niedziela, 18 sierpnia 2013

JB - Zaginiona


 



P.O.V JB

 Wieczór, godzina dwudziesta czwarta. Siedziałem na dużej miękkiej kanapie w pełnej ciszy. Dzisiaj nie wytrzymałem nerwowo. Na prawdę musiałaś przyjść do mnie i powiedzieć, że w dniu naszej rocznicy zamierzasz jechać do Polski odwiedzić swoich rodziców ? Jeszcze miesiąc temu było by mi to zupełnie obojętne, ale sama zrobiłaś mi wtedy wielką awanturę, że za mało się angażuję do naszego związku i tworzenia wspomnień. Twoje słowa wziąłem sobie bardzo do serca i na prawdę się zmieniłem. Może teraz czas przyszedł na Ciebie ? Może opowiem to od początku. Przyszedłem z JYP Entertainment, zmęczony usiadłem na moment przy stole, ale chwilę później postanowiłem coś zjeść. Spojrzałem do lodówki, zdziwiłem się, bo rano było tam tylko mleko, woda i truskawkowy serek. Tak bardzo byłem wdzięczny, że mam dziewczynę, która o mnie dba i nigdy nie zapomni. Wziąłem olej i trzy jajka, wyjąłem patelnie zresztą którą też dostałem od Ciebie, bo przy przeprowadzce okazało się, że nie mam jak przyrządzać jedzenia. Nalałem do niej troszkę oleju, po czym wbiłem jajka. Po pięciu minutach jedzenie było gotowe, nałożyłem je na talerz i usiadłem do stołu, by spokojnie odpocząć i zjeść po wyczerpującym dniu. Po kilku minutach, kiedy kończyłem swój posiłek, usłyszałem że ktoś przekręca zamek w drzwiach wejściowych. Klucze miały tylko dwie osoby Ty oraz moja mama, jednak byłem przekonany, że to Ty, bo moja rodzicielka nie przyszła by do mnie pod wieczór, a zresztą była u mnie przed wczoraj. Wszedłem do przedpokoju, aby przywitać się z moim słoneczkiem. Zobaczyłem zgrabną długowłosą dziewczynę, byłaś ubrana w krótkie spodenki, baletki i bluzkę 3/4. Podszedłem do Ciebie, na mój widok od razu rozpromieniała Ci buzia. Ująłem Cię za podbródek i podniosłem lekko   głowę, by lekko posmakować twych ust, po czym powiedzieć " Annyeong ", zaprosiłem Cię do mojego salonu, włączyłem telewizję, myślałem że będziesz u mnie nocować, nie byłem przeciwny Twoim wizytą bez zapowiedzi. Oglądając jakiś serial oparłaś głowę o moje ramie. Po jakiś trzydziestu minutach wyłączyłem telewizor, pogadaliśmy ze sobą koło dwóch godzin, bo tak dawno się nie widzieliśmy.        
Byłem strasznie zadowolony i podekscytowany, że wreszcie od dłuższego czasu będę mógł się nacieszyć moją dziewczyną i nikt nie będzie nam przeszkadzał. Dochodziła godzina dwudziesta trzecia trzydzieści, wypowiedziałaś moje imię, spojrzałem się na Ciebie ze zdziwionym wyrazem twarzy. Nigdy tak na mnie nie mówiłaś, prościej było " JB ", albo jakieś Twoje słodkie powiedzonka. Teraz siedzieliśmy na przeciwko siebie i usłyszałem to zdanie. W jednej chwili całe ciepło rozległo się po moim zmęczonym ciele. Nie miałem nic przeciwko do wyjazdów do twoich rodziców ale w naszą 
rocznicę i to jeszcze na sześć miesięcy. Zawsze, codziennie byłem za tym, aby Twoja rodzina przyjechała do nas, miałem na tyle pieniędzy, aby opłacić im bilety w obydwie strony. Ty jak zawsze
nie chciałaś się zgodzić. Byłem w tym momencie tak wściekły jak nikt inny, zacząłem się na Ciebie wydzierać, za co teraz bardzo przepraszam. Po twoim wyrazie twarzy można było widzieć zakłopotanie nie wiedziałaś co się dzieje. Zacząłem jak jakiś chory psychicznie mówić do siebie i chodzić po całym mieszkaniu, Ty tylko na mnie spoglądałaś dalej siedząc na kanapie, lecz wreszcie się odezwałaś naskakując na mnie, że zawsze siedzisz w domu i że w każdym momencie mogę do Ciebie przyjść, wstałaś i zaczęłaś wypominać mi, że to ja zawsze jestem poza Seulem, lub w ogóle poza domem, że Ty zawsze musisz do mnie pisać i wydzwaniać. Cieszyłaś się z tego, że się zmieniłem i dziękowałaś mi nie jednokrotnie, ale teraz nie wytrzymałaś i powiedziałaś mi co tak na prawdę o mnie myślisz. Miałem ochotę wyrzucić Cię za drzwi, ale było już ciemno i niebezpiecznie więc sam zabrałem skórzaną czarną kurtkę, założyłem buty z nike i wyszedłem z domu trzaskając drzwiami wejściowymi. Podążałem najciemniejszymi uliczkami Seulu. Widziałem nie ciekawych typków, ale nie podchodzili do mnie. Już widzę co by się stało gdybyś teraz wyszła chociaż do sklepu, który jest ode mnie trzy minuty. Miałem cichą nadzieje, że zostałaś w domu, gdybym Cię tam nie zastał nie wiem co bym sobie zrobił. Po nie całych trzydziestu minutach wróciłem do wynajmowanego apartamentu przez wytwórnie, z tych całych nerwów zapomniałem wziąć ze sobą kluczy ,ale to nic pewnie zostałaś tam. Wjechałem windą na 10 piętro w tym czasie zerknąłem na telefon, czy nie mam wiadomości, nic na nim nie było. Pociągnąłem za klamkę, drzwi było otwarte. W środku było ciemno więc myślałem, że poszłaś spać. Spojrzałem najpierw do salonu, nie było Cię tam, a więc pewnie byłaś u mnie w sypialni. Uchyliłem drzwi od pokoju i spojrzałem do niego, tam również było ciemno i Ciebie tam nie było. Lekko przestraszony poszedłem do kuchni i garderoby tam też ani śladu po Tobie. Jedyną nadzieją była łazienka, pobiegłem tam pędem otworzyłem drzwi. Cholera ! Gdzie Ty jesteś ? Wyjąłem telefon ze swoich spodni szukając numeru zapisanego " Kochanie ♥ ", nacisnąłem zieloną słuchawkę i przyłożyłem telefon dotykowy do ucha, usłyszałem dźwięk oczekujący na to, abyś odebrała. Nagle dźwięk się urwał, zacząłem krzyczeć do słuchawki twoje imię, nikt się nie odzywał.  Po chwili usłyszałem jakieś krzyki, tak to był twój głos i po czasie jakiś mężczyzn. Pędem wybiegłem z mieszkania, jedyne co miałem na sobie to biały podkoszulek, rurki i buty, a to był październik. W nocy może było z pięć stopni, a ja nawet nie wiem w jakim kierunku i gdzie biegnę. Przebiegłem chyba z pięć przecznic i z dwadzieścia ulic, po tobie ani śladu. Chodziłem po uliczkach bez końca, aż zobaczyłem, że jest trzecia w nocy, nie miałem wyjścia musiałem iść do domu, ale przed tym musiałem sprawdzić czy może nic Ci się nie stało i jesteś bezpieczna w domu. Po czterdziestu minutach byłem u Ciebie... Niestety tam też nikogo nie było oprócz twojego kotka, wziąłem go pod pachę, wiedziałem że nie jesteś bezpieczna. Wróciłem do domu dałem kociakowi jedzenie i położyłem się spać zasnąłem koło szóstej rano, a obudziłem się godzinę później, nie miałem ochoty iść do pracy, ale musiałem. Po godzinie osiemnastej udało mi się stamtąd, pojechałem do redakcji najbardziej znanej gazety, aby dali ogłoszenie o zaginionej osobie. Zadzwoniłem jeszcze do twoich rodziców tam również Cię nie było, nie powiedziałem im, że zaginęłaś. Nie chciałem mówić im tak przykrej wiadomości, nie ukrywał uroniłem nie jedną łzę. Policja wszczęła dochodzenie, ale ja i tak wziąłem to na własną rękę i pojechałem rowerem, jeździłem koło dwóch godzin, aż wziąłem się w lesie. Usłyszałem jakieś jęki i łkanie w środku lasu, poszedłem to sprawdzić. Schyliłem się i wziąłem jakąś wielką gałąź i zacząłem się skradać. Na szczęście było tam tylko dwóch łysych typów. Nie ważne dla mnie było to jaka to jest osoba, chciałem ją uratować. Wyskoczyłem zza drzewa i za jednym zamachem dałem dwóm gościom w łeb. Upadli na ziemie, chyba stracili przytomność. Nie znam się na tym, czym prędzej podbiegłem do jakieś Azjatki, nie byłaś to Ty, przecież Ty jesteś Polką. Odkleiłem z jej twarzy czarną taśmie dziewczyna była zakrwawiona i ciągle płakała ,ale bardzo mi dziękowała. Chciałem już iść z nią do mojego roweru, ale powiedziała że w ich aucie jest jeszcze jedna dziewczyna, zapytałem czy jest ktoś uzbrojony, ona powiedziała, że jest tylko ta dziewczyna i nikogo innego. Kazałem wziąć jej od leżących na błocie gościów klucze od auta, posłuchała mnie i wzięła je od nich potem poszła za mną. Otworzyłem bagażnik, nie mogłem uwierzyć to byłaś Ty ! O dziwo nie byłaś zakrwawiona, ani posiniaczona. " Ta dziewczyna nie jednokrotnie się z nimi biła, była lepsza od nich tylko ich było więcej " powiedziała Azjatka stojąca koło mnie. Powiedziałem aby usiadła w aucie, Ciebie szybko wyjąłem tak samo zdarłem ci taśmę z ust i co udało mi się zrobić to szybko Cie pocałować, bo zauważyłem, że typki których uderzyłem w głowę biegną za nami. Usiadłaś koło Azjatki, a ja zająłem miejsce kierowcy, druga dziewczyna rzuciła mi kluczyki i odjechaliśmy, ja w zamian rzuciłem jej mój telefon z rozkazem zadzwonienia na policje, że was uratowałem, a sam udałem się do pobliskiego szpitala...
______________________________________________________________
Scenariusz z mojego 2 bloga , którego usuwam . ~RIN

1 komentarz: