wtorek, 6 stycznia 2015

Mino - To twój nowy dom 1/2

 Scenariusz dla Anonima. Trochę zawaliłam nie dodając tu nic od września. Przynajmniej LY coś dodała. Sądzę, że nie będę tu częstym gościem, ale postaram się! Druga część pojawi się...kiedyś...  <3 XD



  Połowa sierpnia. Wysiadłaś z auta mamy z mieszanymi odczuciami. Z tylnego siedzenia chwyciłaś  torbę i pokierowałaś się w stronę drzwi.
- _____, poczekaj chwilę. Nie mogę znaleźć swojego telefonu! - Usłyszałaś przejęty głos.
Położyłaś bagaż pomiędzy nogami i cierpliwie czekałaś na swoją rodzicielkę, która kilka minut później do ciebie dołączyła. Od dnia dzisiejszego miałaś mieszkać w bursie z nieznanymi ci osobami.Weszłaś do środka budynku, jednak zanim użyłaś schodów zwróciłaś się do swojej towarzyszki.
- Dam sobie już sama radę.
- Ale na pewno? To twój nowy dom - Upewniała się zmartwiona. Bardziej to przeżywała niż ty, chociaż to może przez to, że będziecie się odwiedzać co miesiąc. Twoja mama nie była przyzwyczajona do tak długiej rozłąki, jednak kiedyś musiało to nastać.
- Na sto procent. - Powiedziałaś uśmiechnięta i pocałowałaś ją w policzek.
Gdy na korytarzu zostałaś sama, pozwoliłaś sobie jeszcze chwilę zaczekać i wziąć głęboki oddech. Proszę, niech moja współlokatorka będzie normalna - pomyślałaś. Z piętra wyżej usłyszałaś wrzaski młodych ludzi, którzy najwyraźniej zrobili sobie jakąś "zabawę". Miałaś nadzieje, że spotkasz tam kogoś, z kim się zaprzyjaźnisz.
Chwyciłaś torbę za rączki i poszłaś na górę. Miałaś skierować się pod numer czterdzieści trzy, lecz utrudniało ci jedno. Nie miałaś pojęcia w który korytarz masz skręcić. Stałaś na rozdrożu czterech korytarzy, które zupełnie niczym się nie różnią. Poprawiłaś bluzkę i postanowiłaś skierować się do najbliższego. Hałas, który przed chwilą ci przeszkadzał, ucichł, a ty nie widziałaś żywej duszy. Ściany były pomalowane na ohydny odcień zieleni, a drzwi od każdego z pokoi były białe, z dużą ilością przyklejonych, starych i pozdzieranych naklejek z tanich czasopism. Numery zaczynały się od zera, a korytarz nie był długi, dlatego wiedziałaś, że w nim nie znajdziesz swojego pokoju. Już prawie skręcałaś do dalszego szukania, gdy nagle zza zakrętu wyjawiła się dziewczyna w podobnym wieku do ciebie. Młoda kobieta koło metra siedemdziesięciu pięciu, w zafarbowanych na czarno włosach, które pokazywały blond odrosty. Krótkie czarne spodenki zdobiły jej smukłe uda, a bluzka z większym dekoltem eksponowała jej liczne tatuaże; które można było zauważyć na lewej piersi i po tej samej stronie ręce. Na jej twarzy widoczna była powaga, która niezbyt zachęcała do poznania jej osoby. Chciałaś ją ominąć, jednak przeszkodził ci w tym słodziutki głos.
- Cześć, mogę ci w czymś pomóc? - Zapytał nieznany, wysoki głos. Odwróciłaś się o 180 stopni i jak się okazało, ten "baryton" należał właśnie do tej obmalowanej nastolatki. Cienka linia z ust zastąpił uśmiech, przez co poczułaś się nieco swobodniej.
- Oh, hej? - Odpowiedziałaś bardziej pytaniem, niż stwierdzeniem. - Pomogłabyś mim gdybyś powiedziała mi gdzie jest pokój... numer... czterdzieści trzy. - Dodałaś z zawahaniem. Twoja pamięć nie była najlepsza, dlatego wolałaś dłużej pomyśleć nad cyframi jakie jej powiedziałaś.
- To ty masz na imię _____?! - Pisnęła podekscytowana. Na początku nie wiedziałaś skąd zna twoje imię skoro widzisz ją pierwszy raz w życiu.
- Tak. - Powiedziałaś po chwili namysłu pewnym głosem. - Będę z tobą dzielić pokój? - Nowo poznana zaczęła energicznie kiwać głową. Szybko dało się zauważyć, że pomimo jej nieprzyjemnego wyglądu wywołanymi tatuażami, była bardzo pogodną osobą. Cieszyłaś się, że nie trafiłaś na anty-społeczną osobę, jednak bałaś się, żeby ta nie stała się wrzodem na dupie. Pomimo twoich protestów Ana, bo tak się nazywała, zabrała ci twój bagaż i oprowadziła cię po całej bursie. Dowiedziałaś się, że mieszka tu koło stu osób, a ty znałaś dopiero jedną. Pokazała ci grupki ludzi do których nie należy się zbliżać pod względem bezpieczeństwa i innych nieciekawych rzeczy. Na koniec waszej, przede wszystkim twojej, wycieczki, nareszcie dotarłyście pod drzwi od waszego królestwa.
- Gotowa, żeby zobaczyć w jakich luksusach będziesz żyć przez ten, a może następne kilka lat szkolnych? - Podekscytowana, a zarazem z lekkim niepokojem powiedziałaś "jasne" i czekałaś, aż koleżanka otworzy wrota na oścież.
Na twoje nieszczęście łazienki były wspólne, dlatego musiałaś przygotować się na męczarnie z tym związane. Jednak plusem było tam, że jedna łazienka (damska i męska) były na jeden korytarz, dzięki czemu na pomieszczenie z prysznicami przypadało 25 osób.
 Wyskoczyłaś z ciasnych jeansów, zamieniając je na rozciągnięte szare dresy. Ana poinformowała cię o swoich częstych wyjściach, dlatego już mogłaś poczuć jakby ten pokój należał tylko i wyłącznie do ciebie. Starannie ułożyłaś ciuchy na półkach w starej, drewnianej szafie, po czym wysłałaś krótką wiadomość mamie. Zdążyłaś usiąść na materacu, kiedy z twojego brzucha uciekł odgłos, domagający się jedzenia. Ociężała, wstałaś i pochwyciłaś zupkę chińską, którą udało ci się kupić jeszcze przed przyjazdem tutaj. Przed wyjściem, spojrzałaś w lustro zerkając na włosy i opuściłaś pokój.
Jeszcze raz w głowie musiałaś sobie powtórzyć słowa Any, która kilkadziesiąt minut temu oprowadzała cię po tym miejscu. Chętnie zapytałabyś się jej jeszcze raz, lub poprosiłabyś, żeby cię zaprowadziła, jednak ona od razu po przejściu przez próg do waszych czterech ścian, wybyła mówiąc, że idzie do swojego chłopaka. Nawet nie wiedziałaś, czy on też tu mieszka.
Kuchnia, dość sporych rozmiarów, okazała się znajdować na dole, czyli na przeciwko schodów, po których właśnie schodzisz.
Przy stołach siedziały różne grupy wiekowe, ale żadna z nich nie przekraczała dwudziestu pięciu lat, tak sądziłaś. Przełamując lody, weszłaś pewnym krokiem, tak aby nikt nie miał cię za szarą myszkę (którą czasami byłaś, ale pomińmy to). Chwyciłaś w dłoń czajnik, nalałaś do niego zimnej wody, po czym go uruchomiłaś. Swoją niebieską, kwadratową miseczkę położyłaś obok niego i próbowałaś rozerwać paczkę z makaronem i tymi innymi chemikaliami. Używałaś jak najwięcej siły, twoja twarz już dawno zrobiła się czerwona, a ty dalej się z nią siłowałaś. Co za cholerna zupka! - Pomyślałaś. Miałaś ochotę rzucić nią o podłogę i skoczyć na nią, aby wreszcie się otworzyła. Jednak nie mogłaś zrobić tego przy tych wszystkich ludziach, nawet cię nie znali i pomyśleliby, że masz problemy z psychiką. Twoja cierpliwość się skończyła. Czajnik wydało charakterystyczne "pstryk", więc wiedziałaś, że woda jest już gotowa. Kiedy ostatni raz podchodziłaś do walki z opakowaniem, usłyszałaś śmiech za plecami. Na początku to olałaś  i dalej robiłaś swoje, jednak ktoś ci przerwał.
- Pomóc ci? - Usłyszałaś męski głos.

 Kiedy Mino, pomógł ci przygotować sobie posiłek. Zasiedliście przy jednym z niewielu wolnych stolików. Na początku zaskoczyło cię, gdy azjata zapytał się, czy może ci potowarzyszyć. Oczywiście, że się zgodziłaś, no bo czym więcej znajomych tym lepiej, prawda?
Dowiedziałaś się, że jest od ciebie o trzy lata starszy, więc własnie kończy studia, a ty będziesz dopiero zaczynać. Mieszka tu już od niecałych dziesięciu miesięcy, po tym jak wyprowadził się ze swojego miasta i na razie to mu wystarcza. Po godzinnej rozmowie z Mino, postanowiłaś się wycofać do swojego pokoju. Na dzień dzisiejszy miałaś wystarczająco rozrywki.

 Kolejne dni mijały ci zaskakująco podobnie. Teraz chciałaś poznać jak najwięcej osób z tego budynku, by czuć się jak najbardziej swobodnie. Kilka razy zdarzyło się, aby Ana poświęcała ci więcej czasu, jednak w większości spędzała czas u swoich przyjaciół. Nie raz pytała się czy masz ochotę ich z nią, jednak ty odmawiałaś, bojąc się, że po prostu nie przypasuje ci ta grupa i zostaniesz skazana na siedzenie w samotności wokół dobrze znających się nawzajem ludzi. Z czasem odstawiłaś chińskie zupki i zaczęłaś jeść normalnie. Szkoda, że nie było kucharki, która przygotowywałaby jedzenie. Dowiedziałaś się na temat obiadu, że każda osoba jest wyznaczona na jakiś dzień. Więc na ciebie z pewnością również przyjdzie pora.
Któregoś wieczoru, kiedy wyczekiwałaś na swoją współlokatorkę, rozbrzmiał twój telefon. Rzuciłaś rękę w stronę biurka, na ślepo szukając urządzenia, które wyrwało cię z czytania lektury. Jak się okazało dzwoniła twoja mama. Odpowiedziałaś na standardowe pytania typu: "Jak ludzie?", "Czy ci się podoba?", "Tęsknisz za mamą??". Po tej rozmowie, która okazała się trwać niespełna z godzinę, ktoś zapukał do twoich drzwi.
- Muszę kończyć, zadzwoń jutro. Dobranoc. - Powiedziałaś do słuchawki, po czym rozłączyłaś się.
Rzuciłaś komórką, kiedy pukanie ponownie rozległo się po ścianach. Zerknęłaś na swoje odbicie, by zobaczyć czy jakoś wyglądasz. Kiedy twoja fryzura wyglądała w miarę dobrze, uchyliłaś drzwi.
Pierwsze co ujrzałaś przed swoją twarzą to ciemną czuprynę włosów, które chwile później, okazały się należeć do Mino, kiedy wyprostował się i spojrzał na ciebie.
- Cześć - Rzuciłaś, uchylając bardziej drzwi. - Chcesz wejść? - Zaprosiłaś go, ponieważ na korytarzu było sporo ludzi,a nie lubisz jak ktoś podsłuchuje twoją konwersacje. Koreańczyk nie odpowiadając na twoje pytanie, wyminął twoją osobę wchodząc w głąb pomieszczenia. Najwyraźniej chłopak zastanawiał się gdzie usiąść patrząc to na twoje łóżko, a Any. W końcowym rezultacie zajął miejsce na twym materacu, a ty oparłaś się o ścianę.
- Masz czas? - Odezwał się pierwszy raz, od momentu zobaczenia go przed twym pokojem.
- Ymmm, teraz? - Oczywiście, że teraz głupku. Głos w twojej głowie odezwał się dosyć głośno, byś nie mogła go spławić.
- Teraz. Jeśli masz wolne to chcę, żebyś pojechała ze mną do kina. - Na twoją twarz wskoczyła mina zdziwienia. Nie spodziewałaś się takiej propozycji.
- J-jasne. Tylko musiałabym się przebrać. - Odpowiedziałaś, nerwowo wycierając dłonie o spodnie, kiedy opuściłaś miejsce spod ściany. Mino wstał z łóżka przyglądając ci się od góry do dołu. Spojrzał na wieszak, na którym była twoja kurtka. Jednym ruchem ją chwycił i rzucił w twoją stronę.
- Wyglądasz dobrze, możesz tak iść. - I zaraz po tym opuścił pokój. Musiałaś w głowie powtórzyć tą całą sytuacje, przez to uśmiechnęłaś się pod nosem. Spojrzałaś na siebie i nie zgodziłaś się ze słowami chłopaka. Lekko za duże dresy odstawały ci od kolan, a zwykła biała bluzka opinała twoje ciało. Szybko zmieniłaś jeansy, a koszulke postanowiłaś zostawić.  Zbliżający się wrzesień dawał o sobie znać, dlatego zarzuciłaś na siebie cieniutką kurteczkę i zamknęłaś drzwi od swojego pokoju.
Jak się okazało, twój towarzysz czekał na ciebie przy schodach. Zauważając zmianę odzieży uśmiechnął się pod nosem, na szczęście nic nie mówiąc. Myślałaś, że pojedziecie autobusem, dlatego wzięłaś pieniądze na bilet, jak się okazało młody azjata miał samochód. Może nie był on nowy i sportowy, ale nie robiło ci to różnicy. Po prostu taki sprzęt musiał działać i to ci wystarczało.
W środku auta pachniało kwiatami, dzięki małemu odświeżaczowi powieszonemu pod jednym z lusterek. Po tym jak Mino otworzył przed tobą drzwi, obserwowałaś go przez przednią szybę jak podąża do własnych. Szedł dość szybko, energicznie wymachując przy tym rękoma. Miał lekko przygarbioną sylwetkę, a jego włosy lśniły w słońcu, które chowało się za szarymi chmurami. Była godzina dziewiętnasta, co dostrzegłaś na wyświetlaczu wbudowanego radia. Otworzywszy drzwi kierowcy, chłopak zwinnie wsiadł, a powiew wiatru, który wpadł do środka skradł zapach jego perfum, wywołując u ciebie zachwyt. Zawsze zastanawiałaś się, jak niektórym tak długo trzymają perfumy. Dyskretnie chwyciłaś palcami skrawek t-shirtu i przysunęłaś do nosa, chciałaś zobaczyć czy twój ulubiony zapach dalej jest wyczuwalny. Skrzywiłaś się, kiedy poczułaś nic oprócz proszku do prania, którego zawsze używasz. Usłyszałaś po swojej lewej cichy chichot, spojrzałaś w tą stronę i zobaczyłaś nic innego jak rozbawionego Song'a. Na początku nie wiedziałaś co było powodem jego śmiechu, ale później zdołałaś uświadomić, że to z twojego zachowania.
- Co to było? - Powiedział już bardziej poważny. Miał bardzo ładny uśmiech. Wcześniej tego nie zauważyłaś, jednak teraz kiedy cała jego uwaga była poświęcona wpatrywaniu się w drogę, swobodnie mogłaś dostrzec jego rysy. Był bardzo urodziwym chłopakiem, przez co pewnie adoratorek mu nie brakowało - a w tym gronie byłaś i ty. Jego pytanie postanowiłaś zostawić bez odpowiedzi, no bo jak mogłaby ono brzmieć: "Chciałam zobaczyć czy pachnę". To byłoby kiepskie posunięcie. Miałaś go do siebie zachęcić, a nie zniechęcić.

4 komentarze:

  1. Świetne. Czekam na drugą część!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo interesujące. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli chcemy mieć nowy dom czy mieszkanie to oczywiście musimy szukać na rynku pierwotnym. Ja mogę każdemu polecić mieszkania od dewelopera https://www.eurostyl.com.pl/ jeśli oczywiście cenimy sobie wysoką jakość. Zakładam, że tak właśnie jest.

    OdpowiedzUsuń
  4. Akurat ja również się bardzo cieszę, ze mam już swój nowy dom i całkiem niedawno zakończyły się u mnie wszelkiej maści prace brukarskie. Fajnie, że firma https://bruk.warszawa.pl/ je wykonała więc mam pewność, że wszystko jest zrobione w porządku.

    OdpowiedzUsuń