałam się najgorszego i byłam pewna, że wole chociaż dać znać policji o tym co się właśnie dzieje. Wychyliłam głowę zza drzwi otwierając je szerzej. Szybko przebiegłam odchylając się do tyłu by zobaczyć przestępce. Udało mi się tylko zobaczyć czyjś cień. Trzymałam już telefon w ręce, opuszkami palców naciskałam poszczególne cyfry. Po chwili w słuchawce usłyszałam męski głos.

-Halo?

-Policja? Jestem przerażona w moim domu jest włamywacz, _podaje adres_ proszę o jak najszybsze dotarcie na miejsce, rozłączając się usłyszałam za sobą czyjeś sapanie, odwróciłam się na pięcie chcąc zobaczyć intruza, jednak za nim zostałam uderzona w głowę widziałam tylko trzy razy większą postać od siebie, niestety był cały zasłonięty. Nawet nie mogłam ujrzeć jego oczu- teraz prawdopodobnie leżałam na podłodze i straciłam przytomność.

                                                          ***


-Chyba się budzi! Słyszysz mnie?

Otworzyłaś delikatnie powieki i powoli podniosłaś się tak, aby siedzieć. Oparta o poduszkę przyglądałaś się mężczyźnie stojącemu przed tobą, z tego co widziałaś był to lekarz. Pomasowałaś skroń czując otaczający w okół niej bandaż, a więc bandyta musiał ci coś zrobić skoro,wylądowałaś w takim miejscu. Miałaś mnóstwo pytań, ale zobaczyłaś na szafce koło twojego łóżka szklankę z zimną wodą. Wyciągnęłaś dłoń chcąc nawilżyć swoje suche usta. Nabrałaś na prawdę wielki łyk po czym odłożyłaś przedmiot. Wzięłaś wielki oddech i zaczęłaś wypytywać.

-Co mi jest? Złapaliście tego włamywacza? Czy mogę już wyjść ze szpitala? Ile tu będę?-nerwowo wymachiwałaś dłońmi.

-Proszę się uspokoić, jesteś w dobrym miejscu. Najpierw zanim powiemy ci, że możesz wyjść musisz zrobić badania. Wtedy okaże się czy wszystko jest w porządku, ale gdy już wyjdziesz czeka cię cięższe zadanie, ponieważ będziesz musiała zaznawać w sprawie dzisiejszego zdarzenia. Co do włamywacza jest mi bardzo przykro, ale niestety uciekł,policja miała go już w zasięgu ręki, gdy z dziwnych okoliczności rozpłynął się w tłumie.Zastanawiam się tylko dlaczego akurat wybrał twój dom. Nie martw się, będziesz objęta ochroną, nie wiemy na co stać tego mężczyznę.Nie chcę cię martwić, ale on już był karany za rozboje, a nawet za zabójstwa.- doktor skończył mówić w tedy ty znowu złapałaś oddech.

-Myślę, że to było przypadkowe wtargnięcie.- wymusiłaś uśmiech, chcąc przekazać, że wszystko jest dobrze, tak na prawdę nie było. Bałaś się jak cholera, że kolejny raz może ci się coś stać, ale nie lubiłaś pokazywać, że jest ci ciężko. Lekarz wyszedł zostawiając cię samą w pomieszczeniu. Wszystko wydawało się w porządku, aż do czasu gdy zaczęłaś śnić. Znajdowałaś się sama w ciemnym pomieszczeniu, na ścianie lała się mocno czerwona krew lecąca z góry. Nagle poczułaś jak ktoś łapię cię za barki przyciągając do siebie. Przerażona nie wiedziałaś co zrobić, aż w końcu zaczęłaś się wydzierać jak najgłośniej, żeby ktoś cię usłyszał, nagle przed twoją twarzą pojawiła się ta sama postać,co dzisiaj również cała zasłonięta. Cofnęłaś się w tył gdy w końcu obiłaś swoje plecy o ścianę, zsunęłaś się z niej przyciągając uda do klatki piersiowej i otulając je dłońmi. Twarz schowałaś w nogi, chcą nie widzieć już niczego. Pot spływał po twoim czole, a ręce trzęsły się jak oszalałe, zostawało ci tylko czekać.

-Obudź się! - zawołała jedna z pilnujących cie pielęgniarek szturchając cię w ramię.

-aaaa.. - gwałtownie uniosłaś się, ciesząc, że w końcu się obudziłaś.

-Ty jesteś ta nowa, która została uderzona w głowę?

-Chyba tak.- pokiwałaś głową.

-Miło mi cię poznać, dzisiaj to ja cię pilnuje, ale jak widzisz już jest noc.

-To ile ja spałam?

-Dość długo, już chyba około sześć godzin.- zaśmiała się dziewczyna.

Zaczęłyście nawiązywać rozmowę, z tego co się okazało dużo was łączy ona też nie miała tu rodziny i była zupełnie sama dobrze się ze sobą dogadywałyście. Mijały godziny a wy coraz bardziej się rozgadywałyście. Od rodziny przeszło do mieszkania i do tego co ci się śniło. W pewnym momencie obje zasnęłyście, koleżanka miała opartą głowę na twoim łóżku. Przespałyście całą noc, aż w końcu rano wstałyście. Nowo poznana dziewczyna dzisiaj teoretycznie miała wolne, więc razem z tobą poszła na stołówkę, żeby zjeść wspólnie posiłek. Po śniadaniu od razu udałaś się na badania. Po kilkunastu minutach okazało się, że oprócz lekkich urazów głowy nic ci nie jest i spokojnie możesz wracać do siebie. Pierwsze twoje myśli? *Ja sama mam tam wracać?! Nie bój się jesteś silna*- powtarzałaś sobie w duchu. Wróciłaś zabrać swoje rzeczy do szpitalnej sali, pożegnałaś się ze znajomą wymieniając się numerami telefonu.

-Dziękuje za opiekę nade mną. Do widzenia! - pomachałaś na pożegnanie wychodząc z budynku. Po drodze zastanawiałaś się jak to teraz będzie, omijając supermarket przypomniałaś sobie, że twoja lodówka jest dosłownie pusta.Postanowiłaś zrobić zakupy. Biorąc koszyk wypatrywałaś potrzebnych produktów, które mogłyby posłużyć do przygotowania łatwego dania. Zaledwie pięć minut później płaciłaś już za zakup i wychodziłaś ze sklepu. To nie był problem, żeby dostać się szybko do domu, bo znajdował się zaledwie dwie uliczki dalej. Stojąc przed budynkiem zauważyłaś dziwnego mężczyznę patrzącego się w jedno z okien, gdy tylko weszłaś na schody on od razu podbiegł do ciebie i zabrał ci siatki z zakupami.

-Ej.. co pan robi? Zaraz wezwę policję, proszę mi to oddać dopóki jestem miła!- krzyczałaś poddenerwowana zachowaniem nieznajomego.

-Nie ma takiej potrzeby, bo tak się składa, że ja jestem policjantem i mam za zadanie panią chronić.

-hmm.. skoro tak w takim razie proszę za mną.-otworzyłaś drzwi wpuszczając nieznajomego do środka. Oboje od razu pokierowaliście się do kuchni wypakowując zawartość torebek.

-Wygląda pan młodo jak na policjanta.-popatrzyłaś na jego nieskazitelną cerę.

-Nie tylko wyglądam, mam zaledwie dwadzieścia dwa lata.Pewnie wybrali mnie z jednej przyczyny.- chłopak obejrzał cię od góry do dołu.- pasujemy do siebie jako para. Tak, właśnie chce ci coś powiedzieć, mamy przez jakiś czas udawać, że ze sobą jesteśmy.-zaśmiał się tarmosząc swoje włosy z tyłu głowy.

-Pff..myślisz, że ja od tak z tobą będę?!-powiedziałaś zbulwersowana.

-Idziemy w dobrym kierunku już przeszliśmy na "ty".- uśmiechnął się pokazując szereg swoich białych zębów.

-Co?-skrzywiłaś głowę w bok.

-"myślisz, że ja od.." cytuje ciebie.-zaśmiał się.- Jestem U-kwon, a ty ___. Wiem o tobie sporo. Może ty też chcesz się o mnie trochę czegoś dowiedzieć, ale zanim przejdziemy do tego, kiedy mogę się wprowadzić?

-Wprowadzić jak to?- nadal nie mogłaś uwierzyć co się właśnie dzieje.

-Jak ci wcześniej mówiłem mam za zadanie cię chronić, lepiej się do mnie przekonaj, bo spędzimy ze sobą dwadzieścia cztery godziny na dobę.

-Ale poczekaj, skąd ty o mnie tyle wiesz?

-Mam swoje źródła, może przejdziemy na kanapę i zacznę o sobie coś mówić.- lekko się zaczerwienił powtarzając pytanie. Oboje zajęliście miejsce ty siedziałaś prosto za to chłopak usiadł bokiem, siedząc tuż przed tobą. Zaczął mówić o sobie, czasem cię to bawiło zwłaszcza jak zaczynał wydobywać z siebie odgłosy zwierząt. Stwierdził też, że jego ulubiona pora dnia jest taka kiedy jest pora na jedzenie. Często sprząta, dobrze się składa, bo ty nie za bardzo utrzymywałaś mieszkanie w czystości, więc taka osoba ci się na pewno przyda. Wzruszyłaś się gdy zaczął opowiadać o swoim tacie i o jego śmierci tuż przed tym jak wybrał się do gimnazjum, potem wspominał, że zawsze w portfelu trzyma zdjęcia matki i nigdy go nie wyjmuje. Prawdę mówiąc, poznałaś go lepiej, teraz inaczej na niego patrzyłaś. Zamyśliłaś się, lecz twoje rozmyślenia przerwał głośny dźwięk dobiegający z waszych brzuchów, który świadczył o tym,że jesteście głodni.

-Myślę, że tak jak ja jesteś głodny,byłam na zakupach, więc na pewno da się coś ugotować z tego co kupiłam.- powiedziałaś podnosząc się z kanapy.Przeszliście do kuchni, U-kwon otworzył lodówkę i wyjął kilka składników.

-A może tym razem trochę poeksperymentujemy? Zróbmy własną potrawę i nazwijmy ją jakoś, co ty na to?

-Z wielką chęcią.-szeroko uśmiechnęłaś się w stronę ciemnowłosego.

Po upływie czasu zjedliście posiłek i poszliście spać, w tamtej chwili nie zastanawiałaś się jeszcze jak to będzie, gdzie chłopak będzie spał? Ile tu zamieszka? W sumie można powiedzieć, że nawet się cieszyłaś, byłaś niezdarna, a taki troskliwy i odpowiedzialny chłopak jak on mógłby cię nawet czegoś nauczyć.

*Trzy miesiące później*

-Wstawaj śpiochu! Co mi dziś ugotujesz?- wskoczyłaś na łóżko młodego policjanta, zabierając mu kołdrę i ciesząc się jak głupia.

-Poczekaj jeszcze troszkę, zaraz wstanę.- przewrócił się na drugi bok okrywając się z powrotem okryciem.

-Nie,ja chce teraz!- zachowywałaś się jak pięcioletnia dziewczynka, która prosi swojego tatusia o jedzenie.

-Jak zaraz nie dasz mi spokoju to coś ci zrobię, zobaczysz!- żartobliwie zakrył uszy poduszkami przyciskając je do siebie. Nic sobie z tego nie zrobiłaś, dalej próbowałaś ciągnąć za pościel, kiedy chłopak odwrócił się do ciebie i pociągnął przytulając cię mocno do swojej klatki piersiowej. Wyszeptał ci do ucha "Mówiłem, że zaraz zrobię bądź cierpliwa."- w tedy chłopak zaśmiał się wypuszczając cię z objęć i podnosząc się z kanapy na której spał. Pokierował się do kuchni głośno ziewając.

-Musimy pomyśleć o kupieniu mi normalnego łóżka, od dawna sie męczę śpiąc w salonie.To co chcesz zjeść?-chłopak spojrzał na ciebie widząc jak siedzisz patrząc się na niego.-Co?! No co?-powtórzył.

-No bo widzisz, minęły trzy miesiące nic się nie dzieję, wszystko jest w porządku, a bandyta nic mi nie robi. Myślisz, że...- nie dokończyłaś zmieniając swój uśmiech coś w rodzaju przygnębienia.

-Myślę, że co? No powiedź.- podszedł do ciebie bliżej siadając obok.

-Jak oni każą ci wracać do domu! Przyzwyczaiłam się do ciebie i nie chcę, żebyś teraz mnie zostawiał!- westchnęłaś po czym wstałaś i poszłaś wyjąć patelnie.

-Łoo a to po ci,co?- odsunął się w tył.-Chcesz mnie nią walnąć i więzić, żebym nigdzie nie poszedł?

-Nie głuptasie!-zaśmiałaś sie kładąc przedmiot.-Chce zrobić naleśniki.

Kolejne dni były spokojne jak zwykle spędzałaś czas ze swoim współlokatorem. W końcu zdecydowaliście, że wybierzecie się na zakupy w sprawie mebla do spania.  U-Kwon wyprzedził cię wchodząc do ogromnego sklepu z martwym drewnem. Zapatrzona pobiegłaś za nim gdy ten był już w środku ty męczyłaś się z mechanicznie otwierającymi się hmm.. "drzwiami". Nie zauważyłaś, że one sama się lekko otworzą więc pchałaś je do przodu. Ochroniarz zamiast ci pomóc zaczął się z ciebie nabijać. W tedy brunet chwycił cię za rękę i pociągnął w swoją stronę wyciągając cię z tej upokarzającej sytuacji.

-Wydaje mi się, że jak będę cię trzymał za rękę to nic już głupiego nie zrobisz.- zaśmiał się robiąc uroczą minkę.-chwile speszona popatrzyłaś w podłogę, ale zaraz uśmiechnęłaś się śmiejąc z samej siebie. Usiadłaś na jednym z łóżek, trochę je pomacałaś,aż w końcu podzieliłaś się swoją opinią.

-Weź my to! Jest miękkie, wygodne i co najważniejsze dobrze sie czuję siedząc na nim.

-Ale to chyba ja będe spał na nim, poczekaj zaraz je przetestuje.-zajął miejsce obok ciebie.- No rzeczywiście miło się siedzi, no ale to nie sprawa łóżka po prostu ty jesteś obok.- potarmosił twoje włosy jedną ręką cię obejmując.

-Haha.. dobry żart.-zdjęłaś rękę ze swojego ramienia dotykając wszystkich poduszek.-Patrz jakie one są mięciutkie!

-Oo zarumieniłaś się, jakie to słodkie, ale nie ma powodu jesteś moją małą siostrzyczką.- kolejny raz się do ciebie zbliżył całując cię w czoło. Po krótkim namyśle, zakupiliście mebel, dosyć szybko był dostarczony do domu, więc U-Kwon mógł już wygodnie spać i czuć się jak u siebie mając tą jedną cenną rzecz. Któregoś wieczoru usiedliście razem przed telewizorem.

-U-Kwon?

-Tak?

-Może zaprosimy swoich przyjaciół do nas, cały czas siedzimy tylko we dwoje, czy nie masz mnie już dosyć?-zrobiłaś tak słodko minkę, że chłopak aż się odwrócił do ciebie tyłem.

-Ahh.. przestań, teraz wyglądasz jak ten kot ze shrek'a. No ale masz rację.

-Na prawdę, masz mnie już dość ?- zrobiłaś wielkie oczy z przerażenia.

-Nie o to chodzi, masz rację co do odwiedzin znajomych, w końcu minęło sporo czasu odkąd się z nimi widziałam, ty pewnie też tęsknisz za swoją przyjaciółką.

-Tak i to bardzo, mogę do niej zadzwonić?-chłopak pokiwał głową.Po około pół godzinie wszyscy zebrali się w waszym domu. Policjant zaprosił trzech mu bliskich kolegów <nie z pracy>, a ty swoją jedyną i nie powtarzalną przyjaciółkę SuLin (tak tą samą pielęgniarkę, którą poznałaś w szpitalu) Wszyscy zajęliście miejsca wokół stołu. Gadaliście, śmialiście się, potem obejrzeliście jakiś film. Koledzy chłopaka powiedzieli, że chcieli by jeszcze raz posłuchać jak śpiewa, bo robi to rewelacyjnie. U-Kwon zmieszany spojrzał na ciebie a potem odpowiedział.

-Dobrze,zrobię to, ale tylko jeśli ona ze mną zaśpiewa!-pokazał wskazującym palcem na ciebie.

-Mówisz o mnie!?-zdziwiłaś się wstając z miejsca.-yhmm.. tylko, że jest mały problem ja nie umiem śpiewać.

-Jak to nie umiesz? Codziennie wieczorem słyszę twój głos w łazience, masz piękną barwę. Nie zaprzeczaj.-również sie podniósł popychając cię na środek pokoju. -Chodź.-cicho wymamrotał.Wieczór minął wam szybko i w miłym towarzystwie dawno się tak nie ubawiliście jak w ten dzień. Jeden z kolegów ciemnowłosego zainteresował się tobą, cały czas się na ciebie patrzył, próbował nawet zagadać, ale zawsze się odsuwałaś,nie był w twoim typie. W końcu zdenerwowana wyciągnęłaś współlokatora do kuchni.

-Możesz powiedzieć swojemu koledze, że ze sobą jesteśmy?

-Co?! Po co?- zdziwił się, wychylając głowę, by zobaczyć co inni robią w salonie.

-Cały czas się na mnie patrzy, nawet jego ręce poszły za daleko, tam gdzie nie trzeba.

-Czyli gdzie?

-No wiesz..

-Nie wiem.Powiedź.

-Piersi! Próbował dotknąć moich piersi.-oburzona złapałaś się za głowę.

-Dobrze zaraz to załatwię.-Oboje wróciliście do reszty. Chłopak walnął w stół, żeby zrobiło się cicho.

-Chce wam coś powiedzieć.-uśmiechnął się.

-O czym chcesz nas poinformować.-powiedział jeden z kolegów.

-Ja i ___ jesteśmy razem od jakiegoś czasu. - Blondyn (chłopak łapiący za piersi) szybko wstał.

-Co?! Jak to, nie wierze Ci!- Po tych słowach, chcąc udowodnić znajomemu prawdę złapał cię za ramiona popatrzył ci w oczy. *Nie bój się stój spokojnie*-myślał. Nachylił się nad tobą zostawiając na twoim ciele dreszcze i miły posmak swoich ust. Chwile tam staliście złączeni waszymi wargami. Inni wam bili brawo i nagle wszyscy musieli pilnie wracać do domu. W tedy blondyn odczepił U-Kwon'a od ciebie popychając go na ścianę i wychodząc z resztą ludzi. Ty wbiegłaś do łazienki siadając na kiblu. Przyłożyłaś swoje dłonie do klatki piersiowej chcąc się uspokoić. Usłyszałaś pukanie i ciche słowa "otwórz" złapałaś za zamek i przekręciłaś go otwierając drzwi. Brunet wszedł do środka, teraz już siedziałaś na ziemi skulona ze łzą w oczach.

-Co się stało? Aż tak źle całuje?

Wciągnęłaś powietrze do nosa.- Nie, po prostu to był mój pierwszy ..

-Pierwszy...co?

-Pocałunek! Miałam to zrobić z osobą, którą kocham, a nie na żart, bo chciałam odsunąć od siebie kolegę mojego współlokatora.

Chłopak był zszokowany.-Bardzo przepraszam, nie wiedziałem!- uklęknął przy tobie.- Ale czy nie myślisz, że to dobra okazja do wyznania sobie uczuć?

-Uczuć?

-No wiesz czy nie możemy być na poważnie razem?


***

Końcówkę zostawiam wam ♥ mam nadzieję, że dotrwaliście do końca i przeczytaliście cały. Nawet miałam takie myśli, żeby zrobić część drugą, bo na prawdę dużo miałam w głowie pomysłów.  Czekam na wasze opinie ~~Lin Young

7 komentarzy:

  1. 22 lata to nie tak źle, teoretycznie może być jakimś młodym aspirantem, stażystą, chłopcem na posyłki, który tam dopiero zaczyna i w efekcie dostaje takie zadanie. Dobra myśl, bo tak młody chłopak nadaje się na partnera, przynajmniej wizualnie.
    Powiem szczerze, że wątek mi się podobał. Zachowanie U-Kwona bywało czasem mylące, zwłaszcza w odczytywaniu jego reakcji czy gestów. Ale i tak cieszę się, że skończyło się to w taki a nie inny sposób. Bo ja bym mu na pewno nie odmówiła szczerych uczuć. XD
    Czekam na kolejne wasze prace, i aż ta cholerna kolejka się skończy, by móc coś zamówić. Q_____Q


    I podoba mi się wasz nowy wygląd bloga. Jest taki przejrzysty i przyjemnie się czyta prace. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże, tak cudowny T^T Ukwon moj bias w Block B a ty..... o boze umarlam

    OdpowiedzUsuń
  3. Ohayo!
    Słodko, słodko, słodko *____*
    ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
    Jejku kocham ten scenariusz... Chyba za chwilę drugi raz go przeczytam ^.^ Ale i tak za pierwszym razem był najciekawszy, bo... Bo taki tajemniczy ^.^ Ale jestem ciekawa czy w końcu będę bezpieczna czy też nie... No, bo przecież napisałaś na początku, że jestem zagrożona i fajnie, ale na koniec nie dowiedziałam się w końcu czy będę szczęśliwa czy też nie ;_____; I przez to ja tu płaczę ;___; No, ale ten scenariusz był taki słodki. Szczególnie końcówka.
    *_*
    Mój ulubiony moment to to czy będziemy mieli w końcu związek na poważnie ^.^
    Ah no i jeszcze pocałunek pierwszy.... ^.^ Sweet! 네 ja tu mówię serio! <3 Mam nadzieję, że jeszcze dzisiaj przeczytam "Przepraszam" i, że szybko pojawi się 18+ Tao :D Nie mogę się tego doczekać.
    Dzisiaj komentarz krótszy, bo nie mam weny na pisanie komci xD
    PS: Sweet
    PS II: Czekam na Tao xD
    PS: III: Sweet
    PS IV: Zapraszam na:
    http://koreansfera.blogspot.com/
    PS V: Sweet
    Pozdro, Samcia ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie dlatego zastanawiałam się nad częścią drugą, ale miło mi się czyta wszystkie komentarze, po prostu mnie to motywuje ^.^ Dziękuje za miłe słowa ♥ ~`Lin Young

      Usuń
  4. Scenariusz był cudowny. Czytało go się tak płynnie. Nie ukrywam, że końcówka była najlepsza i najsłodsza.
    Takie urocze i nomenktmjad.
    Kiedy to czytałam myślałam tylko o dramie ''I hear your voice" i o Soo Ha xD Moja wyobraźnia kiedy bohaterka skoczyła na niego jak spał już płatała figle xD
    Hwaiting!!! Dużo weny !!! I cudnego pisania <3 ^_^ /Yeolli

    OdpowiedzUsuń