sobota, 28 grudnia 2013

Kai - Nie wierzysz mi?

        Nie mam pojęcia jak ten scenariusz mi wyszedł, ponieważ ostatnio nie mam wcale pomysłów, a jeśli się pojawią to wszystkie idą na opowiadanie "Perfection, Normal Life". Jak (może) zauważyliście teraz powinien być scenariusz z Daesungiem, niestety nie mam na niego pomysłu. Pozwoliłam sobie zamienić kolejność i trafiło na Kai'a. Tak więc scenariusz dla Hee. Uwaga w kilku miejscach są bluzgi, jednak nie jest ich za wiele. Na ten moment NIE MAM  pomysłu na tytuł. xD





Cudowne uczucie rozkoszować się gorzkim smakiem wódki. Szkoda tylko, że tania i... ukradziona. Trudno, żyję się dalej, a mamy tylko jedno życie. Trzeba korzystać, prawda?
Nie nie prawda, co ja mówię? Jeszcze pół roku temu nie pomyślałabym gdzie wyląduje. Mam dopiero osiemnaście lat, a moje życie jest tak rozbudowane, jak kilka żyć moich przyjaciółek razem wzięte. Jak moje rówieśniczki powinnam teraz spotykać się z moją paczką i plotkować, a później się uczyć. Niestety tak nie jest, a zmieniło się to tylko przez jedną osobę, którą bardzo kocham od pewnego czasu, a mianowicie jest nią Kim Jongin. Poznaliśmy się na jednej z weekandowych imprez w klubie w centrum Seulu. Poszłam z moimi DAWNYMI przyjaciółmi się zabawić i troszkę wypić. Wtedy byłam bardzo odpowiedzialną osobą, więc nie miałam zamiaru upijać się, aż do stanu nieważkości. Ale chwila, ja nadal jestem osobą odpowiedzialną, jedynie zmienił się mój sposób bycia i krąg znajomych. Jestem taka jak kiedyś. Z Kai'em, bo tak kazał się nazywać, pierwsze słowa wymieniliśmy na pobliskiej ławce przed wcześniej wspominanym klubie. Pomógł mi z niego wyjść, chodź nie miałam pojęcia, że mi pomoże. Był ze swoimi, znaczy teraz już z moimi znajomymi, ale kiedy ich jeszcze nie znałam i nie miałam na to najmniejszej ochoty. Na samym początku naszej znajomości wydawał się być miły i słodki. Tfu, wróć. Nadal go za takiego uważam, czasami pokazuje TĄ stronę, którą uwielbiam. Jednak cholernie irytuje mnie to, że nie umie być taki przy wszystkich. Kiedy proszę go o to odmawia mi stanowczo i chłodno. Może to wydaje się chamskie i niemiłe, jednak jego obojętność, a czasem skrajna stanowczość bardzo mnie kręci. Wniosek jest taki, że w moim chłopaku wszystko mnie jara. Od poczochranej i niestarannie ułożonej czupryny, bo zniszczone czarne, stare conversy. Po kilku miesiącach, postanowił się przede mną otworzyć i pokazać mi jego prawdziwe życie, czyli alkochol, fajki i totalne nic nie robienie. Chłopak ma szczęście, że jeszcze ani razu nie spisały go psy. Pomimo jego niezdrowego trybu życia jest bardzo wysportowany. Jak już zaczęłam wymieniać jego zalety to nie mogę pominąć jego talentu do tańca i śpiewu. On sądzi, że tego drugiego nie potrafi, jednak mój muzyczny słuch podpowiada mi coś innego. Jest inteligentny i ma farta. Nie skończył liceum, jednak bez tego znalazł sobie nieźle płatną pracę. Patrząc na jego wnętrze i zewnętrze, które bardzo mnie pociąga uświadamiam sobie, że moje rzucenie szkoły było jednym ze źle podjętych decyzji. Ja... nie umiem siebie już dłużej oszukiwać. Nie mogę żyć dalej w tak beznadziejnym życiu i aż do śmierci siedzieć w jednym miejscu, czyli tutaj. W jakimś porzuconym budynku na jakimś zadupiu. On daje sobie rade, ale to nie znaczy, że ja dam. Ścisnęłam butelkę w dłoni jeszcze bardziej zastanawiając się nad tym wszystkim. Nie umiem tak udawać, a tym bardziej przed Kai'em. Wiecie, a może i nie, że jak człowiek jest zakochany to dla drugiej osoby zrobi wszystko, a tym bardziej jej nie oszuka. Ja tak mówię, bo może mój chłopak ma inne zdanie.  Nie jestem z nim fair, ponieważ ja znam o nim prawie wszystko, a on o mnie nie. Nie ma pojęcia o moim zainteresowaniu śpiewem i innymi muzycznymi hobby. Nawet nie ma pojęcia o tym, że przed liceum chodziłam do szkoły muzycznej. Podniosłam rękę razem ze szkłem z napojem i rzuciłam nim w ścianę. Byłam na siebie wściekła. Jak można być tak nieodpowiedzialnym i głupim, aby w jednej minucie rzucić wszystko by stać się bliżej osoby z którą się jest.
 - ______, odbiło ci?! - Wydarł się jeden z moich kolegów, Sehun. - Jak jesteś taka mądra to rzucaj czymś innym, a nie tym. - Pokazał na rozbite szkło, a pod nim kałużę cieczy.
 - Przepraszam - odpowiedziałam wciąż intensywnie myśląc o... wszystkim. Tak, zdecydowanie o wszystkim. - Zaraz wrócę.
Wstałam z zimnego betonu, otrzepałam czarne rurki z brudu i skierowałam się do wyjścia. Stanęłam na środku piaszczystej drogi, koło dużego auta, którym przyjechaliśmy. Była nas ósemka, więc musieliśmy się gdzieś zmieścić. Uniosłam głowę do góry, tak, aby ujrzeć ciemne niebo. Wzięłam kilka głębokich oddechów. Na prawdę? Na prawdę musiałam dopiero teraz myśleć o swojej edukacji, kiedy dałam sobie spokój i wszystko zawaliłam? Muszę porozmawiać z Kai'em, ale... ale to później. Nie chcę, aby któryś z chłopaków słuchał naszej konwersacji.

***

- Do zobaczenia jutro! - Krzyknęłam do wszystkich wychodząc z samochodu razem z moim chłopakiem. Tak jakoś wyszło, że mieszkamy razem. Każdy pomyśli sobie, że mam szczęście mogąc widzieć najważniejszą osobę w życiu codziennie, ale czasem miałam ochotę spakować się, trzasnąć drzwiami i zniknąć na kilka dni. Jongin... Jongin jest dość specyficzną osobą z dziwnym i zmiennym charakterem. Kiedyś, na początku bardziej mi to przeszkadzało, jednak teraz jestem do tego przyzwyczajona. Uświadomiłam sobie, że jednak, gdy jest się w związku lepiej nie mieszkać razem i nie spędzać ze sobą 24/7. Jasne, że niektórzy tak potrafią, jednak ja jestem dziewczyną o trudnym charakterze, tak samo jak on. Rzadko się kłócimy, jednak kiedy taki problem powstanie umiemy nawet rzucać w siebie talerzami. Może dlatego tyle pieniędzy idzie na naczynia do kuchni... ? Zazwyczaj ja pierwsza go przepraszam, jednak ciemnoskóry później mówi to samo, tylko kilka tysięcy razy więcej.

Skierowaliśmy się do niewysokiego budynku pomalowanego na... w sumie nie był pomalowany, jednak jego wnętrze było lepsze niż zewnętrze. Jongin niepewnie złapał mnie za dłoń wplatając w siebie nasze palce. Właśnie o takie zachowanie mi chodziło! Przy swoich kumplach był zimny, stanowczy, odważny, a z jego oczu nic nie można było wyczytać. Na pierwszy rzut oka można by było powiedzieć, że ma mnie w dupie, ale kiedy byliśmy w domu, lub gdzie indziej sami był bardzo kochany. Nigdy nie powiedział czemu tak się zachowuje.

Chłopak otworzył ciemne drzwi z metalu. Weszliśmy do mieszkania składającego się z kuchni, salonu i łazienki. Mała kawalerka, jednak jaka droga. Niestety nic tańszego nie znaleźliśmy. Zdjęliśmy buty, kurtek nie mieliśmy ponieważ jest połowa lipca. Kai skierował się do łazienki, a ja do kuchni przygotować coś do schrupania. Idąc do celu zahaczyłam o zegarek, aby zorientować się która jest godzina. Było pięć po dwudziestej pierwszej. Otworzyłam lodówkę, zrobiłam nam płatki z mlekiem i przy stole czekałam na swojego mężczyznę. Jak ja lubiłam tak mówić! Usłyszałam zamykanie drzwi i po chwili w progu pomieszczenia pojawił się Kai w siwych dresach i luźnej bluzce. Nic nie mówiąc, ale pokazując ręką zaprosiłam go do stołu, a on w podziękowaniu się do mnie uśmiechnął. Czasami - na przykład dziś - mieliśmy takie dni w których mało co ze sobą rozmawialiśmy, bo ... bo nie mieliśmy o czym. Nie łatwo wymyślić temat, jeśli jesteśmy ze sobą ciągle.
 - Co się dzisiaj stało, że musiałaś, aż rozwalić butelkę od piwa? - Zapytał przerywając ciszę, która nie była niezręczna. Na początku naszej przyjaźni i związku taka była i Jongin świetnie dawał sobie radę główkując o czym to może ze mną porozmawiać, bo na początku całej tej przygody z nim byłam dosyć skryta i nieśmiała. Teraz już czegoś takiego nie ma, no może w jakiś wyjątkowych sytuacjach, ale nie myślę o sprawach łóżkowych! Oczywiście, że nie raz miałam ochotę to zrobić, tylko... tylko po prostu nie wiedziałam jak mam mu to powiedzieć, pokazać. Nie umiem kokietować chłopaków, a zwłaszcza tak przystojnych jak Kai. On za to nie miał żadnego problemu z uwodzeniem panienek za co nie raz został ode mnie opieprzony. No przepraszam, ale jeśli się ze mną związał to znaczy, że jest gotowy "oddać" się tylko mi i nie podrywać innych dziewczyn. Wbrew pozorom - zależy od jego zachcianki i dnia - umie być nieśmiały i czasem to ja "prowadzę" sytuację. Pamiętam jak bał się dotknąć mnie kiedy się pocałowaliśmy, to było urocze. Dlatego to ja musiałam wziąć jego ręce i powędrować nimi na moją talię. Nieraz się speszył co było wynikiem jego zaczerwienień na policzku.
- Zdenerwowałam się - Zmarszczył brwi chcąc usłyszeć ode mnie jaśniejszych wyjaśnień. -  Jestem na siebie zła, że olałam naukę. - dodałam.
- Jeśli Ci na tym zależy to zapisz się do jakiejś szkoły masz jakieś zaoszczędzone pieniądze, a z mojej zapłaty za pracę damy jakoś radę. _____ my byśmy rady nie dali? - Uśmiechnął się ciepło po czym pogłaskał mnie po policzku. Również się wyszczerzyłam. Złapałam za miski i poszłam do zlewu w celu umycia ich. - Pójdę rozłożyć nam spanie. - Odpowiedziałam mu cichym "okej" i zabrałam się do roboty. W salonie mieliśmy kanapę, ale się nie rozkładała, więc musieliśmy spać na podłodze.
- Tak w ogóle to gdzie pracujesz? - Spytałam, jednak nie dostałam odpowiedzi.

Oderwałam wzrok od naczyń by spojrzeć do pomieszczenia, w którym znajdował się chłopak. Zauważył, że usłyszałam jego pytanie, ponieważ przez chwilę zastygł bez ruchu. Nic mi nie odpowiedział, nie chciałam napierać. Jednak chciałam wiedzieć czym się zajmuję i co robi. Czemu nie chciał mi powiedzieć? Postanowiłam o tym więcej nie myśleć, chodź wiedziałam, że to mi nie wyjdzie.  Gdy skończyłam czynność postanowiłam iść do łazienki w celu zmienienia ciuchów na coś wygodniejszego.
Zaczęłam rozczesywać włosy, kiedy Jongin postanowił mnie odwiedzić w tym jakże "przestronnym" pomieszczeniu. Stałam do niego plecami, lecz widziałam co robi dzięki lutrze, które zwisało na przeciwko mnie. Przeczesał dłońmi włosy i podszedł do mnie bliżej. Ujął w ręce mą twarz, po czym powoli nakierowywał mnie na jego pełne usta. Przesunęłam językiem po swoich w celu nawilżenia ich i zatopiłam się w tych cudownych wargach. Po woli, bez pośpiechu podarowywaliśmy sobie całuski, ale kiedy próbował wtargnąć do środka szybko się od niego odsunęłam i w podskokach poszłam do salonu. Postanowiłam się z nim podroczyć, no bo czemu on ma dostać co chcę, jeśli ja nie mogę wiedzieć jego "tajemnicy". Tak czy siak niedługo do tego dojdę, czym zajmuję się mój chłoptaś.

***

Obudziły mnie zamykane drzwi. Jongin. Pewnie wyszedł do - tajnej - pracy. Zrzuciłam jednym ruchem z siebie pościel. Teraz dziękowałam sobie, że wczoraj nie przebrałam się w piżamę, a leginsy i dużą bluzkę. Wstając na równe nogi chwyciłam bluzę, która zaraz była na mnie i klucze, którymi zamknęłam drzwi. W tym momencie nie obchodziło mnie, że nie jestem umalowana. Zobaczyłam sylwetkę Koreańczyka, który wchodzi do windy, więc bez większego namysłu "rzuciłam" się na schody. W mig pokonałam dwa piętra, dobrze, że mieszkamy na tym piętrze. Otwierając drzwi od klatki schodowej na zewnątrz zauważyłam jak Kai wsiada do swojego auta. Opłacało się zbierać na - jeżdżącego - grata. Nie myśląc więcej pojechałam za granatową Kią.
Około godzinę później - na jakie zadupie on pojechał - byłam na miejscu. Zaparkowałam dość daleko dlatego w ekspresowym tempie musiałam dobiec tam gdzie był, aby nie stracić go z oczu. Na razie moje szpiegostwo szło dobrze.
Kilka minut później byliśmy na miejscu... znaczy Kai, bo mnie nie powinno tu być. Wiedziałam i wiem, że jeśli Jongin zorientuje się, że tutaj jestem będzie po mnie. Obrazi się lub nakrzyczy za to co zrobiłam. Zależało od dnia i humoru. Chłopak wszedł do jakiegoś obskurnego budynku, więc byłam pewna, że nie jest to żadna porządna praca. Bałam się, że szatyn wkopał się w jakieś gówno z którego nie będzie mógł się później wyplątać. Schowałam się za jakimiś pudłami na których było - o matko - dużo kurzu. Zaczęło mnie kręcić w nosie i prawie, że wpadłam. Natychmiast udało mi się ewakuować z tej dziupli i dopiero poza nią kichnąć. Cholerna alergia. Postanowiłam tam nie wchodzić, jednak zobaczyłam jak ciemnooki dostał od jakiegoś kolesia sporą paczkę, a w niej biały proszek. Nie mogłam uwierzyć, że Kai to wciąga lub tym handluje. Jak go złapią to będzie po nim, a ja mam zamiar wziąć z nim ślub - kiedyś - i mieć z nim -to już w ogóle później - dużo dzieci. Dostałam to co chciałam, dowiedziałam się gdzie i jak pracuje. Szybko - byłam sprawna fizycznie - dotarłam do mego gruchota i popędziłam nim do domu.
Wtargnęłam do mieszkania niczym głodny wilk zrzucając z siebie czarną bluzę. Była ZBYT gorąco. Jestem zdenerwowana i mam ochotę kogoś rozszarpać, a najchętniej... Kim Jongin'a. Postanowiłam grać głupią i o niczym nie wiedzącą, chciałam aby sam mi to wyjaśnił. Sięgnęłam do lodówki po produkty, aby przygotować coś do zjedzenia. W pewnym momencie usłyszałam otwieranie drzwi, a po chwili mojego chłopaka.
 - O! Już nie śpisz? - Spytał wyraźnie zszokowany, a na jego czole pojawiła się jedna zmarszczka. Pokręciłam przecząco głową.
 - Siadaj, smacznego. - Powiedziałam zadziwiająco spokojnym tonem.

- A co dziś porabiałaś, kiedy mnie nie było? - Spytał żując dalej sałatę ze swojego talerza.
- Hmmm.. sprzątałam.
- Nie widać - Zaśmiał się spoglądając w głąb pokoju. No racja... nasze "łóżko" dalej było w stanie nienaruszonym.
- Ale nie to! Kurze z półek. - Sprostowałam.
- A może ze starych pudeł? Jednak zamiast sprzątać to go wciągałaś? - Na jego twarzy nie dało odczytać się stałej miny. Przed chwilą był uśmiechnięty, jednak teraz ma już poważną minę. Zmarszczyłam czoło w celu pokazania mu, że nie wiem o co mu chodzi. - Już wyjaśniam. - Powiedział zmieniając "pozę" na drewnianym krześle i poprawiając bluzkę. - Ja tylko tak mówię, że może... może zrobiłaś sobie dzisiaj wycieczkę po obżerzach miasta i zatrzymałaś się w niedużym, opuszczonym, szarym budynku? - Pytanie było retoryczne, ponieważ nie oczekiwał ode mnie odpowiedzi i kontynuował swą przemowę. - Czemu mnie śledziłaś? - Wypowiedział zdenerwowany.
- Dziwisz się?! Nie chciałeś mi powiedzieć czym się zajmujesz, a ja jestem osobą, która musi wszystko wiedzieć. Znasz mnie. - Zaczęłam zdanie od głośnego mówienia jednak z kolejnym słowem mój głos się ściszał.
- Nie wierzysz mi?
- Wierzę, ale coś mi mówiło, że to nie jest za dobra praca dla Ciebie, jeśli nie chcesz mi zdradzić czym się zajmujesz.
- Nie wtrącaj się w moje życie - Syknął.
- Jak mam się nie wtrącać w twoje życie! Jesteś przecież moim chłopakiem! - Wykrzyczałam. Niby nie duża kłótnia, jednak jestem zdenerwowana. Nie.. ja nie jestem zdenerwowana. Jestem WKURWIONA! Czy dla tego człowieka powinnam mieć jego i wszystko co z nim związane w dupie?! Jako zakochani nie powinniśmy mieć przed sobą żadnych tajemnic. No dobra małe to jeszcze mogę odpuścić, ale nie coś takiego. - Nie mogłeś mi tego powiedzieć?
- Taa.. co miałem powiedzieć? Że przemycam narkotyki? Już widzę jaka byś była chętna, abym dalej to robił. Kazałabyś mi z tym skończyć, a ja... ja nie mam na razie innej roboty. Muszę nas utrzymać.

Dobra, sytuacja zrobiła się lepsza, lecz nie mówię, że się uspokoiłam. Muszę być sama. Powiedziałam Kaiowi, aby był o dwudziestej w domu, bo teraz chcę zostać sama. Po tym wypchnęłam go za drzwi. Nie chciałam z nim zrywać, czy wyrzucić go z domu, bo zrobił to tak jakby pod przymusem jednak nie zmienia to faktu, że mógł postarać się bardziej na znalezienie lepszej pracy! W sumie.. co ja gadam. Lepsza nie jestem. Pracuję w kiosku.. jupi. Marne pieniądze. Ale jest plus... jako dziecko nie miałam pojęcia gdzie w kioskach znajduje się toaleta. Teraz wiem, że jej.. nie ma. Sięgnęłam po buraczkowy koc, aby później wygodnie się na nim położyć. Okno było uchylone, przez co w salonie nie było zaduchu. Włączyłam telewizor z nadzieją, że natrafię na jakąś dobrą komedię. Była taka, jednak okazała się być romansidłem pokazującym jakie to życie jest piękne i że w związku NIE ma przeszkód. Była równo dwunasta, więc miałam osiem godzin dla siebie. W tym czasie postanowiłam zejść do piwnicy, aby wyciągnąć z niej nową, dobrze zapakowaną kanapę, a że nie byłam słaba. Z małym problemem, ale jakoś udało mi się ją przytaszczyć na drugie piętro. Starą - nie rozkładającą się -wersalkę zamieniam na nowy mebel w odcieniu ciemnego brązu, który się rozkładał. KONIEC Z BOLĄCYMI PLECAMI! Raz można tak się przespać, ale żeby cały rok? Spojrzałam na zegarek, który spoczywał na mojej lewej dłoni. Była siedemnasta. Co? Tak szybko? No w sumie... film trwał dwie godziny, a dotarcie z tą kanapą zajęło mi sporo czasu. Sumienie strasznie mnie gryzło. Nie lubiłam się kłócić, a szczególnie z chłopakiem którego kocham i za nic bym go nie oddała.

Postanowiłam zrobić kolację, ale nie taką zwykłą tylko taką bardzo, bardzo smaczną. Nie byłam wspaniałym kucharzem, a że nie jestem Koreanką to dużo o potrawach z tego kraju nie wiem. Zazwyczaj to ja coś pichciłam dla Jongina, ale to były raczej przekąski, lub Polskie żarcie. Poszukałam coś na szybko w internecie i zaczęłam się zabierać do roboty. Zostały niecałe trzy godziny.

- Jeeej! - Wydarłam się na puste mieszkanie. Udało się! Nałożę potrawę ładnie na stół i przeproszę Kai'a. Skończyłam to co miałam zrobić, a teraz pozostało mi czekać na koreańczyka. Tęsknie za nim... Tfu. Nie! ____ nie możesz tak myśleć.  Jasne, że z nim jestem, jednak nie chcę być jak te wszystkie słodkie dziewczyny, które nigdy nie dają sobie rady bez "oppy". Racja... Kai jest starszy ode mnie o trzy lata, jednak powiedziałam mu, że nie będę tak do niego mówić. W zamian mam do niego mówić kochanie, chodź rzadko to słowo pada z moich ust. Po kilku minutach usłyszałam pukanie od drzwi. No nareszcie.. Podeszłam do nich po czym je uchyliłam. Zobaczyłam mojego chłopaka, który ze spuszczoną głową ściskał w dłoniach wyciągniętych w moją stronę białego misia trzymającego serduszko z napisem "Kocham Cię". Pociągnęłam go za ręce wpuszczając do mieszkania. Nie umiem się na niego gniewać. Odłożyłam na szafkę podarunek od ukochanego mówić cichu dziękuje. Dałam mu to co wyczarowałam w kuchni, jednak cała zawartość talerza znikła w przeciągu kilku sekund. Chyba był głodne.
- Było pyszne - Powiedział po czym pokierował się do dużego pokoju. - O! - Powiedział zaszokowany i zaciekawiony - Nowa kanapa? - Przytaknęłam.
- Rozkłada się - pochwaliłam mój zakup. Kai dłużej nie zastanawiając się od razu rozłożył mebel. Podszedł do mnie po czym pociągnął mnie za rękę na MOJĄ kanapę. No, ale podzielę się z nim... chyba, że mnie wkurzy. Oboje się położyliśmy, a  tle leciała jakaś muzyka z radia w kuchni. Zarzuciłam prawą nogę na jego biodro i mocno wkuliłam się w niego. Pachniał liliami i... benzyną. Tak, zdecydowanie to była benzyna. Wciągnęłam powietrze do płuc i poczułam jak Jongin mnie odpycha.
- Ej... - Powiedziałam z wyrzutem.
- Cii - Koreańczykowi świeciły się oczy. Patrzył na mnie z takim ciepłem i miłością. Leżałam na plecach, a on siedział koło mnie. Spoglądał na mnie z góry. W tej chwili miałam ochotę wziąć lusterko do dłoni, aby sprawdzić, czy wyglądam tak jak wyglądać powinnam, czyli ładnie. O matko! Zapomniałam umyć zębów, a znając Kaia będzie chciał mnie pocałować. Wymknęłam się z jego uścisku pod pretekstem, że chce mi się siusiu. Jezu.. jak to zabrzmiało, w ogóle po co ja mu to mówiłam?

Wyjęłam szczoteczkę i zaczęłam bardzo szybko szorować. Nie wiem kiedy wszedł, ale Jongin stał koło mnie tłumiąc śmiech. Posłałam mu śmiertelnie poważny wzrok przez co jego uśmieszki znikły. Szarpnął mną i pokierował na łóżko. Co mu się stało? Napalił się czy co...?
Na tę myśl zaczęłam się śmiać, a chłopak nie wiedział o co chodzi.
- Ale ja nie wypłukałam zębów... - Powiedziałam. On jedynie wzruszył ramionami. Posadził mnie na wersalce i zniknął w kuchni. Usłyszałam, że otwiera i po chwili zamyka lodówkę. Pojawił się koło mnie, ale nie usiadł. Podchodził do mnie, przez co ja musiałam się odchylić i już leżałam na łóżku, a on nade mną. Teraz się nie patyczkował, a mi to odpowiadało. Złączył nasze wargi w namiętnych pocałunku, lecz po chwili rozchylił je i włożył w nie nie tylko język lecz coś zimnego. Lekko zadrżałam.
- Nie bój się, to tylko kostka lodu - Wyjaśnił odrywając się ode mnie. To teraz jakieś gierki mu się zachciało prowadzić? Postanowił jakoś urozmaicić tą przyjemność. Oderwałam się od niegy tylko po to, aby móc przytulić go do siebie. Ciszę się, że go mam. Uwielbiam jego zapach i wszystko co z nim związane! Jezu, co się ze mną dzieję? Kai nie był zadowolony, że go przytuliłam, a wnioskuje to po jego odgłosie wprost do mego ucha. Zachichotałam i puściłam go tak, aby mógł zrobić do chcę. Zaczął całować czoło, policzki, nos, brodę i tak w kółko. To było bardzo słodkie... Pomimo tej bardzo przyjemnej chwili nie mogłam zapomnieć o tym, że przemyca narkotyki. Lekko go od siebie odsunęłam. Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. Głośno wypuściłam powietrze z ust i w tym czasie Jongin zszedł ze mnie zupełnie jakby wiedział, że gryzie mnie ta sprawa.
- ____ ... Nie bądź na mnie zła, ja po prostu nie chciałem, żebyś uważała mnie za kogoś kto nie umie znaleźć pracy.
- Już wolałabym, abyś był bezrobotny - Powiedziałam cicho.
- Ale mam dla ciebie dobrą wiadomość! - Krzyknął entuzjastycznie. Spojrzałam na niego lekko zbita z tropu. - No bo widzisz... - Kontynuował - To był ostatni towar jaki miałem. - Wyjaśnił.
- Jednak to nie jest bezpieczna praca i na pewno nie odpuszczą.
- A właśnie, że odpuszczą, bo tym człowiekiem, który był moim "szefem" był Sehun. - Wytrzeszczyłam oczy.

Kai chyba na prawdę był napalony, bo znów na mnie naskoczył i pocałował. Jednak to nie było czułe tylko zachłanne? Tak... jakby bał się, że mu ucieknę, lub znów przerwę. Teraz całował mnie bo linii żuchwy, a później przeniósł się na szyję. Czasami mnie polizał przez co śmiałam się, bo to mnie gilgotało. Złapałam go za policzki i pociągnęłam go do góry tak, że mieliśmy przed sobą nasze twarze. Znów go przytuliłam, a on zrobił to samo co wcześniej, czyli ten jęk niezadowolenia. Jednak przerwał go mój czyn, a mianowicie to, że ugryzłam go w ucho. Jongin ścisnął moją talię, chyba mu się to podobało. Zrobiłam to jeszcze raz, po czym polizałam go wzdłuż "krawędzi".
- Mam koks, chcesz? - W tej chwili głośno wciągnął powietrze przez nos, po czym się zaśmiał.
- Głupi - Szturchnęłam go w ramie, po czym również się uśmiechnęłam.



~Rin

10 komentarzy:

  1. Nie wyobrażam sobie Kai' takiego. Pewnie dlatego, że jest moim biasem w EXO. Scenariusz bardzo fajny, drobne literówki zauważyłam. Mogłabyś napisać drugą część tego? Chciałabym się dowiedzieć co dalej z tą jej szkołą muzyczną, bo przecież chciała dalej się uczyć, a nie pracować w kiosku bez łazienki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja na początku też tak sądziłam, że Kai nie pasuje do czegoś takiego, ale później postanowiłam spróbować i napisać i wyszło takie... coś. Błędy są na pewno, bo robię je często chodź ich nie zauważam T.T Nad drugą częścią musiałabym się zastanowić, bo nie mam pomysłu co by w niej napisać oprócz tego, że pójdzie do szkoły, a Kai przestanie z tymi narkotykami... Nic nie obiecuje. /Rin

    OdpowiedzUsuń
  3. To było, no super. Według mnie pokazałaś jakie życie jest naprawdę, a nie takie kolorowe jak z bajki. Pokazałaś, że nawet najpiękniejszy człowiek na ziemi może mieć spore kłopoty hahaha, jesteś najlepsza ;p

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja pierdziele. Dziewczyno, zaskoczyłaś mnie i to w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Kai jako, no taki człowiek, z charakteru... urzekł mnie. Tak z jednej strony zimny i stanowczy, a z drugiej słodki i ciepły, tak taka wybuchowa mieszanka xD Ja również, zobaczyłam tam jakieś drobne literówki, ale nie przeszkodziło mi to w czytaniu.
    No i pozostaje mi tylko podziękować i życzyć weny w dalszym pisaniu! ^^

    PS: Ten gif na końcu mnie z krzesła zwalił xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale, na końcu nie spodziewałam się, że to Sehun okaże się "szefem". xD

      Usuń
  5. Bardzo fajny i przyjemny scenariusz. Dziewczyno! zastanów się na drugą częścią bo jestem ciekawa jak się wszystko potoczy. :D
    Życzę weny~~:3

    OdpowiedzUsuń
  6. Przyjemny scenariusz, chociaż nie należał do tych słodkich i cukierkowatych. I podobało mi się przedstawienie takiego Kai'a. ^^ I jeszcze tutaj przeczytałam o drugiej części. Jeśli chodzi o mnie, to jest mi to w sumie obojętne. Jednak jeśli miałabyś wenę, to z chęcią bym przeczytała. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. My turn to cryy. <3 Kocham tą piosenkę. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. jeeej bardzo mi się podoba, piszesz zajebiście nie tak jak na innych blogach tak krótko... Ty piszesz takie długie scenariusze, aż chce mi się je czytać ♥♥
    miałabyś czas, nie narzucam się, ani nic, ale napisalabys mi też taki scenariusz? *-* bylabym bardzo zadowolona, jeżeli się zgodzisz to poproszę z SUGA lub ChanYeol :D //Suggy :)

    OdpowiedzUsuń
  9. OMG <3
    Mimo tych kilku malutkich błędów, super !

    OdpowiedzUsuń